Berlin 2012
Kolejną naszą przygodą był wyjazd do Berlina w marcu 2012 roku.
WSPOMNIENIA Z PAMIĘTNIKA
Dzień pierwszy:
O piątej wyjechaliśmy z domu. Czas spędzony w samochodzie minął szybko i ani się obejrzałam już byliśmy w Berlinie i szukaliśmy ulicy na której mieszkała znajoma u której mieliśmy spędzić te dwa dni. W końcu trafiliśmy pod odpowiedni dom i Pani Ela pojawiła się w drzwiach. Dom był olbrzymi i zrobił na mnie wrażenie. Po rozpakowaniu się i rozejrzeniu po domu zjedliśmy śniadanie. W domu było pełno obrazów i zabytkowych mebli, a pokój w którym spaliśmy miał 60 m2. Po śniadaniu ustaliliśmy co zwiedzamy i ruszyliśmy na podbój miasta. Najpierw kupiliśmy bilety na U-bana i S-bana (metro podziemne i naziemne) po czym trafiliśmy przed ambasadę rosyjską. Po chwili kupiliśmy lepszą mapę dla turystów i ruszyliśmy do Bramy Brandenburskiej (Brandenburger Tor), znak rozpoznawczy i symbol połączonego Berlina – niegdyś stojąca na ziemi niczyjej, symbolizowała podział miasta przez mur berliński. Po upadku muru Brama została ponownie otwarta 22 grudnia 1989 roku. Kościół Pamięci Cesarza Wilhelma (Kaiser-Wilhelm-Gedächtniskirche) przy Kurfürstendamm stanowi monument pokoju i pojednania, znak woli odbudowy Berlina z powojennych gruzów.
Potem stwierdziliśmy, że przejedziemy się autobusem wycieczkowym. Fajne było to, że na przystanek przyjeżdżał co 15 minut, a na jednym bilecie można było jeździć cały dzień i przesiadać się ile chcieliśmy. Jadąc autobusem zobaczyliśmy większość atrakcji i zabytków Berlina.
Siegessaule, inaczej Kolumna Zwycięstwa – to kolumna znajdująca się w parku Tiergarten, wybudowana została w celu upamiętnienia zwycięstwa Prus nad Danią w 1864 roku. Kolumna wraz ze statuą ma wysokość 66,89m, a wewnątrz kolumny znajdują się schody prowadzące na umieszczony na wysokości 50 metrów taras widokowy, z którego podziwiać można widok na park Tiergarten oraz na panoramę całego Berlina. Na szczycie wieży znajduje się ponad 8 metrowy posąg Nike, wykonany z brązu. Dawniej pomnik znajdował się nieopodal Reichstagu, ale w 1939 roku Adolf Hitler zarządził przeniesienie go w obecne miejsce. Plac przed wieżą ma znaczenie kulturowe, stamtąd wyruszyła Love Parade w 1989 roku.
Mur Berliński (niem. Berliner Mauer) – system umocnień o długości ok. 156 km (betonowy mur, okopy, zapory drutowe, miny). Zwany był również eufemistycznie w języku propagandy NRD – antyfaszystowskim wałem ochronnym (antifaschistischer Schutzwall), od 13 sierpnia 1961 do 9 listopada 1989 oddzielał Berlin Zachodni od Berlina Wschodniego.
Był on jednym z najbardziej znanych symboli zimnej wojny i podziału Niemiec. Podczas prób przedostania się przez strzeżone urządzenia graniczne do Berlina Zachodniego wielu ludzi zostało zabitych. Dokładna liczba ofiar jest sporna i niepewna, różne źródła podają od 136[1] do 238 śmiertelnych przypadków.
Gendarmenmarkt jest jednym z najpiękniejszych placów w Europie. Tu znajduje się Deutscher Dom (Niemiecka Katedra), Französischer Dom (Francuska Katedra) i Konzerthaus (Sala koncertowa). Po środku, przed salą koncertową, stoi dumnie na cokole Friedrich Schiller. Plac zaprojektował Georg Christian Unger pod koniec XVII jako Linden-Markt. Obecna nazwa pochodzi od pułku, który tu stacjonował w latach 1736 - 1782 i który nazywano z francuskiego "gens d´arms".
Denkmal für die ermordeten Juden Europas (Pomnik Pomordowanych Żydów Europy) w skrócie Holocaust-Mahnmal to monument upamiętniający zagładę Żydów podczas II wojny światowej.
