Bolek 2014 - dzień dziesiąty

10 sierpnia 2014

Wstaliśmy o godzinie 6 i od razu zaczęliśmy pakować namioty i śpiwory do autokaru. Nad polami, na których pasły się owce, unosiła się mgła. Były to naprawdę niesamowite widoki o poranku ;)


Bolek 2014 - dzień dziewiąty


9 sierpnia 2014

Nasz drugi dzień na kempingu, postanowiliśmy spędzić go dość leniwie... 
Wstaliśmy o godzinie 8, w końcu naprawdę się wyspaliśmy! Nie trzeba było się o nic martwić, to wspaniałe uczucie! Po śniadaniu (makaron z pulpetami) zabraliśmy się za ładowanie telefonów i baterii z aparatów. Gdy jedno z nas pilnowało ładowarek i kontaktowało się z rodziną dzięki WiFi, drugie korzystało z największego z uroków kempingu, a mianowicie z prysznica! I tak na zmianę ;)

Bolek 2014 - dzień ósmy


8 sierpnia 2014

Wstaliśmy o godzinie 7. Wagon do przewozu aut okazał się bardzo wygodnym miejscem ;) Szybko zwinęliśmy śpiwory i zjedliśmy śniadanie. Pogoda była wspaniała! Bezchmurne niebo, ciepło z samego rana... napawało nas to optymizmem!

Bolek 2014 - dzień siódmy

7 sierpnia 2014

To była bardzo spokojna noc, nikt nam nie przeszkadzał, nikt nas nie budził... Do czasu, choć spodziewaliśmy się tego ;) O godzinie 6 rano w meczetu wydobyło się bardzo głośne wezwanie do modlitwy... Ok, nie byliśmy jakoś zdziwieni, w końcu spaliśmy na parkingu należącym właśnie do meczetu... Jednak to wezwanie trwało chyba z 10 minut! Był nawet moment, gdy pomyśleliśmy, że to już koniec, ale to chyba była tylko przerwa na oddech ;) Gdy tylko zrobiło się cicho, ponownie poszliśmy spać. Wstaliśmy o godzinie 7:40 i zabraliśmy się za szykowanie śniadania :)


Bolek 2014 - dzień szósty

6 sierpnia 2014

Całą noc padał deszcz i potwornie grzmiało, dlatego cieszyliśmy się, że zostaliśmy w suchym i bezpiecznym autokarze. Wyspaliśmy się i było nam ciepło. Dopiero o godzinie 6 obudziło nas wezwanie do modlitwy z meczetu. Przynajmniej bez patrzenia na zegarek wiedzieliśmy, która jest godzina ;)
Gdy wszyscy wrócili do autokaru, ruszyliśmy w drogę do stolicy Bośni i Hercegowiny.


Bolek 2014 - dzień piąty

5 sierpnia 2014

Wstaliśmy o godzinie 6:40, spakowaliśmy karimaty i śpiwory, a następnie zaczęliśmy rozmyślać, gdzie pójdziemy się umyć... Na początku mieliśmy iść do toalety w markecie, obok którego spaliśmy, ale większość osób tam poszła, więc żeby nie robić większego zamieszania, wybraliśmy się na dworzec. Był to doskonały pomysł! Z samego rana na malutkim dworcu kolejowym nie było żadnego ruchu, toalety mieliśmy tylko dla siebie! Zadowoleni i umyci poszliśmy do marketu, tego dnia postanowiliśmy zaszaleć i na śniadanie zrobić jajecznicę ;) W markecie było dużo śmiechu, zwłaszcza przy wybieraniu kiełbasy... Pani, widząc piątkę głodnych osób, bardzo się zdziwiła, gdy powiedzieliśmy jej, że chcemy tylko jedną ;) Po zakupach zabraliśmy się do roboty!


Bolek 2014 - dzień czwarty

4 sierpnia 2014

Rozłożenie namiotów było bardzo dobrym pomysłem, spało się wspaniale! Obudziliśmy się dopiero nad ranem, gdy zaczęło grzmieć. Postanowiliśmy poskładać już namioty. Bolek opowiedział nam, że do namiotu Oli i Eweliny chcieli wbiec w nocy ludzie, którzy kąpali się nago w Balatonie, ale gdy zobaczyli, że za siatką ktoś śpi, szybko uciekli. Myśleliśmy, że padniemy ze śmiechu ;) 
Poszliśmy zjeść śniadanie i od razu przepakowaliśmy trochę torby. O 8 niebo się przejaśniło, a po burzy nie było nawet śladu. Zapowiadał się wspaniały dzień, tym bardziej, ze ruszyliśmy w drogę do Chorwacji! :) O 12:40 byliśmy już w Barcs na węgiersko-chorwackim przejściu granicznym, na którym są jeszcze sprawdzający paszporty celnicy. 

Slawonia, Slavonija, kraina historyczna we wschodniej Chorwacji, w międzyrzeczu rzek Drawy i Sawy. Zajmuje faliste i pagórkowate tereny południowej części Niziny Węgierskiej. W środkowej części wzniesienia Papuk i Psunj (wysokość do 984 m n.p.m.). Gęsta sieć rzeczna. Ważny region rolniczy. Uprawa pszenicy, kukurydzy, buraków cukrowych, lnu, winorośli, warzyw i drzew owocowych. Hodowla bydła i trzody chlewnej. Przemysł maszynowy, chemiczny, spożywczy. Bolek sporo nam o niej opowiedział w drodze. 

Naszym pierwszym przystankiem była mała wioseczka - Suhopolje (w tłumaczeniu na polski: Suche pole). Czuliśmy wspaniały klimat tego państwa, pomimo że była to zupełnie inna Chorwacja, niż ta, którą poznaliśmy rok temu. 
W trójkę poszliśmy na zakupy, a następnie do parku, gdzie zjedliśmy "obiad" ;) Chorwackie pomidorki były pyszne!


instagram