Bolek 2014 - dzień dwudziesty

20 sierpnia 2014

Około godziny 3 w nocy nadeszła potworna burza... Błyskawice co chwilę przecinały niebo. Paru zmokniętych, zmarzniętych bolkowiczów wróciło do autokaru, ich karimaty i śpiwory dosłownie ociekały z wody, dlatego też byliśmy przeszczęśliwi, że spaliśmy tu cały czas. W końcu było nam ciepło, mieliśmy cały autokar dla siebie, nie zmokliśmy i czuliśmy się naprawdę bezpiecznie. 
Wstaliśmy o godzinie 7:10, zjedliśmy śniadanie, a następnie poszliśmy do toalety na stację paliw. Wzięliśmy ze sobą od razu czajnik z wodą do zagrzania, bo Bolek zawsze gania nas po wrzątek ;)

O godzinie 9 ruszyliśmy w drogę, do przejechania mieliśmy 101 km. Widoki były wspaniałe! To właśnie za nie tak bardzo uwielbiamy Chorwację :) 


Bolek 2014 - dzień dziewiętnasty

19 sierpnia 2014

Kolejna zimna noc... Choć tym razem budziliśmy się rzadziej, bo mieliśmy już opanowane przybieranie pozycji embrionalnej, by uzyskać jak najwięcej ciepła. A może to dlatego, że byliśmy tak wyczerpani? Trudno powiedzieć... No ale czego się nie zrobi dla zwiedzania, poznawania nowych miejsc i przeżywania niezwykłych przygód! Dla podróżowania da się znieść nawet największe niewygody i potwornie zimne noce na parkingu pod gołym niebem... 
Wstaliśmy o godzinie 7 rano i od razu ruszyliśmy pod DUET. Nie chcieliśmy tu być, gdy ludzie zaczną przyjeżdżać na zakupy w centrum handlowym ;) Szybko zjedliśmy śniadanie, posprzątaliśmy trochę na naszych siedzeniach, a następnie poszliśmy do toalety w markecie. Zaczynało łapać nas przeziębienie, obydwoje mieliśmy straszny katar... 
O godzinie 9 odjechaliśmy z Zadaru, Bolek obiecał, że pół dnia spędzimy dzisiaj na plaży. Ucieszyło nas to, bo potrzebowaliśmy odrobiny relaksu... Widoki były niesamowite! Na poniższym zdjęciu widoczny jest żelbetonowy, drogowy most łukowy, łączący stały ląd z chorwacką wyspą Krk.


Bolek 2014 - dzień osiemnasty

18 sierpnia 2014


To była okropnie zimna noc... nie byłoby tak źle, gdyby nie to, że spaliśmy w śpiworach pod gołym niebem... Co chwilę się budziliśmy, próbując skulić się jak najmocniej, żeby złapać jak najwięcej ciepła... Tak zimnych nocy jeszcze na Bolku nie przeżyliśmy. Gdy tylko obudziliśmy się o godzinie 6 i zobaczyliśmy, że DUET jest otwarty, pobiegliśmy po butlę z gazem i zupki chińskie, a następnie wleźliśmy do śpiworów i próbowaliśmy zagrzać się jedzeniem :)
O godzinie 8 Bolek i Pan Tadziu odwieźli nas autokarem do miasta. Wysiedliśmy obok dworca autobusowego, czas na zwiedzanie mieliśmy do godziny 11. 

Szybenik (chorw. Šibenik) – historyczne miasto w Chorwacji, w środkowej Dalmacji, położone nad ujściem rzeki Krka do Morza Adriatyckiego. Jest on politycznym, kulturalnym, komunikacyjnym i turystycznym centrum okręgu szybenicko-knińskiego. Specyficzny charakter miasto zapewne zyskało po wielu transformacjach, które pojawiały się pod koniec lat 90. To co rzuca się na pierwszy rzut oka to brak jakichkolwiek śladów starożytnej historii. Wojna z Serbią całkowicie zrujnowała Szybenik, a miasto do tej pory powoli podnosi się z chwilowego upadku.


