Warszawa, czyli pierwsze Kubusiowe odwiedziny stolicy!
Stawiliśmy się na lotnisku dość wcześnie. Mieliśmy ze sobą tylko torby podręczne i wózek, który braliśmy ze sobą do odprawy. Kubuś był bardzo grzeczny i uśmiechał się do każdego, kto go zaczepił ;) Czas na lotnisku minął ekspresowo i zaraz musieliśmy szykować się do wejścia na pokład. Wózkiem podjechaliśmy aż pod sam samolot, gdzie oddaliśmy go obsłudze, żeby mogli zapakować go do luków.
Pomimo tego, że Kubuś jest grzeczny, obawialiśmy się jak zareaguje na wszystkie nowe odczucia i dźwięki. Okazało się, że nie potrzebnie się martwiliśmy, bo nawet nie zwrócił większej uwagi i chwilę po starcie poszedł spać :)
Lot do Warszawy trwał około 40 minut. Wylądowaliśmy na Lotnisku Chopina, wózek czekał na nas przy samolocie. Prosto z lotniska ruszyliśmy na miasto. Pogoda nam nie sprzyjała, lecz ubraliśmy się cieplej, śpiącego Kubusia nakryliśmy kocykiem i nic nie było nam straszne ;)
Na ten dzień nie mieliśmy zaplanowanego jakiegoś wyczynowego zwiedzania, więc spokojnym krokiem przespacerowaliśmy się po Starym Mieście, podziwiając m.in. Zamek Królewski, czy Kolumnę króla Zygmunta III Wazy.
Odwiedziliśmy również Warszawską Syrenkę, znajdującą się na malutkim Rynku Starego Miasta.
Dotarliśmy do wybudowanego w 1548 roku Barbakanu, czyli do murów obronnych Warszawy. Tu zrobiliśmy krótki postój na zdjęcia i stwierdziliśmy, że czas zawracać. Kubuś zaczynał robić się głodny, więc trzeba było znaleźć jakieś ciepłe miejsce ;)
Weszliśmy do Costa Coffee, gdzie zamówiliśmy kawę, a Kubuś dostał gorącą wodę do podgrzania butelki z mlekiem. Zagrzaliśmy się trochę i ruszyliśmy dalej. Czas trochę nas gonił :)
Spacerując dalej ujrzeliśmy z daleka Pałac Kultury i Nauki. To on tak naprawdę był ostatnim punktem do zobaczenia na dziś. W planach mieliśmy jeszcze jedno miejsce, ale pogoda ostatecznie pomogła nam zdecydować, że odpuszczamy i wrócimy tu już z większym Kubusiem ;)
Kilka pamiątkowych zdjęć, następnie wizyta w miejscu, które było głównym celem naszego pobytu w Warszawie i ruszamy na lotnisko! Przed lotem jeszcze poszliśmy zjeść coś niezdrowego w McDonaldzie i biegiem na odprawę ;)
Podczas swojego drugiego lotu Kubuś się bawił, a ja zasnęłam z nim na kolanach, dobrze, że chociaż Michał panował nad zmęczeniem ;) Lot minął szybko, a my cieszyliśmy się, że auto mamy na lotniskowym parkingu.
Udało się! Pierwsza "daleka" podróż Kubusia odbyła się bez żadnych problemów, młody spisał się na medal i był mega grzeczny, a my niezwykle szczęśliwi... choć bardzo zmęczeni ;) Teraz już nie obawiamy się kolejnych podróży z naszym dzielnym małym podróżnikiem!
Podróże z dzieckiem od najmłodszych lat ot fajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńDzielny mały podróżnik:) Świetna wycieczka! Życzymy więcej :)
OdpowiedzUsuńDzielny mały podróżnik:) Świetna wycieczka! Życzymy więcej :)
OdpowiedzUsuńCzyli Kubus odwiedzil stolice, a ja jeszcze nie! To samo z lotem samolotem. Wpadam w kompleksy :D A tak na serio: musze kiedys koniecznie odwiedzic Warszawe. Na Waszych zdjeciach wyglada cudnie
OdpowiedzUsuńI love the efforts you have put in this, appreciate it
OdpowiedzUsuńfor all the great articles.