Pomnik, według projektu Petera Eisenmana, został wybudowany w latach 2003–2005 w centrum Berlina na powierzchni przekraczającej 19 tysięcy metrów kwadratowych. Budowla została odsłonięta 12 maja 2005. W pierwszym roku pomnik odwiedziło ponad 3,5 mln. osób.
Pomnik składa się z 2711 betonowych bloków-steli ustawionych w równoległych szeregach z niewielkim odchyleniem od pionu. Najwyższe bloki mają 4,7 m wysokości. Na obrzeżu pomnika rośnie 41 drzew. Między szeregami bloków znajdują się wybrukowane kostką przejścia o szerokości 95 cm.
Po długiej przejażdżce wysiedliśmy na końcowym przystanku i ruszyliśmy zobaczyć Reichstag w całej jego okazałości. Widok był piękny. Na chwilę usiedliśmy przed nim na trawniku na którym siedziało mnóstwo turystów i porobiliśmy sobie duuużo zdjęć.
Reichstag jest siedzibą niemieckiego parlamentu (Bundestag). Dzięki swej nowej, udostępnionej do zwiedzania szklanej kopule (Glaskuppel) projektu Sir Normana Fostera jest magnesem przyciągającym największe w Berlinie rzesze publiczności. Urząd Kanclerski (Bundeskanzleramt) to jedna z najbardziej imponujących budowli nowej dzielnicy rządowej. Duży, biały budynek jest częścią tzw. „pasa federalnego” („Band des Bundes”) łączącego nowe budynki rządowe i będącego symbolem dialogu architektonicznego z historycznym budynkiem Reichstagu.
Potem udaliśmy się autobusem, by zobaczyć Marienkirche - Kościół Mariacki oraz Wieżę telewizyjną - jest jednym z częściej odwiedzanych obiektów w mieście. Z niej bowiem widać całą panoramę Berlina. Wysoka na 365 metrów, powstała w latach 1965- 1969 na bazie projektu dwóch architektów Günter’a Franke i Fritz’a Dieter. Umieszczona we wschodniej części miasta była wielkim symbolem technologicznym poprzedniego reżimu.
Następnie zobaczyliśmy Czerwony Ratusz ( Rotes Rathaus in Berlin) – ratusz w Berlinie, w dzielnicy Mitte, neorenesansowy, wzniesiony w latach 1861 - 1869. Nazwa pochodzi od koloru fasady oraz czerwonej cegły, z której został zbudowany - powstał w stylu północnowłoskiego późnego renesansu. Autor projektu architektonicznego i wykonawczego - Hermann Friedrich Wasemann. . Architektura wieży ratusza przypomina wieżę katedry w Laon we Francji. Przez większość czasu - siedziba lokalnych władz i ratusz miejski. Podczas zimnej wojny i po rekonstrukcji budynku w latach 50, do stanu oryginalnego, był siedzibą władz miejskich Berlina Wschodniego. Po Zjednoczeniu Niemiec oraz zjednoczeniu administracji miasta, stał się oficjalnie siedzibą władz całego Berlina.
Pieszo poszliśmy w stronę Katedry. Historia berlińskiej katedry sięga XV w. i pierwszej świątyni, jaka funkcjonowała na obecnym miejscu, pełniąc w dziejach funkcje kościoła katolickiego i luterańskiego. W czasach rządów Hohenzolernów w XIX w. dokonano rozbiórki starego kościoła a na jego miejscu planowano budowę całkiem nowej, monumentalnej świątyni. Dzisiejsza budowla to wynik prac prowadzonych w latach 1894-1905. W konstrukcji wyróżnia się główna bryła kościoła z gigantyczna kopułą o średnicy 85 m. O zewnętrznym pięknie decydują renesansowe dekoracje architektoniczne. We wnętrzach zachował się pierwotny ołtarz z katedry Erasmusa oraz krypta Hohenzollernów, w której spoczywa aż 90 członków dynastii. Obecna kopuła jest wynikiem rekonstrukcji po wojennych zniszczeniach. W katedrze odbywają się koncerty muzyki klasycznej.
Gdy zaczęło się ściemniać wróciliśmy do domu i zjedliśmy obiad.
Potem mieliśmy czas na odpoczynek, bo o 21 Pani Ela wróciła z pracy i zabrała nas na przejażdżkę nocą po Berlinie.
