Podsumowanie 2014 roku.

Rok 2014 był dla nas naprawdę wspaniałym, pełnym podróży rokiem. Rozpoczęliśmy go szalonym sylwestrem, a 17 stycznia zaręczyliśmy się, był to najwspanialszy dzień w naszym życiu :) W tym roku rozpoczęliśmy również nasze pierwsze samodzielne samochodowe wycieczki. Ten rok był również obfity w wiele niezwykłych przygód i wydarzeń, w końcu nie na co dzień śpi się na pace w tirze w Puli, czy w nieużywanym wagonie do przewozu aut w Podgoricy, niespotykane jest też chyba uciekanie nocą przed chorwacką policją, zapłata mandatu w wysokości 1500 euro na Słowacji (grupowo oczywiście), czy spanie pod meczetem w Sarajewie ;)
Do tej pory wspólnie zwiedziliśmy aż 19 europejskich państw! Gdyby wliczyć w to Polskę byłoby 20 ;) Mamy dopiero po 19 lat, więc uważamy, że jest to naprawdę imponująca liczba. Niedawno obchodziliśmy 5 rocznicę naszego związku... zawsze wtedy wspominamy to, co już razem przeżyliśmy, miejsca, w których byliśmy, lecz myślimy też o tym, co będzie w przyszłości, z zaciekawieniem spoglądamy na mapę i planujemy kolejne podróże. Podobne wspomnienia i myśli mamy w ten ostatni dzień roku... 
Mamy już zaplanowane parę wyjazdów na 2015 rok, mamy również nadzieję, że uda nam się pojechać kolejny raz na Bolka ;)
Musimy skromnie przyznać, że jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami ;) W końcu mamy siebie nawzajem, wspólne pasje i marzenia. I tego samego chcemy życzyć wszystkim naszym czytelnikom! Życzymy Wam, aby ten nadchodzący 2015 rok, był udany, by spełniły się wszystkie Wasze plany i marzenia oraz żeby bilety lotnicze i autokarowe były jeszcze tańsze ;)


A teraz krótkie podsumowanie 2014 roku :)

Luty Zamek Książ



Maj Zamek Czocha, Zamek Książ, Lublin, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Łódź


Zamek Czocha
Zamek Książ
Lublin
Łódź

CzerwiecTeplickie Skalne Miasto


LipiecAdrszpaskie Skalne Miasto



SierpieńRytro i przejazd przez Słowację, Noc w Budapeszcie, Balaton i Tihany, Suhopolje, Osijek, Vukovar, Gradačac, Sarajewo, Vidrovan, Podgorica, Ulcinj (Kemping), Tirana, Kotor, Dubrownik, Orebić, Korčula, Počitelj, Wodospady Kravica, Međugorje, Mostar, Split, Trogir, Šibenik, Zadar, Starigrad, Senj, Pula, Ljubljana, Wiedeń, Praga


Balaton
Ulcinj
Kotor
Dubrownik
Wodospady Kravica
Split
Starigrad

PaździernikWarszawa 



Listopad Zakopane (cz. 2)



GrudzieńKarpacz




SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!


Kopalnia Soli Bochnia 2011

W lipcu 2011 roku wybraliśmy się z rodzicami Michała na parę dni do Nowego Wiśnicza, o którym napiszemy niebawem. Podczas tego wyjazdu odwiedziliśmy znajdującą się w pobliżu Kopalnię Soli Bochnia

Zapraszamy do zapoznania się z cennikiem zwiedzania kopalni na jej stronie internetowej


Jantar 2011

Po męczącym zwiedzaniu Zamku Gniew i Zamku w Malborku postanowiliśmy, że nie wrócimy tego dnia do Wrocławia, tylko znajdziemy jakiś nocleg nad morzem. Nasz wybór padł na miejscowość Jantar, która oddalona jest od Malborka o około 45 km. Przejeżdżając przez okolicę, baliśmy się, że możemy nie znaleźć noclegu, w końcu to sezon... Lecz po jakimś czasie trafiliśmy do nowo otwartego Ośrodka Wypoczynkowego VIVA, który był jeszcze przed remontem, lecz nie przeszkadzało nam to ;) O samym Ośrodku napiszemy w dalszej części postu.

Zaraz po rozgoszczeniu się w naszym tymczasowym miejscu zamieszkania, wyszliśmy z pokoju i poszliśmy w stronę plaży...

Jantar to miejscowość turystyczna z rozwiniętą bazą noclegową, strzeżonym przez ratowników WOPR kąpieliskiem morskim oraz punktami gastronomicznymi, otoczona lasami iglasto-liściastymi. W Jantarze znajduje się kryta pływalnia, szkoła podstawowa, kościół, staw rybny Polskiego Związku Wędkarstwa. Istnieje pasieka, mini zoo, stadnina koni, szkoła jeździecka. W sezonie letnim miejscowość tętni życiem, w okresie zimowym miejscowość staję się cicha i spokojna, ale pełna spacerowiczów. W miejscowości powstaje nowoczesne osiedle mieszkaniowe. Na plaży organizowany jest Turniej Piłki Nożnej Plażowej o Bursztynowy Puchar. 


Malbork 2011


Po pobycie w Zamku Gniew stwierdziliśmy, że jesteśmy na tyle blisko kolejnego zamku, że aż głupio byłoby nie wstąpić ;) Tym zamkiem był Zamek w Malborku (niem. Ordensburg Marienburg) – usytuowany na prawym brzegu Nogatu, gotycki, ceglany, warowny, otoczony fosą, wzniesiony w kilku etapach od 3 ćw. XIII w. do poł. XV w. przez zakon krzyżacki. Zespół zamku krzyżackiego w Malborku został uznany za pomnik historii w 1994 roku. Jest to jeden z najlepszych przykładów średniowiecznej architektury obronno-rezydencjonalnej w Europie. 