Bolek 2014 - dzień siedemnasty

17 sierpnia 2014

Noc była dość chłodna, budziliśmy się z zimna parę razy... Lecz trzeba przyznać, że było naprawdę spokojnie. O godzinie 7 zaczęły bić dzwony kościoła, lecz poszliśmy spać dalej, w końcu było nam trochę cieplej. O 8:40 stwierdziliśmy, że najwyższy czas już wstać, w końcu spaliśmy na przydrożnym parkingu ;) Zjedliśmy śniadanie obok autokaru i godzinę później byliśmy już w drodze na plażę, a była ona dość długa, bo do przejścia mieliśmy 3 kilometry ;) 
Po drodze weszliśmy do Konzuma, żeby kupić wodę do picia. Skusiliśmy się też na niezwykle tanią połówkę arbuza... Później tego pożałowaliśmy, bo gdy skosztowaliśmy go w parku, okazało się, że na pewno był on czyszczony jakimiś chemikaliami... Pewnie był już nieświeży, a bardzo chcieli go sprzedać... Arbuz niestety wylądował w kuble. Na dodatek Michał, podczas krojenia arbuza, dość mocno rozciął sobie palca nożem... 


Bolek 2014 - dzień szesnasty

16 sierpnia 2014


Obudziliśmy się o godzinie 7 rano, a widoki jakie zastaliśmy, bardzo nas zaskoczyły! Nie spodziewaliśmy się, że za tym parkingiem jest tak pięknie! Chociaż mogliśmy się tego domyśleć, przecież to Riwiera Makarska :) Zwinęliśmy śpiwory i karimaty, a następnie przyszykowaliśmy śniadanie. Nie musieliśmy się spieszyć, bo czasu mieliśmy sporo. 


Bolek 2014 - dzień piętnasty

15 sierpnia 2014

O godzinie 7 rano na placu pielgrzyma w Međugorje, obudziły nas dźwięki nabożeństwa odprawianego pod gołym niebem, na tzw. Ołtarzu polowym. W końcu wyspaliśmy się jak jeszcze nigdy na dzikusie :) Nie martwiliśmy się, że ktoś nas stąd przegoni, że będziemy musieli uciekać przed policją... Właśnie tego było nam trzeba! Coraz więcej pielgrzymów pojawiało się na mszy, więc zwinęliśmy swoje karimaty i śpiwory, a następnie poszliśmy do autokaru przebrać się. O godzinie 8 byliśmy już w kościele, chcieliśmy zobaczyć go od środka, jednak był straszny tłok... 

Međugorje to miejscowość w Bośni i Hercegowinie położona w południowej części Hercegowiny, do 1981 roku nieznana była nawet we własnym kraju. W czasach najnowszych Međugorje jest jednym z najbardziej znanych i najczęściej odwiedzanych miejsc pielgrzymkowych (sanktuariów) w świecie katolickim. Według świadectwa sześciorga, wtedy młodych parafian (dwóch chłopców i cztery dziewczynki), od 24 czerwca 1981 roku we wsi Bijakovići, w parafii Međugorje codziennie objawia się Najświętsza Maria Panna. Objawienia cały czas są badane przez Kościół katolicki, do tej pory nie odrzucone ani nie potwierdzone. 




LIEBSTER AWARD - odpowiadamy na pytania...

Zapewne zauważyliście już, że na większości podróżniczych blogów pojawią się ostatnio posty z nominacjami do Liebster Award... Za sprawą Rudej my również odpowiemy dziś na parę pytań, choć na początku wydawały się one banalne, to okazało się, że wcale takie nie są ;) Sporo czasu spędziliśmy debatując nad poprawnymi odpowiedziami ;) 

Czym jest Liebster Award?

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Liebster Award ma również na celu wzajemne poznanie się... Postanowiliśmy przyjąć wyzwanie ;)

Tak więc trochę dzisiaj nagniemy oficjalne zasady  ;)

1. Jeśli nie Bałkany, to co?

To Półwysep Iberyjski! Jeszcze parę lat wstecz nie przepadaliśmy za nim, lecz tak naprawdę nic o nim nie wiedzieliśmy. Jednak podczas naszej pierwszej wizyty w roku 2012 dosłownie zakochaliśmy się w nim! Do tej pory z tęsknotą wspominamy słoneczne dni, palmy, kąpiele w oceanie i w Morzu Śródziemnym, niezwykłe widoki i przepiękne miasta... Spędziliśmy tam wspaniały czas i z pewnością jeszcze kiedyś tam wrócimy :) 

2. Bez jakiej rzeczy nie możesz/nie możecie obyć się w podróży?

Tu naprawdę ciężko było nam się zdecydować... czy będą śpiwory, karimaty, a może jeszcze coś innego? Wszystko w podróży bardzo nam się przydaje, jednak jedną z ważniejszych dla nas rzeczy jest... CZOŁÓWKA! To bardzo przydatna latarka, jest po prostu nie zbędną rzeczą na naszych wyjazdach. Mając ją na czole ręce mamy wolne i bez problemu możemy rozwinąć karimaty, śpiwory, czy rozłożyć namiot. Ciemną nocą możemy przyrządzić kolację, nie bojąc się, że potniemy sobie ręce, czy odnaleźć się na mapie podczas nocnego zwiedzania. Jeśli nie macie czołówki to zachęcamy do zakupienia takowej, jest mega przydatna ;)

3. Jakie jest Twoje/Wasze najbardziej zatrważające wspomnienie z podróży?

Oj tu też sporo sytuacji przychodziło nam do głów... Jednak wspomnieniem, które do tej pory wywołuje u nas dreszcze przerażenia, jest sytuacja jaka przydarzyła nam się na Półwyspie Pelješac... Gdy w samym środku nocy, zmęczeni i przerażeni, bez dokumentów uciekaliśmy przed ochroniarzem i wezwaną przez niego policją... A my tylko chcieliśmy położyć się spać... To było naprawdę straszne. 
Ostatnio opisywaliśmy na naszym blogu tę pełną grozy noc: część 1 i część 2.

4. Twój/Wasz ulubiony alkohol, który przywozisz/przywozicie z innych krajów? (jeśli nie pijasz alkoholu, to jaki jest Twój ulubiony napój przywożony spoza Polski?)

Zazwyczaj z podróży przywozimy alkohol typowy dla danego państwa, z Chorwacji przywieźliśmy domowej roboty likier gruszkowy oraz rakiję, choć najczęściej w naszych torbach pojawia się wino ;) Uwielbiamy stawiać je na półce i czekać z wypiciem go do naszej rocznicy :) 

5. Podróżniczy idol/wzór do naśladowania. Czy masz/macie kogoś takiego?

Z pewnością jest to Wojciech Cejrowski i jego program "Boso przez świat". Gdy tylko zobaczymy, że ten program akurat emitowany jest w telewizji to bez dyskusji włączamy go i oglądamy z ogromną przyjemnością. Jest naszym kompromisem, gdy nie możemy podjąć decyzji co obejrzymy ;) Uważamy, że od Pana Cejrowskiego można się dużo dowiedzieć i nauczyć. Chcielibyśmy w przyszłości zwiedzić tyle co on... Dla Michała takim wzorcem jest również Robert Makłowicz i jego program kulinarno-podróżniczy, a to dla tego, że Michał jest strasznym głodomorem ;) Zawsze w podróży, gdy tylko wyciąga butlę gazową oraz garnek, czy patelnię to udaje Pana Makłowicza ;)

6. Czego mogą nas nauczyć podróże?

Uważamy, że podróże przede wszystkim uczą nas wytrwałości, wzajemnego wsparcia, współpracy oraz wspólnego pokonywania trudności i przeciwności losu, odpowiedzialności za siebie i swoją drugą połówkę. Wiadomo, że w podróży nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli, spotykają nas niezbyt miłe sytuacje, z którymi musimy sobie poradzić. Podróże to prawdziwa szkoła życia, więc nie można się poddawać przy pierwszym lepszym niepowodzeniu! Uczą nas również pogody ducha i wiecznego optymizmu. Pokazują nam piękno otaczającego nas świata. Uczą, że trzeba doceniać to co mamy i nie zazdrościć innym. Dlatego warto podróżować! 

7. Twoja/Wasza ulubiona książka podróżnicza (lub z motywem podróży)?

To dla nas ciężkie pytanie, ponieważ nie czytamy książek tego typu. Obydwoje jesteśmy wielkimi miłośnikami literatury fantasy oraz kryminałów... Czytamy oczywiście blogi podróżnicze oraz przeglądamy mnóstwo stron związanych z podróżami. Podczas podróży uwielbiamy czytać przewodniki oraz studiować mapę. Jednak książek typowo podróżniczych nie czytaliśmy, a jeśli chodzi o motyw podróży, to w tej chwili przychodzi nam do głów jedynie "Kordian" ;) 



Ufff! Tak się już dawno nie namęczyliśmy ;) A kogo nominujemy? A no nikogo :) Z tego co zauważyliśmy większość blogów jakie czytamy dostały już nominację. Zadamy jednak pytania, a chętne osoby zapraszamy do odpowiedzi w komentarzu lub na swoim blogu, z chęcią poznamy Was lepiej :)

1. Jakie jest najpiękniejsze miejsce w jakim byłeś/byliście? Gdzie chciałbyś/chcielibyście wrócić?
2. Co myślisz/myślicie o podróżach ze zwierzętami? Zwierzak jest problemem, czy może wiernym towarzyszem?
3. Jest jakieś miejsce na świecie które Cię/Was rozczarowało? Jak sobie je wyobrażałeś/wyobrażaliście, a jak naprawdę ono wygląda?
4. Jeśli pamiątka z podróży to...?
5. Jeśli spać w podróży to tylko w/na...?
6. Czy warto zabierać ze sobą w podróż profesjonalny sprzęt fotograficzny?

