Bolek 2013 - dzień szósty

6 sierpnia 2013 - Włochy

Gdy rano obudziliśmy się na plaży w Metaponto, zorientowaliśmy się, że ludzie spacerujący chodnikiem znajdującym się nad plażą, robią nam zdjęcia. Nie przejęli się nawet tym, że już nie śpimy, tylko wciąż bezczelnie się gapili i robili kolejne zdjęcia. Tak w sumie to nie dziwie się im, ale mogli chociaż nam przesłać te fotki ;)
Po ogarnięciu rzeczy, wsiedliśmy do DUETu i wjechaliśmy na camping, choć nie było to łatwe, bo było tam dość wąsko, a dostaliśmy jakieś miejsce na uboczu. Naszej radości chyba nie muszę tłumaczyć ;)

Po szybkim rozłożeniu namiotów od razu poszliśmy umyć się pod normalnym prysznicem, potem z Olą zrobiłyśmy szybkie pranie, a Michał w tym czasie pilnował ładujących się telefonów i aparatów, grając jednocześnie na gitarze, więc dookoła niego zebrała się spora grupa bolkowiczów. Gdy już wszystko było gotowe, a Michał pomógł mi wykręcić i rozwiesić pranie, mogliśmy w końcu zająć się jedzeniem. Było cudownie! :)


Wszystkiego najlepszego, Mamo!


Dziś są urodziny mojej kochanej Mamy, która jest wierną czytelniczką mojego bloga i wiem, że wchodzi na niego codziennie przed pracą :) 
Z tej okazji chciałabym Ci podziękować, Mamusiu, za każdą spędzoną z Tobą chwile, za to że mnie wychowałaś, za to, że zawsze mogę z Tobą porozmawiać i na Ciebie liczyć. 
Chciałabym Ci życzyć duuuuużo zdrowia, siły, codziennej radości oraz mnóstwo pieniędzy ;)

Kocham Cię, Mamo! <3

Miłego dnia i powodzenia w pracy ;)



Bolek 2013 - dzień piąty

5 sierpnia 2013 - Włochy

Przed 1 w nocy dojechaliśmy do Bari - jest to miasto i gmina w południowych Włoszech, położone nad Adriatykiem. Bari jest stolicą prowincji Bari i regionu Apulia. Bari jest największym miastem nad Adriatykiem, ważnym ośrodkiem przemysłowym, handlowym i kulturalnym Włoch południowych.

Po wyjściu z autokaru, poszliśmy wraz z Bolkiem poszukać miejsca do spania, a przy okazji połączyliśmy to z nocnym zwiedzaniem. Bolek bardzo ciekawie opowiadał nam o wszystkich zabytkach. W nocy miasto wyglądało niezwykle. Podczas poszukiwań, wykruszyła nam się prawie połowa grupy. Jednak po jakimś czasie wróciliśmy pod mury miasta i stwierdziliśmy, że to jest jednak dobre miejsce do spania (tzw. "dzikus"). 

Wstaliśmy o godzinie 7, bo słońce już dawno wstało, a po ulicy kręciło się dużo osób, wszyscy patrzyli na nas dość dziwnie, w końcu takie "kokony" to niecodzienny widok ;)


Bolek 2013 - dzień czwarty

4 sierpnia 2013 - San Marino/Włochy

W autokarze standardowo była impreza, którą przerwał dojazd do San Marino o godzinie 1. Wszyscy podziwialiśmy widoki i z przerażeniem patrzyliśmy na wąską, pnącą się w górę, krętą ulicę, którą jechaliśmy na szczyt. 

San Marino – jedno z najmniejszych państw Europy, przypominające swym kształtem nieregularny prostokąt, które zamieszkuje zaledwie 29 tys. osób. Do czasu uzyskania niepodległości przez Nauru w 1968 r. było najmniejszą republiką na świecie. Leży na górzystym terenie, które wchodzi w skład Apeninów. Obowiązuje tam język włoski, choć najczęściej stosuje się jedną z odmian tego języka – język emilijski, przypominający dialekty Piemontu, Lombardii i Romanii.