Zamek Gniew 2011


W 2011 roku po raz trzeci pojechałam na kolonię do Zamku Gniew, który stał mi się bardzo bliski. Był to naprawdę magiczny czas spędzony w gronie wspaniałych ludzi. Gdy okres kolonii dobiegał końca nie bardzo chciałam wracać jeszcze do domu... Wpadłam na pomysł, że rodzice mogliby przyjechać po mnie wraz z moim chłopakiem Michałem. Rodzice nie mieli nic przeciwko, spodobał im się ten szalony pomysł. Byłam przeszczęśliwa, że będę mogła pokazać moim bliskim właśnie to miejsce, które podczas kolonii było dla mnie jak dom :)

Zakopane - dzień trzeci (Gubałówka)


10 listopada 2014 - trzeci dzień pobytu w Zakopanem.

Obudziliśmy się naprawdę wyspani. Nie mieliśmy jakiś większych planów na ten dzień, a nasi znajomi byli w pracy. Po śniadaniu zdecydowaliśmy, że nie będziemy przecież siedzieć w domu, bo to aż grzech! Stwierdziliśmy, że wybierzemy się na Gubałówkę, która jest jednym z najczęściej odwiedzanych i najpopularniejszych miejsc w Zakopanem. Przed wyjściem, sprawdziliśmy jeszcze, czy będzie można wjechać z psem kolejką, bo nie chcieliśmy przeciążać bolącej łapki Mordka. 

Zakopane 2014 - dzień pierwszy i drugi


Decyzja o wyjeździe do Zakopanego została podjęta dość spontanicznie... Akurat zbliżał się długi weekend, nie mieliśmy żadnych planów... Tata Marty zadzwonił więc do swojego przyjaciela jeszcze z czasów wojska, który wraz ze swoją rodziną mieszka w Zakopanem. Na nasze pytanie, czy możemy przyjechać i narobić im trochę kłopotu, usłyszeliśmy, że już na nas czekają :) Odwiedziliśmy ich rok temu we wrześniu, bardzo miło wspominamy tamten wyjazd, dlatego już cieszyliśmy się na kolejny.

Warszawa 2014 - dzień drugi


5 października 2014 r., drugi dzień naszego pobytu w stolicy. 

Chińczyk chrapał potwornie przez całą noc... Tak głośnego chrapania nie słyszeliśmy jeszcze nigdy. Około 2 w nocy do pokoju wróciła z imprezy para anglików. Było im bardzo wesoło, a chrapiący chińczyk dodatkowo ich rozśmieszał. Bardzo żałowaliśmy, że zapomnieliśmy zabrać ze sobą zatyczki do uszu ;) Pomimo tego, że nie była to łatwa noc, byliśmy zadowoleni, że mamy gdzie spać. 
Wstaliśmy około godziny 7 rano. Zabraliśmy wszystkie nasze rzeczy z pokoju, a następnie poszliśmy do toalety się przebrać i w miarę ogarnąć. Gdy już wszyscy byliśmy gotowi, oddaliśmy klucz od pokoju i opuściliśmy nasz hostel. Naprawdę szczerze możemy go polecić (o ile nie traficie na chrapiącego chińczyka...). Hostel, pomimo tego, że nie zachwyca z zewnątrz, to wewnątrz jest naprawdę schludny i zadbany, a przede wszystkim tani. 

Warszawa 2014 - dzień pierwszy

Wyjazd do Polskiej stolicy - Warszawy, planowaliśmy jeszcze przed wakacjami, jednak przed Bolkiem nie mieliśmy do tego głowy ;) We wrześniu postanowiliśmy ostatecznie, że kupujemy bilety! Zamieszania było z tym sporo... Na początku mieliśmy jechać w dwie strony Polskim Busem, ale później zobaczyliśmy, że Ryanair ma tanie bilety... Ostatecznie wyszło na to, że do Warszawy polecieliśmy, tak dla większej atrakcji, a z powrotem wróciliśmy Polskim Busem ;)

I tak oto 4 września 2014 roku, wraz z naszymi znajomymi (Olą i Martą), stawiliśmy się na Lotnisku Wrocław-Strachowice im. Mikołaja Kopernika. Pożegnaliśmy się z rodzicami Marty, którzy nas odwieźli i poszliśmy na punkt widokowy. Standardowo byliśmy dużo przed czasem, bo nie lubimy się spóźniać ;) 
Do tej pory lataliśmy z dawnego terminala, więc pierwszy raz mieliśmy okazję podziwiać nowy terminal lotniczy, który został oddany do użytku 11 marca 2012 roku. Nowy budynek posiada jedną z największych kubatur w Polsce – 330 429,81 m³ oraz 60 000 m² powierzchni utwardzonej (drogi dojazdowe, place, parking na 1000 miejsc). 

Bilety na samolot wykupiliśmy miesiąc przed lotem i zapłaciliśmy po 39 zł od osoby. 

Bolek 2014 - dzień dwudziesty czwarty

24 sierpnia 2014

O godzinie 6 rano wyjechaliśmy z Pragi. W autokarze trwała pożegnalna impreza. Aż szkoda nam było wracać do domu. Nie mogliśmy uwierzyć, że to już koniec kolejnej, pięknej przygody. O godzinie 8:30 mieliśmy postój w Kłodzku. Gdy po miesięcznej wyprawie wraca się do Polski, to ciężko jest się przyzwyczaić do tego, że wszyscy nas rozumieją ;) Podróż minęła nam dość szybko i po godzinie 13 byliśmy już na wrocławskim dworcu Nadodrze.

Pomimo niektórych cięższych chwil, jesteśmy niezwykle zadowoleni z tego wyjazdu. Gdyby nie Bolek, nigdy nie przeżylibyśmy tak wielu niezwykłych przygód, nie zobaczylibyśmy tylu wspaniałych miejsc i to wszystko tak niskim kosztem. Bolek pokazuje nam, że podróżować może każdy, wystarczy tylko chcieć! Może się powtórzymy, ale tak cudownych chwil nie da się przeżyć jeżdżąc do hotelu "All inclusive". Dzięki tym wyjazdom doświadczyliśmy tego, czego zwykły turysta nigdy nie doświadczy ;) Choć nie zawsze było łatwo, jednak razem daliśmy radę! 
Nie raz słyszymy od ludzi, że nie pojechaliby na "tak dziki wyjazd" i szczerze mówiąc, w duchu bardzo im współczujemy... W końcu jak można nie kochać przygód? Podróże z Bolkiem są czymś wspaniałym, przecież nie zawsze ma się okazje spać pod gołym niebem na karimacie, w zupełnie nieznanym miejscu, podziwiając przepiękne niebo. Nie zawsze jest okazja, by zwiedzać wiele wspaniałych miast, poznawać nowych ludzi i przeżywać niezwykłe przygody, o których inni mogą jedynie pomarzyć...

Takie wyjazdy zmieniają ludzi, uzależniają ich od przygód i "odrobiny" adrenaliny, zmieniają nasz punkt widzenia i poszerzają horyzonty. Po Bolku już nigdy nic nie będzie takie samo...  
Chcielibyśmy podziękować wszystkim bolkowiczom, rodzicom za pomoc finansową, w realizacji marzeń, naszemu kierowcy oraz samemu Bolkowi za wspaniałą przygodę, której nie da się zapomnieć :)


"Żadna podróż nie jest zakończona, dopóki nie wrócimy do miejsca, skąd wyruszyliśmy." - Christopher Golden 

Bolek 2014 - dzień dwudziesty trzeci


23 sierpnia 2014

Obudziliśmy się o godzinie 7 rano, obok nas sprzątali pracownicy strefy bezcłowej. Poszliśmy do publicznej toalety, żeby się umyć, a następnie zjedliśmy śniadanie. Było strasznie zimno... Obawialiśmy się, że Praga po raz kolejny przywita nas deszczem... Gdy już wszyscy byli gotowi, wsiedliśmy do ciepłego autokaru i pożegnaliśmy bezcłówkę. Droga bardzo nam się dłużyła, lecz dzięki temu mieliśmy okazję się zagrzać po tej lodowatej nocy.

Bolek 2014 - dzień dwudziesty drugi

22 sierpnia 2014

Nocka w autokarze nie należy do łatwych, jednak spało nam się świetnie. Było tak ciepło i przytulnie... O godzinie 4 mieliśmy krótki postój na stacji paliw. Kolejny postój był o 7:30. Na dworze strasznie wiało, a temperatura nie była zbyt wysoka... Już wiedzieliśmy, że trzeba będzie wyciągnąć bluzy i długie spodnie. 
Tego dnia mieliśmy zwiedzać Wiedeń... Czuliśmy lekką niechęć do tego miasta (może dlatego, że był to koniec wyjazdu i brakowało nam Bałkańskich krajobrazów? A może po prostu nie przepadamy za Wiedniem...), jednak sporo bolkowiczów nie było tu jeszcze, dlatego Bolek nie chciał go odpuścić. 
Dość długo nie mogliśmy znaleźć parkingu... Okazało się, że miejsca z poprzednich lat są już niedostępne. Michał i paru innych bolkowiczów pomogło Bolkowi w odnalezieniu się w terenie. Dopiero po godzinie 10 znaleźliśmy miejsce na postój. Byliśmy naprawdę zniechęceni do tego miasta, lecz czuliśmy się w obowiązku, żeby pokazać je Ewelinie. Nie narzekając zbyt wiele, ruszyliśmy do centrum, a było ono dość daleko ;)

Wiedeń - stolica i największe miasto Austrii. Znajduje się w północno-wschodniej części kraju, nad Dunajem. Jest miastem statutarnym, tworząc jednocześnie odrębny kraj związkowy. Historyczne centrum miasta, pełne zabytków ze wszystkich epok historycznych z przewagą XIX-wiecznego historyzmu i secesji przełomu XIX i XX w., zostało w 2001 wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Ze względu na bogactwo atrakcji, należy do najchętniej odwiedzanych miast Europy. Wiedeń oficjalnie podzielony jest na 23 dzielnice. Jest on znaczącym ośrodkiem kultury europejskiej. 


Bolek 2014 - dzień dwudziesty pierwszy

21 sierpnia 2014


Nocna burza trwała dość długo... Byliśmy bardzo zadowoleni, że mamy dach nad głową. Niestety nie był on do końca szczelny i trochę na nas nakapało, ale woleliśmy to, niż ulewę na zewnątrz ;) Po godzinie 12 w nocy kierowca odpalił silnik, uprzedzał nas o tym, więc nie byliśmy zaskoczeni... Choć trzeba przyznać, że trochę szybciej zabiły nam serca, a w głowach pojawiło się pytanie "czy na pewno nigdzie nas nie wywiezie?". Wiał straszny wiatr, który sprawiał, że cała ciężarówka się ruszała... to było trochę tak, jakby jechała... Był stres, lecz gdy wiatr zawiał mocniej i naszym oczom ukazał się DUET, bardzo nam ulżyło i próbowaliśmy zasnąć... a nie było to łatwe... Silnik ucichł dopiero po godzinie 3 w nocy i tak naprawdę, to dopiero wtedy udało nam się zasnąć (choć cały czas kapała między nas woda, położyliśmy w to miejsce bluzę, bo kropla uderzająca o karimatę naprawdę może narobić irytującego hałasu...). Była to ciężka noc, lecz i tak byliśmy niezwykle wdzięczni uprzejmemu kierowcy z Polski :)

