Weymouth
Podczas mojego sierpniowego wyjazdu do Londynu, gdy wraz z kuzynkami odwiedziłam moich rodziców, dość intensywnie zwiedzaliśmy centrum i atrakcje stolicy. Lecz jeden dzień mieliśmy spędzić nad angielskim morzem :) Nasz wybór padł na miasto, które może poszczycić się dość długą, piaszczystą plażą. MegaBus oferował dość tanie bilety, lecz jak się okazało, były to bilety na pociąg! Stawiliśmy się więc z rana na London Waterloo Station, skąd ruszyliśmy prosto do Weymouth. Pierwszy raz miałam okazję podróżować angielską koleją i muszę przyznać, że wrażenia były bardzo pozytywne, a te widoki z okna... zupełnie inna Anglia, w porównaniu do tej, którą znam ze stolicy.
Weymouth to miasto w południowej Anglii, w hrabstwie Dorset, w dystrykcie Weymouth and Portland, położone nad ujściem rzeki Wey do kanału La Manche. Miasto stanowi ośrodek wypoczynku letniego, jest także głównym ośrodkiem Wybrzeża Jurajskiego. Podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku odbywały się tam zawody żeglarskie.
Gdy tylko dotarliśmy do celu, od razu skierowaliśmy się w stronę Weymouth Beach. To naprawdę spory kawał piaszczysto-kamienistej plaży ;) Widoki zapierały dech w piersiach... morze, malownicze domki przy plaży, widoczne w oddali klify i fort, coś pięknego! Nie zastanawiając się długo rozłożyliśmy się na plaży, by móc trochę poleniuchować ;)
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie fotografowała każdej napotkanej mewy ;) Trzeba na nie jednak uważać, bo są dość bezczelne i mogą być agresywne. Lepiej nie karmić ich na plaży, niebezpieczne jest także spożywanie przy nich jakiegokolwiek jedzenia, o czym przekonał się mój Tata ;) Gdy jadł sobie spokojnie pieczone udko z kurczaka, które w domu przygotowała Mama, podleciała do niego mewa, znokautowała go skrzydłem i wyrwała mu z rąk udko! Wszyscy byliśmy zaskoczeni i przeszła nam ochota na jedzenie ;)
Mając sporo czasu wybraliśmy się również na rowery wodne. Zabawa była naprawdę świetna ;)
Nie byłabym jednak usatysfakcjonowana, gdybyśmy cały ten dzień spędzili na plaży! Weymouth jest bardziej wypoczynkowym miastem, lecz spacer po nim był dla mnie punktem wręcz obowiązkowym ;)
Lecz najpierw przerwa na lody w nadmorskiej lodziarni ;)
Po szybkiej ochłodzie, ruszyliśmy w stronę portu. Idąc tak wzdłuż wybrzeża rzuciło mi się w oczy to, że jest tu również wyznaczony kawałek plaży dla ludzi chcących spędzić miło czas ze swoim pupilem :) Dzięki temu Weymouth załapało u mnie naprawdę sporego plusa, bo jako osoba lubiąca podróżować z psem, często wyszukuję miejsc, do których mogę się bez problemu z nim udać.
Byliśmy coraz bliżej fortu (Nothe Fort), lecz nie on był naszym głównym celem, zależało mi na dojściu do portu, który był coraz bliżej :)
Patrząc na niektóre elementy architektury, można odnieść wrażenie, że jest się w Grecji ;) Niebieskie dodatki przywołały w mojej pamięci wyjazd na naszego ostatniego Bolka, podczas którego przemierzaliśmy maleńką Wyspę Milos na Morzu Egejskim... To były naprawdę wspaniałe chwile i gdybym mogła, to z chęcią bym je powtórzyła ;)
I w końcu jest! Weymouth Harbour, czyli po prostu port. Naprawdę warto było tu przyjść, uwielbiam takie widoki i te portowe klimaty. Mnóstwo żaglówek, jachtów, niezwykła zabudowa. Dla mnie ideał ;)
Powoli zbliżał się czas do odjazdu naszego pociągu. Ruszyliśmy więc w stronę dworca, by móc zjeść coś jeszcze przed podróżą, bo w porcie mogłoby być to dość niebezpieczne, w końcu "mewy patrzą" ;)
Podróż pociągiem minęła dość szybko... do Londynu dotarliśmy po zmroku i gdy tylko znaleźliśmy się w domu, dosłownie padliśmy ze zmęczenia. Niby nie był to intensywny dzień, jednak słońce i podróż potrafią wyczerpać resztki energii ;) Czy warto było wybrać się właśnie do Weymouth? Moim zdaniem warto, to naprawdę urocza, klimatyczna miejscowość. Jest świetna dla plażowiczów, ale może być również dobrą bazą wypadową na pobliskie klify ;)
Bardzo przyjemne miejsce :)
OdpowiedzUsuń