Bolek 2013 - dzień trzeci

3 sierpnia 2013 - Włochy

Obudziłam się przed godziną 5:30, z daleka słyszałam jakiś dziwny, niepokojący dźwięk... Nie dawało mi to spokoju, więc obudziłam Michała, który otworzył namiot, żeby się rozejrzeć. W całym parku, unosiła się potworna mgła, wyglądało to przerażająco i dalej słyszałam ten dziwny dźwięk... W głowie pojawiła mi się jedna myśl: Skądś go znam... Tylko skąd? Niezadowolony Michał wyszedł z namiotu i poszedł się rozejrzeć, po czym wrócił i powiedział, że pewnie ktoś strumyk czyści i żebym dała spokój. Wciąż jednak coś mnie niepokoiło. O godzinie 5:50 usłyszałam ten dźwięk jeszcze bliżej nas. Szybko obudziłam Michała, otworzyliśmy namiot i wtedy wszystko było jasne... Po drugiej stronie mostku dźwięk w końcu ustał, za to po naszej stronie z ziemi wysunęły się dwumetrowe zraszacze! Pamiętam jak szybko wybiegliśmy z krzykiem z namiotu, obudziliśmy Olę i Asię, złapaliśmy namioty i pobiegliśmy na drugą stronę mostku, gdzie zraszacze już się schowały. W miejscu gdzie stał nasz namiot, również z ziemi wyrósł zraszacz. Ledwo przebiegliśmy przez mostek, a te potwory się uruchomiły. Muszę przyznać, że miały niezły zasięg :) 
Godzinę posiedzieliśmy w parku na ławce, patrząc jak miejsce, w którym niedawno spaliśmy, jest zraszane zimną wodą, po czym spakowaliśmy rzeczy, żeby zabrać się do autokaru. Wciąż nie mogliśmy uwierzyć w swoje szczęście, jeszcze chwila i bylibyśmy cali mokrzy ;) 

O godzinie 7 byliśmy już pod autokarem i jedliśmy śniadanie. Reszta grupy powoli wracała z plaży, a ich karimaty i śpiwory wyglądały po prostu strasznie, były całe mokre i w piachu... Dobrze, że nie poszliśmy spać z nimi, bo po naszej przygodzie namioty szybko wyschły na słońcu, czego nie mogę powiedzieć o ich brudnych rzeczach. 

O godzinie 9 wyjechaliśmy w stronę Wenecji, do której dojechaliśmy o 11. Zatrzymaliśmy się przy tym samym Lidlu co rok temu. 

Szybko się zebraliśmy i poszliśmy na autobus do samej Wenecji, którą opisywałam już tutaj, ale dla własnego przypomnienia, opiszę ją jeszcze raz :) 

A więc... Wenecja, zwana inaczej Królową Adriatyku, to stolica regionu Veneto i prowincji Wenecja, zajmuje ona 118 małych wysp na bagnistej lagunie, wzdłuż morza. Cały ten obszar znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wenecja to symbol – kulturowy, architektoniczny, turystyczny, ostatnio także środowiskowy. 

W tym roku postanowiliśmy zwiedzać miasto idąc zgodnie z drogowskazami. Na Ponte di Rialto również dotarliśmy, ale nie robiliśmy mu zdjęć. 


Bolek 2013 - dzień drugi

2 sierpnia 2013  - Austria/Włochy

Obudziliśmy się około 5 rano, więc nie byliśmy za bardzo wyspani... Szybko złożyliśmy namioty i spakowaliśmy rzeczy do autokaru. W międzyczasie dowiedzieliśmy się od reszty grupy, że spanie w centrum nie było udane... Bardzo długo chodzili i nie mogli znaleźć dobrego miejsca. Byliśmy szczęśliwi, że rozłożyliśmy się między drzewami parę kroków od autokaru :)

O godzinie 7 rano byliśmy już w drodze do włoskiego Caorle. Jeszcze przed granicą zatrzymaliśmy się na stacji paliw, gdzie spokojnie mogliśmy zjeść śniadanie. Jazda zajęła nam kilka godzin, ale widoki z autokaru były przepiękne :)


Bolek 2013 - dzień pierwszy

1 sierpnia 2013 - Polska/Austria

Decyzja o wyjeździe na kolejnego Bolka została podjęta dość spontanicznie, podczas naszego pobytu w Chorwacji... Spacerując po plaży w Podacy wciąż przypominały mi się te niezwykłe chwile i miejsca... Dlatego z Michałem zdecydowaliśmy, że po prostu nie możemy nie pojechać :) Nasza przyjaciółka Ola, jak tylko napisałam do niej, że jedziemy, bardzo się ucieszyła i postanowiła też jechać.

I tak oto 1 sierpnia przed godziną 9 staliśmy już na dworcu Nadodrze. Bolek spóźnił się aż kwadrans, ale przynajmniej mieliśmy trochę czasu, na ogarnięcie kto z nami jedzie. Gdy w końcu pojawił się nasz autokar, wszyscy rzucili się do drzwi, żeby zająć jak najlepsze miejsca. Przyznam, że byłam bardzo zadowolona z miejsca, które zajęłam dla mnie i dla Michała :)

 Impreza w autokarze zaczęła się zaraz po tym gdy ruszyliśmy, dzięki czemu czas bardzo szybko nam minął. Zatrzymaliśmy się na krótki postój w Kudowie Zdrój, gdzie przekroczyliśmy granicę. Czekała nas bardzo długa droga, bo Bolek miał w planach nocleg w Wiedniu. 