Wstaliśmy o godzinie 7 rano. Mokre rzeczy rozwiesiliśmy na płocie należącym do Lidla. Następnie poszliśmy zrobić zakupy i spokojnie zjedliśmy śniadanie. Byliśmy trochę niewyspani... Po śniadaniu poszliśmy we dwoje do Kauflandu, żeby się umyć i skorzystać z toalety. Mieli fajne, duże umywalki, w których bez problemu można umyć głowę ;)
Po godzinie 9 rozłożyliśmy karimaty obok autokaru i odpoczywaliśmy. Nawet trochę się nam przysnęło ;) Gdy się obudziliśmy, mieliśmy jeszcze godzinę do odjazdu, więc wyciągnęliśmy butlę z gazem i zrobiliśmy kisielki. 


Bolek 2014 - dzień dwudziesty

20 sierpnia 2014

Około godziny 3 w nocy nadeszła potworna burza... Błyskawice co chwilę przecinały niebo. Paru zmokniętych, zmarzniętych bolkowiczów wróciło do autokaru, ich karimaty i śpiwory dosłownie ociekały z wody, dlatego też byliśmy przeszczęśliwi, że spaliśmy tu cały czas. W końcu było nam ciepło, mieliśmy cały autokar dla siebie, nie zmokliśmy i czuliśmy się naprawdę bezpiecznie. 
Wstaliśmy o godzinie 7:10, zjedliśmy śniadanie, a następnie poszliśmy do toalety na stację paliw. Wzięliśmy ze sobą od razu czajnik z wodą do zagrzania, bo Bolek zawsze gania nas po wrzątek ;)

O godzinie 9 ruszyliśmy w drogę, do przejechania mieliśmy 101 km. Widoki były wspaniałe! To właśnie za nie tak bardzo uwielbiamy Chorwację :) 


Bolek 2014 - dzień dziewiętnasty

19 sierpnia 2014

Kolejna zimna noc... Choć tym razem budziliśmy się rzadziej, bo mieliśmy już opanowane przybieranie pozycji embrionalnej, by uzyskać jak najwięcej ciepła. A może to dlatego, że byliśmy tak wyczerpani? Trudno powiedzieć... No ale czego się nie zrobi dla zwiedzania, poznawania nowych miejsc i przeżywania niezwykłych przygód! Dla podróżowania da się znieść nawet największe niewygody i potwornie zimne noce na parkingu pod gołym niebem... 
Wstaliśmy o godzinie 7 rano i od razu ruszyliśmy pod DUET. Nie chcieliśmy tu być, gdy ludzie zaczną przyjeżdżać na zakupy w centrum handlowym ;) Szybko zjedliśmy śniadanie, posprzątaliśmy trochę na naszych siedzeniach, a następnie poszliśmy do toalety w markecie. Zaczynało łapać nas przeziębienie, obydwoje mieliśmy straszny katar... 
O godzinie 9 odjechaliśmy z Zadaru, Bolek obiecał, że pół dnia spędzimy dzisiaj na plaży. Ucieszyło nas to, bo potrzebowaliśmy odrobiny relaksu... Widoki były niesamowite! Na poniższym zdjęciu widoczny jest żelbetonowy, drogowy most łukowy, łączący stały ląd z chorwacką wyspą Krk.


Bolek 2014 - dzień osiemnasty

18 sierpnia 2014


To była okropnie zimna noc... nie byłoby tak źle, gdyby nie to, że spaliśmy w śpiworach pod gołym niebem... Co chwilę się budziliśmy, próbując skulić się jak najmocniej, żeby złapać jak najwięcej ciepła... Tak zimnych nocy jeszcze na Bolku nie przeżyliśmy. Gdy tylko obudziliśmy się o godzinie 6 i zobaczyliśmy, że DUET jest otwarty, pobiegliśmy po butlę z gazem i zupki chińskie, a następnie wleźliśmy do śpiworów i próbowaliśmy zagrzać się jedzeniem :)
O godzinie 8 Bolek i Pan Tadziu odwieźli nas autokarem do miasta. Wysiedliśmy obok dworca autobusowego, czas na zwiedzanie mieliśmy do godziny 11. 

Szybenik (chorw. Šibenik) – historyczne miasto w Chorwacji, w środkowej Dalmacji, położone nad ujściem rzeki Krka do Morza Adriatyckiego. Jest on politycznym, kulturalnym, komunikacyjnym i turystycznym centrum okręgu szybenicko-knińskiego. Specyficzny charakter miasto zapewne zyskało po wielu transformacjach, które pojawiały się pod koniec lat 90. To co rzuca się na pierwszy rzut oka to brak jakichkolwiek śladów starożytnej historii. Wojna z Serbią całkowicie zrujnowała Szybenik, a miasto do tej pory powoli podnosi się z chwilowego upadku.


Bolek 2014 - dzień siedemnasty

17 sierpnia 2014

Noc była dość chłodna, budziliśmy się z zimna parę razy... Lecz trzeba przyznać, że było naprawdę spokojnie. O godzinie 7 zaczęły bić dzwony kościoła, lecz poszliśmy spać dalej, w końcu było nam trochę cieplej. O 8:40 stwierdziliśmy, że najwyższy czas już wstać, w końcu spaliśmy na przydrożnym parkingu ;) Zjedliśmy śniadanie obok autokaru i godzinę później byliśmy już w drodze na plażę, a była ona dość długa, bo do przejścia mieliśmy 3 kilometry ;) 
Po drodze weszliśmy do Konzuma, żeby kupić wodę do picia. Skusiliśmy się też na niezwykle tanią połówkę arbuza... Później tego pożałowaliśmy, bo gdy skosztowaliśmy go w parku, okazało się, że na pewno był on czyszczony jakimiś chemikaliami... Pewnie był już nieświeży, a bardzo chcieli go sprzedać... Arbuz niestety wylądował w kuble. Na dodatek Michał, podczas krojenia arbuza, dość mocno rozciął sobie palca nożem... 


