Podsumowanie 2016 roku!

Kolejny rok dobiega końca i muszę przyznać, że był to pełen wydarzeń, emocji i niezwykłych chwil rok :) Pełną parą ruszyły przygotowania do naszego ślubu, który odbył się 25 czerwca w Zamku Kliczków. Był to naprawdę wspaniały dla nas dzień, choć trzeba przyznać, że niezwykle stresujący ;) Lecz po ponad 6 latach naszego wspólnego patrzenia na świat, formalnie, przed naszymi bliskimi przysięgliśmy sobie miłość, wierność i uczciwość oraz to, że już do końca będziemy razem w tych dobrych jak i złych chwilach. Co do gorszych chwil... we wrześniu niespodziewanie odeszła moja babcia, którą mogliście poznać, przeglądając jeden z moich wpisów z wyjazdu do Londynu. Było to dla nas bardzo niespodziewane i przykre, lecz pocieszająca była myśl, że towarzyszyła nam w dniu naszego ślubu i cieszyła się nim razem z nami. Natomiast w marcu pożegnaliśmy naszego małego przyjaciela, którego pewnie wielu z Was kojarzy, był nim nasz mały podróżnik Mordek. Po długiej i męczącej walce, niestety musieliśmy się poddać, bo jego dobro było dla nas ważniejsze, a widzieliśmy, że cierpi... Chcąc zapełnić pustkę w sercach, jak i w naszym mieszkaniu, wybraliśmy się do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu. To było dla nas bardzo ciężkie przeżycie, bo najchętniej przygarnęlibyśmy wszystkie te zwierzaki... musieliśmy jednak ograniczyć się do jednego ;) I takim oto sposobem zyskaliśmy nowego przyjaciela i towarzysza podróży - Rudiego! Natomiast w sierpniu zobaczyliśmy wymarzone dwie kreski na teście ciążowym i od tamtej pory przygotowujemy się do roli rodziców, a chcemy wychować dobrego człowieka z pasją podróżnika ;) Trzymajcie kciuki, żeby nam się udało!

Ten rok był stanowczo spokojniejszy jeśli chodzi o nasze podróżnicze podboje, w końcu nic nie pobije naszych wyjazdów na Bolka ;) Pomimo braku czasu staraliśmy się planować wyjazdy i podbijać nowe miejsca... naszym zdaniem, z dość dobrym skutkiem ;) Najbardziej wyczekiwaną przez nas podróżą, była nasza podróż poślubna. Pierwszy raz spędziliśmy tyle czasu na pokładzie samolotu! Przeżyliśmy cudowne chwile na Wyspach Kanaryjskich, gdzie mogliśmy trochę odpocząć i zobaczyć coś nowego. Tych wulkanicznych widoków po prostu nie da się zapomnieć ;) Patrząc na naszą zapełniającą się pinezkami mapę, rozpiera nas duma. Pomimo naszego młodego wieku tyle już w życiu widzieliśmy, tyle doświadczyliśmy :)

Już od 7 lat wspólnie realizujemy nasze marzenia i pasje. Standardowo muszę przyznać, że jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami! Mamy wspaniałą rodzinę, która pomaga nam w realizowaniu naszych nierzadko szalonych pomysłów i wspiera nas w podejmowanych przez nas decyzjach... Z tego miejsca chcielibyśmy podziękować każdemu, kto jest nam bliski... za wszystko!

Chcielibyśmy również życzyć Wam wszystkim, by ten nadchodzący Nowy Rok był jeszcze lepszy. Nie bójcie się realizować swoich marzeń i planów, nawet jeśli inni patrzą na nie krzywo. Spełniajcie marzenia, przełamujcie lęki, podróżujcie i bądźcie szczęśliwi! Zawsze wytrwale dążcie do celu i nigdy się nie poddawajcie, a każdą porażkę potraktujcie jako motywację do działania. Życzymy Wam po prostu SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :)


MARZEC - Góra Ślęża
CZERWIEC - Fuerteventura
SIERPIEŃ - Londyn, Weymouth
LISTOPAD - Góra Radunia


Góra Radunia


Mając w końcu trochę czasu wolnego, postanowiliśmy, że ruszymy się gdzieś z domu. Tym bardziej, że Rudi już od dawna nigdzie nie był ;) Nie planowaliśmy długiej wycieczki, dlatego uznaliśmy, że okolice Ślęży będą idealne. Spakowaliśmy Rudego do Zafiry i 12 listopada ruszyliśmy w drogę! Podróż nie trwała długo, początkowo planowaliśmy odwiedzić nieczynny kamieniołom, lecz ostatecznie nasz wybór padł na znajdującą się zaraz obok Ślęży górę Radunię.