Do Wiednia dojechaliśmy o godzinie 21, okazało się, że nie możemy zatrzymać się tam gdzie rok temu, ponieważ był jakiś remont. Bardzo długo szukaliśmy parkingu i w końcu udało nam się coś znaleźć. Bolek zabrał nas większą grupą na małe zwiedzanie Wiednia. To był męczący spacer. 

Po jakimś czasie trafiliśmy do Wiener Prater – park publiczny (1700 ha) w Wiedniu, położony między Dunajem a Kanałem Dunajskim. Niegdyś były to tereny łowieckie Habsburgów, które cesarz Józef II udostępnił publiczności w 1766 r. Jego nazwa pochodzi od łacińskiego słowa pratum, co oznacza tyle co łąki. Jest to popularny ośrodek wypoczynkowo-sportowy. W parku pokręcić się można na prawie wszystkich możliwych rodzajach karuzel. Jest to też wspaniałe miejsce na zwykły spacer i chłoniecie atmosfery rozbawionego Wiednia. 

Ola i Asia poszły na dość wysoką karuzelę, natomiast ja i Michał odpoczęliśmy trochę na ławce. Następnie przeszliśmy się jeszcze po tym ogromnym lunaparku, słuchając krzyków ludzi dochodzących z różnych karuzel i kolejek :)


Chorwacja 2013 - dzień dziesiąty

8 maja 2013 

To nasz ostatni poranek w tym przepięknym miejscu, aż ciężko było nam się z  nim pożegnać. Porobiliśmy więc mnóstwo pamiątkowych zdjęć, aby móc w przyszłości powspominać. Pogoda tego dnia była taka piękna... Gospodarz również wyszedł pożegnać się z nami, podziękowaliśmy mu za cudowny pobyt i za miło spędzone chwile... W prezencie dostaliśmy słoik oliwek, a oliwę z oliwek własnej roboty kupiliśmy :)


Chorwacja 2013 - dzień dziewiąty

7 maja 2013

Ten dzień nie zapowiadał się zbyt ładnie... Gdy ja i Michał jeszcze spaliśmy, rodzice zrobili parę zdjęć z naszego tarasu. Około godziny 7 padał deszcz, po czym w oddali pojawiła się tęcza, a następnie pogoda znów się popsuła i ponownie zaczęło padać. Nad Starą Podacą unosiła się przerażająca mgła.   


Chorwacja 2013 - dzień ósmy

6 maja 2013

Każdego dnia na nowo zachwycaliśmy się widokami z naszego tarasu, wciąż nie mogliśmy uwierzyć, że przez te parę dni mieszkamy w tak cudownym miejscu :)


Chorwacja 2013 - dzień siódmy

5 maja 2013

Ten dzień również postanowiliśmy spędzić w naszej Podacy, chcieliśmy nacieszyć się tym niezwykłym miejscem, a przy okazji zobaczyć okolicę. 
Jednak przed spacerem poszliśmy jeszcze na naszą plażę, trochę popływać :)


Chorwacja 2013 - dzień szósty

4 maja 2013

Dziś postanowiliśmy odpocząć na terenie naszych tarasów ogrodowych i prywatnej plaży. W końcu kiedyś trzeba nacieszyć się tym przepięknym miejscem :)


Chorwacja 2013 - dzień piąty

3 maja 2013

Kolejny dzień w naszym raju! Na ten dzień zaplanowaną mieliśmy wyprawę na Wyspę Hvar, która zwana jest królową wśród dalmatyńskich wysp. To najdłuższa wyspa Chorwacji (68 km), „tonąca w słońcu” (słońce świeci tu przez 2722 godziny w roku). Od czasów antycznych znana jest ze swojego strategicznego położenia, bogactwa, ciekawej historii, kulturalnych i przyrodniczych atrakcji obfitujących zwłaszcza w wakacje.

Pojechaliśmy więc do miejscowości Drvenik, w której czekaliśmy na nasz prom. Kolejka była bardzo długa, jednak dla wszystkich starczyło miejsca na tym, wyglądającym na małego, promie :)


Chorwacja 2013 - dzień czwarty

2 maja 2013

Wspaniale było budzić się każdego dnia, otwierać drzwi na taras i widzieć ten niesamowity krajobraz! Śniadanie standardowo zjedliśmy na tarasie z widokiem na nasz prywatny raj ;) 
Zapowiadał się ciekawy dzień, w planach mieliśmy dwa miasteczka: Trogir i Split.  