Bolek 2014 - dzień szesnasty

16 sierpnia 2014


Obudziliśmy się o godzinie 7 rano, a widoki jakie zastaliśmy, bardzo nas zaskoczyły! Nie spodziewaliśmy się, że za tym parkingiem jest tak pięknie! Chociaż mogliśmy się tego domyśleć, przecież to Riwiera Makarska :) Zwinęliśmy śpiwory i karimaty, a następnie przyszykowaliśmy śniadanie. Nie musieliśmy się spieszyć, bo czasu mieliśmy sporo. 


Bolek 2014 - dzień piętnasty

15 sierpnia 2014

O godzinie 7 rano na placu pielgrzyma w Međugorje, obudziły nas dźwięki nabożeństwa odprawianego pod gołym niebem, na tzw. Ołtarzu polowym. W końcu wyspaliśmy się jak jeszcze nigdy na dzikusie :) Nie martwiliśmy się, że ktoś nas stąd przegoni, że będziemy musieli uciekać przed policją... Właśnie tego było nam trzeba! Coraz więcej pielgrzymów pojawiało się na mszy, więc zwinęliśmy swoje karimaty i śpiwory, a następnie poszliśmy do autokaru przebrać się. O godzinie 8 byliśmy już w kościele, chcieliśmy zobaczyć go od środka, jednak był straszny tłok... 

Međugorje to miejscowość w Bośni i Hercegowinie położona w południowej części Hercegowiny, do 1981 roku nieznana była nawet we własnym kraju. W czasach najnowszych Međugorje jest jednym z najbardziej znanych i najczęściej odwiedzanych miejsc pielgrzymkowych (sanktuariów) w świecie katolickim. Według świadectwa sześciorga, wtedy młodych parafian (dwóch chłopców i cztery dziewczynki), od 24 czerwca 1981 roku we wsi Bijakovići, w parafii Međugorje codziennie objawia się Najświętsza Maria Panna. Objawienia cały czas są badane przez Kościół katolicki, do tej pory nie odrzucone ani nie potwierdzone. 




LIEBSTER AWARD - odpowiadamy na pytania...

Zapewne zauważyliście już, że na większości podróżniczych blogów pojawią się ostatnio posty z nominacjami do Liebster Award... Za sprawą Rudej my również odpowiemy dziś na parę pytań, choć na początku wydawały się one banalne, to okazało się, że wcale takie nie są ;) Sporo czasu spędziliśmy debatując nad poprawnymi odpowiedziami ;) 

Czym jest Liebster Award?

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Liebster Award ma również na celu wzajemne poznanie się... Postanowiliśmy przyjąć wyzwanie ;)

Tak więc trochę dzisiaj nagniemy oficjalne zasady  ;)

1. Jeśli nie Bałkany, to co?

To Półwysep Iberyjski! Jeszcze parę lat wstecz nie przepadaliśmy za nim, lecz tak naprawdę nic o nim nie wiedzieliśmy. Jednak podczas naszej pierwszej wizyty w roku 2012 dosłownie zakochaliśmy się w nim! Do tej pory z tęsknotą wspominamy słoneczne dni, palmy, kąpiele w oceanie i w Morzu Śródziemnym, niezwykłe widoki i przepiękne miasta... Spędziliśmy tam wspaniały czas i z pewnością jeszcze kiedyś tam wrócimy :) 

2. Bez jakiej rzeczy nie możesz/nie możecie obyć się w podróży?

Tu naprawdę ciężko było nam się zdecydować... czy będą śpiwory, karimaty, a może jeszcze coś innego? Wszystko w podróży bardzo nam się przydaje, jednak jedną z ważniejszych dla nas rzeczy jest... CZOŁÓWKA! To bardzo przydatna latarka, jest po prostu nie zbędną rzeczą na naszych wyjazdach. Mając ją na czole ręce mamy wolne i bez problemu możemy rozwinąć karimaty, śpiwory, czy rozłożyć namiot. Ciemną nocą możemy przyrządzić kolację, nie bojąc się, że potniemy sobie ręce, czy odnaleźć się na mapie podczas nocnego zwiedzania. Jeśli nie macie czołówki to zachęcamy do zakupienia takowej, jest mega przydatna ;)

3. Jakie jest Twoje/Wasze najbardziej zatrważające wspomnienie z podróży?

Oj tu też sporo sytuacji przychodziło nam do głów... Jednak wspomnieniem, które do tej pory wywołuje u nas dreszcze przerażenia, jest sytuacja jaka przydarzyła nam się na Półwyspie Pelješac... Gdy w samym środku nocy, zmęczeni i przerażeni, bez dokumentów uciekaliśmy przed ochroniarzem i wezwaną przez niego policją... A my tylko chcieliśmy położyć się spać... To było naprawdę straszne. 
Ostatnio opisywaliśmy na naszym blogu tę pełną grozy noc: część 1 i część 2.

4. Twój/Wasz ulubiony alkohol, który przywozisz/przywozicie z innych krajów? (jeśli nie pijasz alkoholu, to jaki jest Twój ulubiony napój przywożony spoza Polski?)

Zazwyczaj z podróży przywozimy alkohol typowy dla danego państwa, z Chorwacji przywieźliśmy domowej roboty likier gruszkowy oraz rakiję, choć najczęściej w naszych torbach pojawia się wino ;) Uwielbiamy stawiać je na półce i czekać z wypiciem go do naszej rocznicy :) 

5. Podróżniczy idol/wzór do naśladowania. Czy masz/macie kogoś takiego?

Z pewnością jest to Wojciech Cejrowski i jego program "Boso przez świat". Gdy tylko zobaczymy, że ten program akurat emitowany jest w telewizji to bez dyskusji włączamy go i oglądamy z ogromną przyjemnością. Jest naszym kompromisem, gdy nie możemy podjąć decyzji co obejrzymy ;) Uważamy, że od Pana Cejrowskiego można się dużo dowiedzieć i nauczyć. Chcielibyśmy w przyszłości zwiedzić tyle co on... Dla Michała takim wzorcem jest również Robert Makłowicz i jego program kulinarno-podróżniczy, a to dla tego, że Michał jest strasznym głodomorem ;) Zawsze w podróży, gdy tylko wyciąga butlę gazową oraz garnek, czy patelnię to udaje Pana Makłowicza ;)

6. Czego mogą nas nauczyć podróże?

Uważamy, że podróże przede wszystkim uczą nas wytrwałości, wzajemnego wsparcia, współpracy oraz wspólnego pokonywania trudności i przeciwności losu, odpowiedzialności za siebie i swoją drugą połówkę. Wiadomo, że w podróży nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli, spotykają nas niezbyt miłe sytuacje, z którymi musimy sobie poradzić. Podróże to prawdziwa szkoła życia, więc nie można się poddawać przy pierwszym lepszym niepowodzeniu! Uczą nas również pogody ducha i wiecznego optymizmu. Pokazują nam piękno otaczającego nas świata. Uczą, że trzeba doceniać to co mamy i nie zazdrościć innym. Dlatego warto podróżować! 

7. Twoja/Wasza ulubiona książka podróżnicza (lub z motywem podróży)?

To dla nas ciężkie pytanie, ponieważ nie czytamy książek tego typu. Obydwoje jesteśmy wielkimi miłośnikami literatury fantasy oraz kryminałów... Czytamy oczywiście blogi podróżnicze oraz przeglądamy mnóstwo stron związanych z podróżami. Podczas podróży uwielbiamy czytać przewodniki oraz studiować mapę. Jednak książek typowo podróżniczych nie czytaliśmy, a jeśli chodzi o motyw podróży, to w tej chwili przychodzi nam do głów jedynie "Kordian" ;) 



Ufff! Tak się już dawno nie namęczyliśmy ;) A kogo nominujemy? A no nikogo :) Z tego co zauważyliśmy większość blogów jakie czytamy dostały już nominację. Zadamy jednak pytania, a chętne osoby zapraszamy do odpowiedzi w komentarzu lub na swoim blogu, z chęcią poznamy Was lepiej :)

1. Jakie jest najpiękniejsze miejsce w jakim byłeś/byliście? Gdzie chciałbyś/chcielibyście wrócić?
2. Co myślisz/myślicie o podróżach ze zwierzętami? Zwierzak jest problemem, czy może wiernym towarzyszem?
3. Jest jakieś miejsce na świecie które Cię/Was rozczarowało? Jak sobie je wyobrażałeś/wyobrażaliście, a jak naprawdę ono wygląda?
4. Jeśli pamiątka z podróży to...?
5. Jeśli spać w podróży to tylko w/na...?
6. Czy warto zabierać ze sobą w podróż profesjonalny sprzęt fotograficzny?

Zapraszamy do odpowiedzi lub cichych przemyśleń :) 


Bolek 2014 - dzień czternasty



14 sierpnia 2014

To była dla nas naprawdę wyczerpująca i pełna wrażeń noc... Siedzieliśmy na plaży w porcie Orebić, daleko od autokaru i zastanawialiśmy się, co dzieje się z resztą naszej bolkowej grupy. Czy ochroniarz zszedł na plażę i ich znalazł? Nie wiedzieliśmy tego... Chcieliśmy ich jednak za wszelką cenę uprzedzić i sprawdzić co się tam dzieje, lecz nie mieliśmy jak ruszyć się z tego miejsca. Każde przejeżdżające auto, wyglądało dla nas jak auto tego ochroniarza, a przecież zakazał nam zejścia na plażę. Straszny był dla nas również fakt, że nie zabraliśmy ze sobą dokumentów z autokaru... Czuliśmy się jakbyśmy byli tu nielegalnie ;) Około godziny 1 w nocy dziewczyny, które spotkaliśmy po drodze, stwierdziły, że pójdą i sprawdzą co dzieje się przy autokarze. My nie mogliśmy iść, dla nas te tereny były już spalone... Obiecały, że wyślą nam SMSa (jak dobrze, że Gosia jako jedyna miała ze sobą telefon!). Z niecierpliwością czekaliśmy na wiadomość... Gdy nadeszła, załamaliśmy się totalnie... brzmiała ona mniej więcej tak: "Nie przychodźcie, siedzi przy drodze niedaleko autokaru i świeci latarką. Ominęłyśmy autokar i idziemy dalej, szukać jakiegoś miejsca.". Totalnie nie wiedzieliśmy jak mamy wrócić pod autokar! To było straszne...

Bolek 2014 - dzień trzynasty


13 sierpnia 2014

Nad ranem dojechaliśmy na Półwysep Pelješac, który jest drugim co do wielkości półwyspem w Chorwacji, rozciąga się na długości 65 km pomiędzy stałym lądem wyspami Korčula i Mljet. Podróż była dość męcząca, pomimo tego, że trwała tylko 3 godziny. Wzięliśmy śpiwory i karimaty, a następnie całą grupą poszliśmy spać na plażę przy Grand Hotel Orebić. O godzinie 6 rano, wstaliśmy i położyliśmy się w trochę innym miejscu, bliżej autokaru i lasku. Miejsce było wspaniałe! Później dowiedzieliśmy się, że ktoś robił nam zdjęcia jak śpimy, ale wtedy śmialiśmy się z tego... O godzinie 8:30 wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i o godzinie 11 poszliśmy na hotelową plażę. Bolek załatwił nam prom na Wyspę Korčulę po niższej cenie! Zapłaciliśmy po 10 kun od osoby. Czekając na nasz prom podziwialiśmy przepiękne widoki, czuliśmy się jak w raju!

Bolek 2014 - dzień dwunasty


12 sierpnia 2014

Dzień dwunasty... półmetek naszego wyjazdu. Strasznie szybko to minęło, ale niestety na Bolku czas pędzi nieubłaganie, nie dając nam ani chwili odpoczynku.

Bolek 2014 - dzień jedenasty




11 sierpnia 2014

Wstaliśmy przed godziną 7 i dyskretnie weszliśmy na teren kempingu, żeby wziąć prysznic. Na szczęście nikt się nie czepiał, bo nikt nie zwrócił na nas nawet najmniejszej uwagi ;) Mieliśmy sporo czasu, wyjazd z Ulcinj zaplanowany był na godzinę 13. Wysuszyliśmy więc namioty, przewietrzyliśmy śpiwory i stwierdziliśmy, że mamy ochotę na tosty. W piątkę poszliśmy więc na zakupy, było dopiero po 9, jednak upał strasznie nam doskwierał... Do marketu jest dość daleko, jednak po długich poszukiwaniach, zdobyliśmy wszystkie składniki! Nawet nie macie pojęcia jak ciężko dostać tu żółty ser... Dopiero w ósmym markecie znaleźliśmy ten "rarytas" i za 0,5 kg zapłaciliśmy 7 euro.

Bolek 2014 - dzień dziesiąty

10 sierpnia 2014

Wstaliśmy o godzinie 6 i od razu zaczęliśmy pakować namioty i śpiwory do autokaru. Nad polami, na których pasły się owce, unosiła się mgła. Były to naprawdę niesamowite widoki o poranku ;)


Bolek 2014 - dzień dziewiąty


9 sierpnia 2014

Nasz drugi dzień na kempingu, postanowiliśmy spędzić go dość leniwie... 
Wstaliśmy o godzinie 8, w końcu naprawdę się wyspaliśmy! Nie trzeba było się o nic martwić, to wspaniałe uczucie! Po śniadaniu (makaron z pulpetami) zabraliśmy się za ładowanie telefonów i baterii z aparatów. Gdy jedno z nas pilnowało ładowarek i kontaktowało się z rodziną dzięki WiFi, drugie korzystało z największego z uroków kempingu, a mianowicie z prysznica! I tak na zmianę ;)

Bolek 2014 - dzień ósmy


8 sierpnia 2014

Wstaliśmy o godzinie 7. Wagon do przewozu aut okazał się bardzo wygodnym miejscem ;) Szybko zwinęliśmy śpiwory i zjedliśmy śniadanie. Pogoda była wspaniała! Bezchmurne niebo, ciepło z samego rana... napawało nas to optymizmem!

Bolek 2014 - dzień siódmy

7 sierpnia 2014

To była bardzo spokojna noc, nikt nam nie przeszkadzał, nikt nas nie budził... Do czasu, choć spodziewaliśmy się tego ;) O godzinie 6 rano w meczetu wydobyło się bardzo głośne wezwanie do modlitwy... Ok, nie byliśmy jakoś zdziwieni, w końcu spaliśmy na parkingu należącym właśnie do meczetu... Jednak to wezwanie trwało chyba z 10 minut! Był nawet moment, gdy pomyśleliśmy, że to już koniec, ale to chyba była tylko przerwa na oddech ;) Gdy tylko zrobiło się cicho, ponownie poszliśmy spać. Wstaliśmy o godzinie 7:40 i zabraliśmy się za szykowanie śniadania :)


Bolek 2014 - dzień szósty

6 sierpnia 2014

Całą noc padał deszcz i potwornie grzmiało, dlatego cieszyliśmy się, że zostaliśmy w suchym i bezpiecznym autokarze. Wyspaliśmy się i było nam ciepło. Dopiero o godzinie 6 obudziło nas wezwanie do modlitwy z meczetu. Przynajmniej bez patrzenia na zegarek wiedzieliśmy, która jest godzina ;)
Gdy wszyscy wrócili do autokaru, ruszyliśmy w drogę do stolicy Bośni i Hercegowiny.


Bolek 2014 - dzień piąty

5 sierpnia 2014

Wstaliśmy o godzinie 6:40, spakowaliśmy karimaty i śpiwory, a następnie zaczęliśmy rozmyślać, gdzie pójdziemy się umyć... Na początku mieliśmy iść do toalety w markecie, obok którego spaliśmy, ale większość osób tam poszła, więc żeby nie robić większego zamieszania, wybraliśmy się na dworzec. Był to doskonały pomysł! Z samego rana na malutkim dworcu kolejowym nie było żadnego ruchu, toalety mieliśmy tylko dla siebie! Zadowoleni i umyci poszliśmy do marketu, tego dnia postanowiliśmy zaszaleć i na śniadanie zrobić jajecznicę ;) W markecie było dużo śmiechu, zwłaszcza przy wybieraniu kiełbasy... Pani, widząc piątkę głodnych osób, bardzo się zdziwiła, gdy powiedzieliśmy jej, że chcemy tylko jedną ;) Po zakupach zabraliśmy się do roboty!


