Bolek 2012 - dzień szesnasty

Dzień 16 (16 sierpnia 2012) - PORTUGALIA

Wstaliśmy po godzinie 8, byliśmy naprawdę wyspani. Na śniadanie zjedliśmy makaron z białym serem, cukrem i dżemem, pyszne! Szybko umyliśmy naczynia, wzięliśmy rzeczy i we trójkę poszliśmy na plażę. 
Ocean był wzburzony, jeszcze nigdy nie widziałam tak wielkich fal! Czerwona flaga powiewała na wietrze, my jednak i tak weszliśmy do wody, w końcu to był nasz ostatni dzień nad Oceanem Atlantyckim ;)



Michał pobiegł po parę rzeczy na camping, ja w tym czasie zrobiłam mnóstwo zdjęć. Pogoda była piękna, widoki cudowne, chciałabym zostać tam dłużej! 






Gdy wrócił Michał, szybko wbiegliśmy do wody, która była po prostu cudowna! Nie mogliśmy wyjść z zachwytu. Fale bardzo się pieniły, rozlewały się daleko i przewracały nas, a gdy się cofały, wciągały nas głębiej. Musieliśmy uważać, żeby nie wciągnęły nas za głęboko, czuliśmy, że to Ocean ma nad nami kontrolę ;) 
Po pierwszej kąpieli poszliśmy porobić sobie zdjęcia w Oceanie i na pobliskich skałkach, były strasznie śliskie. Bawiliśmy się świetnie!











Zaczął się przypływ, więc musieliśmy się trochę odsunąć z naszym kocem. Zjedliśmy drugie śniadanie na plaży, zbieraliśmy muszelki, a później jeszcze raz poszliśmy na skałki, które były już prawie pod wodą.


O godzinie 14 zebraliśmy się z plaży, musieliśmy wracać na camping. Zanim jednak wyszliśmy z plaży, pozbieraliśmy jeszcze muszelki. 
Na campingu umyliśmy się i zaczęliśmy robić porządki. Ja i Ola pozbierałyśmy pranie, złożyłyśmy namioty i ogarnęłyśmy trochę bałagan w torbach, Michał w tym czasie pobiegł do sklepu po jajka i bagietki. Przed odjazdem zjedliśmy jajecznicę i umyliśmy naczynia. 
Szkoda nam było wyjeżdżać z campingu... Było tam naprawdę super, w końcu naprawdę odpoczęliśmy. 
O godzinie 17 zajechaliśmy duetem pod market, zrobiliśmy drobne zakupy (winogron, bagietki i sałatka owocowa). Po czym ruszyliśmy w długą drogę... 

Komentarze

instagram