Chorwacja 2013 - dzień trzeci

1 maja 2013

Po śniadaniu zjedzonym na naszym wspaniałym tarasie zeszliśmy na plażę, chwilę posiedzieć i popodziwiać widoki :) Wciąż byliśmy oczarowani tym miejscem.


Chorwacja 2013 - dzień drugi

30 kwietnia 2013

Gdy obudziliśmy się rano, wciąż nie mogliśmy uwierzyć, że jesteśmy w tak niezwykłym miejscu! Nie mogliśmy napatrzeć się na widoki z naszego tarasu :)


Chorwacja 2013 - dzień pierwszy

28/29 kwietnia 2013

Kolejną moją podróżą był wyjazd do Chorwacji z Michałem i moimi rodzicami. 
Z Wrocławia wyruszyliśmy późnym wieczorem 28 kwietnia 2013 roku. Jechaliśmy autem, więc czekała nas długa droga. W tą podróż zabraliśmy naszego psa Mordka, baliśmy się trochę jazdy z nim, bo nie był za bardzo przyzwyczajony, jednak okazało się, że nasz Mordek całą drogę przespał :) 

Nad ranem zatrzymaliśmy się gdzieś na stacji paliw, żeby trochę odpocząć i porobić pierwsze zdjęcia :) 


Bolek 2012 - dzień dwudziesty szósty

Dzień 26 (26 sierpnia 2012) - CZECHY/POLSKA

To ostatni dzień naszej cudownej przygody... Obudziliśmy się o godzinie 8, było bardzo zimno, dlatego szybko złożyliśmy namiot, przebraliśmy się, spakowaliśmy rzeczy i już po chwili siedzieliśmy w autokarze. 
Podróż minęła wyjątkowo szybko, aż szkoda było wracać do domu... 
Podczas tego wyjazdu byliśmy w tylu niezwykłych miejscach! Choć był to naprawdę "dziki" wyjazd, można go nawet nazwać "szkołą przetrwania", nie żałuję żadnej chwili. Nawet jeśli czasami było ciężko, byliśmy grupą i zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Było to naprawdę niezwykłe przeżycie, którego nigdy nie zapomnę. 
Pomimo moich starań, tego się nie da idealnie opisać, to trzeba po prostu przeżyć :)

Chciałabym jeszcze raz podziękować mojemu narzeczonemu Michałowi i przyjaciółce Oli, za to, że spędzili ze mną te wspaniałe 26 dni :)   

"Żadna podróż nie jest zakończona, dopóki nie wrócimy do miejsca, skąd wyruszyliśmy." - Christopher Golden 


Bolek 2012 - dzień dwudziesty piąty

Dzień 25 (25 sierpnia 2012) - AUSTRIA/CZECHY

Tego dnia byliśmy w Wiedniu - jest to stolica i największe miasto Austrii. Znajduje się w północno-wschodniej części kraju, nad Dunajem. Jest miastem statutarnym, tworząc jednocześnie odrębny kraj związkowy. Historyczne centrum miasta, pełne zabytków ze wszystkich epok historycznych z przewagą XIX-wiecznego historyzmu i secesji przełomu XIX i XX w., zostało w 2001 wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Ze względu na bogactwo atrakcji, należy do najchętniej odwiedzanych miast Europy.

Bolek wysadził nas w parku zaraz obok Prateru, jest to jeden z najlepiej wyposażonych parków rozrywki w Europie. Do jego najsłynniejszych obiektów należy zbudowane w 1896 r. przez angielskiego inżyniera Waltera Basseta, Wielkie Koło, Riesenrad, jeden z symboli miasta. Dzisiaj Prater to także ogromny teren rekreacyjny i park sportowy. Tutaj znajdują się: piłkarski stadion, tor wyścigów konnych Freudenau, baseny kąpielowe, korty tenisowe, pole golfowe i ścieżki rowerowe. Jest także planetarium oraz wiele restauracji i bufetów na świeżym powietrzu. Tutaj także, w pobliżu wesołego miasteczka, znajdują się pawilony i wielkie tereny targowe, gdzie odbywają się doroczne Targi Wiedeńskie i liczne ekspozycje czasowe. 

Najpierw poszliśmy się umyć, a następnie ruszyliśmy na miasto. Byliśmy bardzo głodni, a większość restauracji była jeszcze zamknięta, dlatego zdecydowaliśmy się zjeść w barze z kurczakami. Było całkiem smacznie, ale całą naszą trójkę bolały po tym brzuchy, jednak dzielnie szliśmy dalej.


instagram