Weymouth


Podczas mojego sierpniowego wyjazdu do Londynu, gdy wraz z kuzynkami odwiedziłam moich rodziców, dość intensywnie zwiedzaliśmy centrum i atrakcje stolicy. Lecz jeden dzień mieliśmy spędzić nad angielskim morzem :) Nasz wybór padł na miasto, które może poszczycić się dość długą, piaszczystą plażą. MegaBus oferował dość tanie bilety, lecz jak się okazało, były to bilety na pociąg! Stawiliśmy się więc z rana na London Waterloo Station, skąd ruszyliśmy prosto do Weymouth. Pierwszy raz miałam okazję podróżować angielską koleją i muszę przyznać, że wrażenia były bardzo pozytywne, a te widoki z okna... zupełnie inna Anglia, w porównaniu do tej, którą znam ze stolicy. 

Zamek w Mosznej


Planując miejsce na naszą sesję ślubną myśleliśmy, że wybierzemy Zamek Kliczków, w którym odbyło się nasze wesele. Im bliżej było do dnia sesji, tym większe mieliśmy wątpliwości. W końcu zdjęcia w Kliczkowie już mamy... i wtedy natrafiliśmy przypadkiem na zdjęcia z Zamku Moszna. Byliśmy w tym zamku w roku 2010 na szkolnej wycieczce, zwiedzaliśmy wtedy zamkowe komnaty jak i przepiękne tereny dookoła zamku. Zdecydowaliśmy, że to właśnie tam chcemy mieć sesję! Nie w komnatach, bo musimy przyznać, że nie zachwyciły nas one, choć są warte zobaczenia. Lecz zamek z zewnątrz wygląda po prostu magicznie!

Podróż poślubna - dzień dziewiąty


Ostatni dzień naszej podróży poślubnej... Wyspaliśmy się i po śniadaniu dopakowaliśmy resztę rzeczy do toreb, a następnie zanieśliśmy je do przechowalni, oddaliśmy klucz od apartamentu i ruszyliśmy na ostatni spacer po Corralejo. Nie bardzo chciało nam się wracać, na wyspie spędziliśmy naprawdę wspaniałe chwile, lecz wszystko kiedyś się kończy, a przed nami jeszcze wiele przygód ;) Tego dnia pogoda była piękna, usiedliśmy przy plaży i podziwialiśmy widoki. Fuerteventura była dobrym pomysłem na podróż poślubną. Po czterech autokarowych EuroTripach mieliśmy okazję wypocząć i zwolnić choć na chwilę ;)

Podróż poślubna - dzień ósmy


Nasza podróż poślubna powoli dobiega końca. Lecz tego przedostatniego dnia nie zamierzaliśmy zmarnować na leniuchowanie w hotelu, choć miał to być jednak leniwy dzień ;) Po śniadaniu poszliśmy na chwilę na miasto, a następnie na pizzę do naszej ulubionej pizzerii. Po powrocie do hotelu przebraliśmy się w stroje kąpielowe i pieszo ruszyliśmy na wydmy do Parque Natural Dunas de Corralejo. Spacerem zajęło nam to około 40 minut ;)

Podróż poślubna - dzień siódmy


Przyszedł dzień kolejnej wycieczki poza wyspę. Wyjazd na Lanzarote :)
Od rana zapowiadała się brzydka pogoda i już chwile po wyjściu z hotelu zaczęło kropić. Deszczowa pogoda nie była dla nas niczym złym, bo na katamaranie dość mocno nas spiekło, więc brak słońca i chłód był nam bardzo na rękę. Niestety jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy jak ta zła pogoda wpłynie na nasze wrażenia z wycieczki na wulkaniczną wyspę. W 10 minut znaleźliśmy się w porcie czekając na przeprawę promową. Musieliśmy pilnować swojego autokaru, bo jechały z nami jeszcze 4 inne grupy i byłby problem gdybyśmy się pomylili, gdyż wyspę zwiedzać mieliśmy objazdowo ;) 

