Bolek 2013 - dzień trzynasty
13 sierpnia 2013 - Włochy - Sycylia
To była ciężka noc, co chwilę ktoś nas budził... Była nawet chwila, gdy byliśmy przerażeni i uważaliśmy, że spanie w tym miejscu było naszą najgorszą decyzją, gdy obok nas przeszła "kobieta zombie", serio miała taką twarz, że było to nasze jedyne skojarzenie... Później obudził mnie jakiś facet, krzycząc mi nad głową "Cigarette, cigarette!", niestety musiałam go zasmucić faktem, że nie mamy "Cigarette"... To była chyba nasza najgorsza noc...
Wstaliśmy o godzinie 7, szybkie śniadanie i mycie, a o godzinie 8:30 jechaliśmy już do kolejnego miasteczka.
Zatrzymaliśmy się około 3 kilometry od centrum, więc w potwornym upale szliśmy do miasta, całe szczęście po drodze znaleźliśmy market i zrobiliśmy zakupy. Drugie śniadanie zjedliśmy siedząc na chodniku przy drodze w cieniu drzew.
Cefalù to sycylijskie miasteczko słynące ze średniowiecznych zabytków i malowniczego położenia. Przez wielu jest uważane za najpiękniejszą miejscowość kąpieliskową na wyspie. W Cefalù białe domki w typowo włoskim stylu, kręte, wąskie uliczki ozdobione kwiatami są jakby wciśnięte między Morze Tyrreńskie i wysokie, żółto-brązowe góry.
Muszę przyznać, że Cefalù bardzo nam się spodobało, ma w sobie mnóstwo uroku. Żałowaliśmy, że nie mamy zbyt dużo czasu, żeby zagłębić się w wąskie uliczki miasteczka...
Spokojnym spacerkiem doszliśmy do Piazza Duomo, na którym znajduje się niezwykła Katedra (wł.: Duomo di Cefalù) - została wzniesiona w 1131 roku przez Rogera II, który cudownie ocalał w czasie szturmu na morzu. W ten sposób chciał on podziękować Bogu za bezpieczne dotarcie do brzegu. Budowla jest ciekawym połączeniem różnych stylów i kultur: widzimy tam elementy bizantyjskie, arabskie i normańskie. Cała konstrukcja pięknie kontrastuje z otoczeniem: skałą – fortecą, licznymi palmami, jak i okolicznymi barami i restauracjami na wolnym powietrzu.
„[...] wychodzi się zza rogu zwyczajnej uliczki i wprost w oczy uderza olbrzymia, potężna katedra stojąca na obszernym placyku. Widok tej budowli jest tak niespodziewany, że człowiek zatrzymuje się na chwilkę, bo mu tchu zabrakło w piersiach” Jarosław Iwaszkiewicz
Była godzina 13, musieliśmy więc ruszyć w drogę powrotną do autokaru. Upał nie dawał nam spokoju, robiliśmy więc częste przystanki w cieniu. O godzinie 14 byliśmy już pod autokarem. Mieliśmy zaraz odjeżdżać, jednak parę osób się spóźniło i odjechaliśmy dopiero o godzinie 16.
Około godziny 19 dojechaliśmy do Mesyny i wjechaliśmy na prom. Podróż minęła nam dość szybko. Tego dnia żegnaliśmy słoneczną Sycylię...
Po opuszczeniu promu ruszyliśmy w drogę do Pompei, jednak koło północy zatrzymaliśmy się na stacji paliw, rozłożyliśmy karimaty i poszliśmy spać.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękujemy wszystkim za komentarze! Jest nam bardzo miło, że czytacie naszego bloga :)