Bolek 2014 - dzień czwarty

4 sierpnia 2014

Rozłożenie namiotów było bardzo dobrym pomysłem, spało się wspaniale! Obudziliśmy się dopiero nad ranem, gdy zaczęło grzmieć. Postanowiliśmy poskładać już namioty. Bolek opowiedział nam, że do namiotu Oli i Eweliny chcieli wbiec w nocy ludzie, którzy kąpali się nago w Balatonie, ale gdy zobaczyli, że za siatką ktoś śpi, szybko uciekli. Myśleliśmy, że padniemy ze śmiechu ;) 
Poszliśmy zjeść śniadanie i od razu przepakowaliśmy trochę torby. O 8 niebo się przejaśniło, a po burzy nie było nawet śladu. Zapowiadał się wspaniały dzień, tym bardziej, ze ruszyliśmy w drogę do Chorwacji! :) O 12:40 byliśmy już w Barcs na węgiersko-chorwackim przejściu granicznym, na którym są jeszcze sprawdzający paszporty celnicy. 

Slawonia, Slavonija, kraina historyczna we wschodniej Chorwacji, w międzyrzeczu rzek Drawy i Sawy. Zajmuje faliste i pagórkowate tereny południowej części Niziny Węgierskiej. W środkowej części wzniesienia Papuk i Psunj (wysokość do 984 m n.p.m.). Gęsta sieć rzeczna. Ważny region rolniczy. Uprawa pszenicy, kukurydzy, buraków cukrowych, lnu, winorośli, warzyw i drzew owocowych. Hodowla bydła i trzody chlewnej. Przemysł maszynowy, chemiczny, spożywczy. Bolek sporo nam o niej opowiedział w drodze. 

Naszym pierwszym przystankiem była mała wioseczka - Suhopolje (w tłumaczeniu na polski: Suche pole). Czuliśmy wspaniały klimat tego państwa, pomimo że była to zupełnie inna Chorwacja, niż ta, którą poznaliśmy rok temu. 
W trójkę poszliśmy na zakupy, a następnie do parku, gdzie zjedliśmy "obiad" ;) Chorwackie pomidorki były pyszne!


Bolek 2014 - dzień trzeci

3 sierpnia 2014 - Węgry

Był środek nocy, jednak kontynuowaliśmy nasze zwiedzanie Budapesztu. Nagle miasto zrobiło się jakby ciemniejsze... Okazało się, że zgasili całe oświetlenie zabytków, mostów i ważniejszych miejsc. Było nam bardzo szkoda, bo chcieliśmy zrobić jeszcze zdjęcie podświetlonego Parlamentu, no ale nic nie mogliśmy zrobić ;) Nachodziliśmy się trochę w poszukiwaniu otwartego McDonalda, niestety nie mieli takiego czynnego całą dobę, ale dzięki temu przeszliśmy przez most i zobaczyliśmy inną stronę stolicy - Peszt. Okazało się, że w nocy Peszt tętni życiem, nie tak jak pełna zabytków, spokojna Buda. Przespacerowaliśmy się główniejszymi ulicami Pesztu, zobaczyliśmy park rozrywki, jednak zmęczenie powoli dawało nam się we znaki... 
O godzinie 3 wróciliśmy na górę Gellerta, posiedzieliśmy tam chwile, jednak czuliśmy, że zaraz po prostu zaśniemy, a na to nie mogliśmy sobie pozwolić, mieliśmy przy sobie parę cenniejszych rzeczy... Postanowiliśmy wrócić pod DUET... Całe szczęście siedział tam Bolek, więc bez problemu dostaliśmy się do autokaru, zostawiliśmy rzeczy, wzięliśmy karimaty i śpiwory, dowiedzieliśmy się również, gdzie śpi reszta ekipy. Poszliśmy więc do parku i bez zastanowienia rozłożyliśmy się obok naszych, w nadziei, że prześpimy się chociaż trochę...

O godzinie 4:30 obudziła nas Ola, krzycząc: "Uciekamy, zraszacze!"... I faktycznie zobaczyliśmy, obracający się w naszą stronę, podły zraszacz, który bez najmniejszego problemu oblał nas... Uciekliśmy na chodnik, rozłożyliśmy rzeczy i chcieliśmy spać dalej, jednak wciąż mieliśmy wrażenie, że zraszacze mają coraz większy zasięg pryskania i że zaraz nas dosięgną. Obserwowaliśmy też nieczynny zraszacz, który mieliśmy zaraz obok głowy... Po jakimś czasie wróciliśmy pod DUET i tam pospaliśmy do godziny 6. 

Po godzinie 7 ruszyliśmy w drogę. Pogoda nie zapowiadała się ciekawie, na niebie były ciemne chmury... Jednak gdy o godzinie 9 dojechaliśmy nad Balaton, pogoda zrobiła się wspaniała! 

Balaton, Jezioro Błotne – największe jezioro Węgier i zarazem Europy Środkowej, położone w południowo-zachodnich Węgrzech, na Nizinie Panońskiej, u południowych podnóży Lasu Bakońskiego, około 80 km od Budapesztu.

Pierwsze co zrobiliśmy po przyjeździe nad Balaton, to wskoczenie w stroje kąpielowe i rozłożenie się nad wodą. Byliśmy bardzo miło zaskoczeni, gdy zobaczyliśmy, że jest ona naprawdę czysta. Nie bez powodu Węgrzy uważają Balaton za swoje morze :)


Bolek 2014 - dzień drugi

2 sierpnia 2014 - Polska/Słowacja/Węgry

Budzik ustawiony mieliśmy na godzinę 8, jednak obudziliśmy się o 6. Było bardzo zimno, więc zaczęliśmy grzać wodę na butli gazowej, żeby zrobić sobie ciepłą owsiankę na śniadanie. Pomału budzili się inni bolkowicze, więc nasze obozowisko zaczynało ożywać ;) Rozpoczęło się wielkie gotowanie i sprzątanie. 

instagram