Podróż poślubna - dzień szósty


Ten dzień naszej podroży poślubnej zapowiadał się naprawdę ciekawie. W planach mieliśmy rejs katamaranem na maleńką wysepkę Lobos. Poszliśmy więc szybko na śniadanie, a następnie udaliśmy się w stronę hotelu, spod którego odjeżdżał autokar w stronę portu Corralejo.  Tego dnia chyba nic nie mogłoby popsuć nam humorów, bo uwielbiamy pływać, ogólnie uwielbiamy wodę i wszystko co z nią związane ;)

Podróż poślubna - dzień piąty


Na ten dzień czekaliśmy od początku naszego przyjazdu tutaj ;) W planach mieliśmy wybranie się na wydmy! Poszliśmy więc w stronę przystanku autobusowego, zakupiliśmy bilety i ruszyliśmy w drogę! Wysiedliśmy przy znajdującym się na środku wydm hotelu RIU i stamtąd pieszo szliśmy wzdłuż plaży, by znaleźć miejsce spokojniejsze, gdzie ludzi będzie mniej ;)

Podróż poślubna - dzień czwarty

Czwartego dnia naszej podróży poślubnej nie mieliśmy w planach nic konkretnego do roboty, a pogoda nie zapowiadała się na typowo plażową, więc postanowiliśmy przejść się po Corralejo, zwłaszcza w okolice plaży i portu. Pomimo pochmurnego nieba, temperatura była dość wysoka.


Podróż poślubna - dzień trzeci


Trzeciego dnia naszej podróży poślubnej czekała nas pierwsza autokarowa wycieczka objazdowa. Mieliśmy przejechać przez całą wyspę wzdłuż i wszerz ;) Pierwszym miejscem postoju były najpiękniejsze na wyspie wydmy w Parku naturalnym Duna de Corralejo. Niebo trochę się zachmurzyło, dzięki czemu pogoda do zwiedzania była idealna.

Podróż poślubna - dzień drugi


Jak przyjemnie jest budzić się ze świadomością, że znowu jesteśmy tak daleko od domu i przeżywamy kolejną, wspólną przygodę :) Zaraz po śniadaniu zjedzonym w hotelowej stołówce, ruszyliśmy w drogę, by poznać trochę miasteczko, w którym mieliśmy mieszkać przez najbliższy tydzień :) Idąc hotelowymi alejkami Oasis Village można odnieść wrażenie, że samo w sobie tworzy malutkie miasteczko. Ośrodek otoczony jest wspaniałym ogrodem, a w swojej ofercie posiada spory basen zewnętrzny.

Podróż poślubna - dzień pierwszy

Jeszcze niedawno szykowaliśmy się do naszego wielkiego dnia i do podróży poślubnej, a już jest po wszystkim. Tak szybko to minęło... aktualnie jesteśmy już młodym małżeństwem, a z podróży wróciliśmy bogatsi o nowe przeżycia i z całą masą zdjęć :) Czas zacząć wspominać!

Nasza podróż poślubna rozpoczęła się 27 czerwca, więc czasu na odpoczynek po ślubie nie mieliśmy zbyt wiele. Pierwszy raz korzystaliśmy również z usług biura podróży Itaka. Wycieczkę "Wiatr w żagle" wykupili nam Marty rodzice w ramach prezentu ślubnego, za co baaardzo im dziękujemy ;) Cieszyło nas również to, że nie jest to typowa wycieczka All inclusive, lecz wycieczka objazdowa, która da nam możliwość poznania aż trzech wysp w ciągu jednego tygodnia! 
Na Wrocławskim lotnisku stawiliśmy się po godzinie 13, oddaliśmy nasz duży bagaż, dostaliśmy bilety i przeszliśmy odprawę. Mieliśmy jeszcze sporo czasu do odlotu, więc rozsiedliśmy się wygodnie na fotelach i obserwowaliśmy samoloty ;)


Szczeliniec Wielki


Kontynuując naszą wyprawę w Góry Stołowe pojechaliśmy w stronę Szczelińca Wielkiego. Doskonale pamiętaliśmy te niezwykłe tereny, a powrót w to miejsce, tym razem we dwoje, napawał nas mega pozytywną energią :) Uwielbiamy wycieczki w tereny Skalnego Miasta, te formacje skalne są dla nas po prostu przepiękne.

Błędne Skały


Planując kolejny wyjazd w tereny ziemi kłodzkiej wiedzieliśmy, że będzie to dla nas powrót do szlaków dawno przez nas zdobytych, lecz razem nas tam jeszcze nie było ;) Spakowaliśmy więc Rudiego oraz kuzynkę Marty - Sandrę i ruszyliśmy w drogę. We Wrocławiu pogoda nie była ciekawa, a trochę za miastem zaczęło padać... na szczęście po dojechaniu na miejsce okazało się, że warunki atmosferyczne nam sprzyjają i są wręcz idealne do górskich wycieczek. Mieliśmy na ten dzień zaplanowane zdobycie Błędnych Skał i Szczelińca Wielkiego, który opiszemy w przyszłym wpisie.

Kolorowe Jeziorka



Szukając ciekawych miejsc na terenie Dolnego Śląska natrafiliśmy na Kolorowe Jeziorka znajdujące się zaledwie 90 km od Wrocławia. Korzystając z tego, że moi rodzice przyjechali na urlop do Polski wsiedliśmy w czwórkę w auto, Rudiego zapakowaliśmy do bagażnika i 23 kwietnia 2016 r. ruszyliśmy na jednodniowy wypad w góry ;) Droga minęła nam naprawdę szybko, choć im bliżej jeziorek tym bardziej jest ona kręta i wąska. W końcu dotarliśmy na parking (płatny 10 zł), zjedliśmy coś i ruszyliśmy na szlak!

Drezno i Pałac Moritzburg


Ostatnio przeglądając mapę w poszukiwaniu ciekawych miejsc niedaleko Wrocławia, nasz wzrok zatrzymał się na Dreźnie... Od razu zaczęliśmy wyszukiwać informacji na jego temat, a widząc na zdjęciach przepiękną panoramę tego niemieckiego miasta, zapragnęliśmy "zapinezkować" je na naszej mapie ;) I takim oto sposobem zebraliśmy ekipę i 9 kwietnia 2016 r. ruszyliśmy na podbój Niemiec ;) Droga minęła nam bardzo szybko i jest banalnie prosta. Wjechaliśmy na A4 pod Wrocławiem i z autostrady zjechaliśmy dopiero przy Dreźnie. 

Góra Ślęża


Wspólny wyjazd na Ślężę (czy jak to się popularnie mówi - na Sobótkę) planowaliśmy już od dawna. Ciągle brakowało nam czasu... praca, studia, planowanie ślubu i choroba naszego Mordka, to wszystko wypełniało nam dni na maksa. Bardzo chcieliśmy wybrać się tam jeszcze z Mordkiem, który uwielbiał góry, lecz już nie było nam to dane... Przez jedną złą diagnozę nasz kochany pies po 13 latach udanego, psiego życia przegrał walkę, a my musieliśmy podjąć strasznie trudną dla nas decyzję. Ciężko było nam się z tym pogodzić... dom był tak strasznie pusty... spontanicznie pojechaliśmy do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu, chcąc dać szansę jakiemuś psiakowi i tak w naszym domu znalazł się Rudi :) Nigdy nie zastąpi nam Mordusia, to dwa zupełnie inne psy, dwa zupełnie różne charaktery, dlatego staramy się ich nie porównywać, co nie jest łatwe. Rudi zyskał kochający dom, a my nowego kompana w podróży :) Nasz nowy przyjaciel to bardzo energiczny psiak, dlatego chcąc zapewnić mu wystarczająco dużo aktywności w Poniedziałek Wielkanocy wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy na wycieczkę! Każde z nas szczyt Ślęży już zdobyło, w końcu chyba każdy wrocławianin był tam przynajmniej raz w życiu, lecz razem nas tam jeszcze nie było ;) 

Zamek Bolków i Projekt Arado


9 stycznia 2016 roku, korzystając z wolnego weekendu, postanowiliśmy wybrać się na krótką wycieczkę do miejsca, przez które przejeżdżaliśmy wielokrotnie, lecz zawsze było przez nas pomijane. Tym miejscem był Zamek w Bolkowie! Wycieczka miała być w ciut większym gronie, ale wyszło jak wyszło i pojechaliśmy w trójkę :) Z Wrocławia jak zwykle wyjechaliśmy z opóźnieniem, lecz i tak mieliśmy dobry czas i do Bolkowa dojechaliśmy w miarę szybko.

Święta 2015 w Londynie


Od Świąt Bożego Narodzenia minęło już trochę czasu, ale z pewnością zostaną one w naszej pamięci na długo. Pierwszy raz spędziliśmy święta poza naszym Wrocławiem, wsiedliśmy w samolot i ruszyliśmy do jedynego miasta, w którym czujemy się jak w domu... do Londynu!

instagram