Zapraszamy do odpowiedzi lub cichych przemyśleń :) 


Bolek 2014 - dzień czternasty



14 sierpnia 2014

To była dla nas naprawdę wyczerpująca i pełna wrażeń noc... Siedzieliśmy na plaży w porcie Orebić, daleko od autokaru i zastanawialiśmy się, co dzieje się z resztą naszej bolkowej grupy. Czy ochroniarz zszedł na plażę i ich znalazł? Nie wiedzieliśmy tego... Chcieliśmy ich jednak za wszelką cenę uprzedzić i sprawdzić co się tam dzieje, lecz nie mieliśmy jak ruszyć się z tego miejsca. Każde przejeżdżające auto, wyglądało dla nas jak auto tego ochroniarza, a przecież zakazał nam zejścia na plażę. Straszny był dla nas również fakt, że nie zabraliśmy ze sobą dokumentów z autokaru... Czuliśmy się jakbyśmy byli tu nielegalnie ;) Około godziny 1 w nocy dziewczyny, które spotkaliśmy po drodze, stwierdziły, że pójdą i sprawdzą co dzieje się przy autokarze. My nie mogliśmy iść, dla nas te tereny były już spalone... Obiecały, że wyślą nam SMSa (jak dobrze, że Gosia jako jedyna miała ze sobą telefon!). Z niecierpliwością czekaliśmy na wiadomość... Gdy nadeszła, załamaliśmy się totalnie... brzmiała ona mniej więcej tak: "Nie przychodźcie, siedzi przy drodze niedaleko autokaru i świeci latarką. Ominęłyśmy autokar i idziemy dalej, szukać jakiegoś miejsca.". Totalnie nie wiedzieliśmy jak mamy wrócić pod autokar! To było straszne...

Bolek 2014 - dzień trzynasty


13 sierpnia 2014

Nad ranem dojechaliśmy na Półwysep Pelješac, który jest drugim co do wielkości półwyspem w Chorwacji, rozciąga się na długości 65 km pomiędzy stałym lądem wyspami Korčula i Mljet. Podróż była dość męcząca, pomimo tego, że trwała tylko 3 godziny. Wzięliśmy śpiwory i karimaty, a następnie całą grupą poszliśmy spać na plażę przy Grand Hotel Orebić. O godzinie 6 rano, wstaliśmy i położyliśmy się w trochę innym miejscu, bliżej autokaru i lasku. Miejsce było wspaniałe! Później dowiedzieliśmy się, że ktoś robił nam zdjęcia jak śpimy, ale wtedy śmialiśmy się z tego... O godzinie 8:30 wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i o godzinie 11 poszliśmy na hotelową plażę. Bolek załatwił nam prom na Wyspę Korčulę po niższej cenie! Zapłaciliśmy po 10 kun od osoby. Czekając na nasz prom podziwialiśmy przepiękne widoki, czuliśmy się jak w raju!

Bolek 2014 - dzień dwunasty


12 sierpnia 2014

Dzień dwunasty... półmetek naszego wyjazdu. Strasznie szybko to minęło, ale niestety na Bolku czas pędzi nieubłaganie, nie dając nam ani chwili odpoczynku.

Bolek 2014 - dzień jedenasty




11 sierpnia 2014

Wstaliśmy przed godziną 7 i dyskretnie weszliśmy na teren kempingu, żeby wziąć prysznic. Na szczęście nikt się nie czepiał, bo nikt nie zwrócił na nas nawet najmniejszej uwagi ;) Mieliśmy sporo czasu, wyjazd z Ulcinj zaplanowany był na godzinę 13. Wysuszyliśmy więc namioty, przewietrzyliśmy śpiwory i stwierdziliśmy, że mamy ochotę na tosty. W piątkę poszliśmy więc na zakupy, było dopiero po 9, jednak upał strasznie nam doskwierał... Do marketu jest dość daleko, jednak po długich poszukiwaniach, zdobyliśmy wszystkie składniki! Nawet nie macie pojęcia jak ciężko dostać tu żółty ser... Dopiero w ósmym markecie znaleźliśmy ten "rarytas" i za 0,5 kg zapłaciliśmy 7 euro.

instagram