Było super, ale byliśmy padnięci, po powrocie do domu szybko zasnęliśmy.
Dzień drugi:
Wstaliśmy o godzinie 10, zjedliśmy śniadanie, zrobiliśmy plan zwiedzania, a później poszliśmy z Michałem do ogrodu porobić zdjęcia i popatrzeć na ten wielki, piękny dom. Chciałabym tam mieszkać...
Później wybraliśmy się na drobne zakupy, bo musieliśmy kupić coś do jedzenia i oczywiście buty (no tak... 20 stopni, a Marta ma ze sobą tylko kozaki...). Po zakupach wróciliśmy do domu, zjedliśmy coś i pojechaliśmy metrem do Schloss Charlottenburg – pałac ten jest najpiękniejszym i największym pałacem Hohenzollernów w Berlinie. Budowla powstawała w latach 1695 – 1790/1791, za sprawą Króla Fryderyka I, który chciał zrobić prezent swojej ukochanej żonie Charlotcie. Jej właśnie Charlottenburg zawdzięcza swoją nazwę Pałac, a także park wokół niego utrzymane są w stylu angielskim. Przez jakiś czas budynki pełniły rolę rezydencji letniej. Przepych i bogactwo w jakim wybudowany jest Pałac przyprawia o zawrót głowy. Zarówno fasada, jak i wnętrze są utrzymane w oryginalnej stylistyce XVII wieku, co sprawia, że zwiedzający mają okazję przenieść się w czasie.
Później wybraliśmy się na drobne zakupy, bo musieliśmy kupić coś do jedzenia i oczywiście buty (no tak... 20 stopni, a Marta ma ze sobą tylko kozaki...). Po zakupach wróciliśmy do domu, zjedliśmy coś i pojechaliśmy metrem do Schloss Charlottenburg – pałac ten jest najpiękniejszym i największym pałacem Hohenzollernów w Berlinie. Budowla powstawała w latach 1695 – 1790/1791, za sprawą Króla Fryderyka I, który chciał zrobić prezent swojej ukochanej żonie Charlotcie. Jej właśnie Charlottenburg zawdzięcza swoją nazwę Pałac, a także park wokół niego utrzymane są w stylu angielskim. Przez jakiś czas budynki pełniły rolę rezydencji letniej. Przepych i bogactwo w jakim wybudowany jest Pałac przyprawia o zawrót głowy. Zarówno fasada, jak i wnętrze są utrzymane w oryginalnej stylistyce XVII wieku, co sprawia, że zwiedzający mają okazję przenieść się w czasie.
Poszliśmy jeszcze zobaczyć Belvedere: herbaciarnia Fryderyka Wilhelma III, dziś odsłaniająca zbiory berlińskiej porcelany.
Zaczęło się robić zimno (a my nie wzięliśmy bluz) więc wróciliśmy do domu.
Do późna siedzieliśmy przy komputerze i zgrywaliśmy zdjęcia, a o godzinie 23 wyjechaliśmy z Berlina. Po drodze mieliśmy niezłą przygodę... Nasz GPS ześwirował i wysłał nas na jakieś tereny ważne dla Berlina (a przy okazji z zamkniętą drogą i raczej nie można było tam wjeżdżać... Ale my o tym nie wiedzieliśmy). Zatrzymaliśmy się w ostatniej chwili przy jakimś dużym domu, bo zobaczyliśmy, że droga jest zamknięta. Tata próbował ponownie ustawić GPS-a gdy zorientowałam się, że z okna centralnie na nas świeci jakieś światło... Ktoś stał w oknie z latarką! Postanowiliśmy odjechać trochę... Przez chwilę był spokój, jednak po chwili światło pojawiło się z drugiej strony domu i znów świeciło prosto w nas! Musze przyznać, że moja wyobraźnia podsuwała mi różne niezbyt miłe myśli (no tak... zamknięta droga, tylko jeden duży dom, daleko od drogi głównej...), więc byłam naprawdę szczęśliwa gdy stamtąd odjechaliśmy.
Do Wrocławia dotarliśmy około godziny 2 w nocy.
Z Berlina mam raczej kiepskie wspomnienia. Większość zabytków była wtedy w remoncie (może poza Bramą Brandenburską, parlamentem i pomnikiem komuchów) i jedną z największych atrakcji jaką zapamiętałem były makiety szwajcarskich krów, które stały chyba wszędzie! :(((
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń