Bolek 2012 - dzień dziesiąty
Dzień 10 (10 sierpnia 2012) - HISZPANIA
Rano obudziliśmy się niedaleko małego hiszpańskiego miasteczka Deba w Kraju Basków. Tego dnia mieliśmy mieć camping, ale nic z tego nie wyszło... Szybko zjedliśmy śniadanie i w piątkę poszliśmy na plażę! To nasz pierwszy dzień nad Oceanem Atlantyckim :)
Woda była wspaniała! Najchętniej byśmy z niej nie wychodzili, chociaż była bardzo słona... Na plaży leżeliśmy dość długo i trochę za mocno się spiekłam, byłam cała czerwona i wszystko mnie bolało, ale dało się przeżyć ;) Trzeba uważać na hiszpańskie słońce, bo łatwo o poparzenie.
Na plaży leżeliśmy do godziny 15, a potem z Michałem i Olą poszliśmy zjeść spaghetti, po czym szybko wróciliśmy na plażę.
Po leniuchowaniu na piasku, uznaliśmy, że przydałoby się zrobić drobne zakupy. Poszliśmy do Punktu Informacji Turystycznej, wzięliśmy mapkę Deby i poszliśmy na podbój marketu, z którego wyszliśmy z ogromnym arbuzem, wyglądał smakowicie!
O godzinie 21 Bolek zrobił zebranie przy autokarze, na którym przedyskutowaliśmy parę ważnych dla nas spraw. Po zebraniu każdy poszedł w swoją stronę, jedni na plaże, ale my rozłożyliśmy namioty niedaleko autokaru, z cudownym widokiem na Ocean i w piątkę (ja, Michał, Ola i Magda) zjedliśmy arbuza. Po kawałku dostali również Pan Tadziu (kierowca naszego DUETU) i Bolek. Pograliśmy w karty, po czym zmęczeni położyliśmy się spać...
Taaak... Plaże w Hiszpanii północnej to jest właśnie to... cudowny piasek, boska woda i te słońce! A że w cały czas siedziałyście z Olą na pełnym słońcu... cóż... ja tam się nie spaliłem...
OdpowiedzUsuń