Teplickie Skalne Miasto
Wyjazd do Skalnego Miasta w Czechach planowaliśmy już od dawna, było to takie nasze małe marzenie... i w końcu 18 czerwca 2014 roku udało się nam je zrealizować! Do Czech wybraliśmy się wraz ze znajomymi, zrobiliśmy zrzutkę na paliwo po 15 zł i każde z nas na wymianę wzięło 40 zł, choć baliśmy się, że może zabraknąć :)
Teplickie Skalne Miasto znajduje się w odległości około 100 km od Wrocławia, więc jest świetnym pomysłem na jednodniowy wypad :)
Droga jak zawsze minęła nam dość wesoło, nie obyło się bez przygód i drobnej zmiany trasy, ale jak zawsze daliśmy sobie radę. Przed granicą wymieniliśmy pieniądze w kantorze, trzymając czeskie korony, czuliśmy się dość bogato ;)
Przekraczanie granicy już nie daje tego dreszczyku emocji co kiedyś, gdy celnicy sprawdzali paszporty, jednak i tak sprawiło nam wielką frajdę, bo był to pierwszy wyjazd za granicę naszym autkiem :)
Po wjeździe do miejscowości Teplice nad Metují, stanęliśmy przy mapce i nie wiedzieliśmy co dalej... Jednak szybko udało nam się ustalić, gdzie musimy jechać. Wracając do auta zaczepił nas jakiś polak, który też jechał w tym samym kierunku co my, jednak nie patrzył na mapę. Nie chcąc z nami przedyskutować, czy droga, którą wybraliśmy jest dobra, wsiadł do auta i powiedział, że będzie za nami jechał... Mieliśmy tylko nadzieję, że nie zabłądzimy ;)
Całe szczęście dotarliśmy na parking przy wejściu do Skalnego Miasta, ulżyło nam, bo nasz "ogon" dotrzymał słowa i wjechał za nami. Przy wjeździe na parking zapłaciliśmy 50 koron.
Kupiliśmy bilety studenckie po 35 koron i ruszyliśmy w drogę!
Teplickie Skalne Miasto (czes. Teplické skalní město) znajduje się w południowej części masywu, dwa kilometry od miasta Teplice nad Metują w kierunku na Adrszpach i Trutnov. Jest to największy w Czechach tego typu kompleks skalny. Jego powierzchnia to ok. 1800 ha.
Już od początku wędrówki podziwiać można olbrzymie skały mierzące od kilkudziesięciu do blisko 100 m wysokości. Wiele z nich jest na tyle blisko siebie, by tworzyć wąskie kaniony oraz ciasne tunele. Również sam wygląd formacji skalnych jest na tyle niecodzienny, że wiele z nich ma swoje nazwy odzwierciedlające wygląd, m.in.: Sfinks, Niedźwiedź Polarny, Odyniec i Pies, Siekiera Rzeźnika, Gąsienica czy Skalna Narzeczona. Przyznam się, że próbowaliśmy odnajdywać te kształty, jednak autorzy niektórych nazw mieli bardzo bujną wyobraźnię ;)
Spacerując między skałami zachwycaliśmy się niezwykłymi widokami... Ta zieleń była po prostu niezwykła!
Niebieski szlak, którym szliśmy liczy sobie prawie 6 km. Nie jest to jednak męcząca droga, bardzo rzadko trafiały się schody.
Po jakimś czasie wyszło słońce, co tylko poprawiło nasze i tak dobre humory :)
Na końcu tej trasy znajduje się przejście o nazwie "Sybir" i jest to nazwa jak najbardziej odpowiednia. Zimno tam strasznie, a śnieg leży tu nawet do miesięcy letnich.
W drodze powrotnej postanowiliśmy zdobyć mijany przez nas wcześniej punkt widokowy, na który wspiąć się trzeba po stromych schodach i drabinach (630 m n.p.m.), w XIV wieku na szczycie znajdował się zamek Střmen. Do samego szczytu prowadzi ponad 300 stopni. Michał, Marcin i Marta pod sam koniec trudnej wspinaczki odpuścili, widząc jeszcze bardziej strome schodki. Natomiast ja i Ola, nie poddałyśmy się i zdobyłyśmy szczyt, no bo "my nie damy rady?!" ;)
Na zakończenie intensywnego dnia, poszliśmy na obiad. Postanowiliśmy spróbować (polecanych przez mojego tatę) knedli i naprawdę smakowało nam to danie. Choć w tamtej chwili, byliśmy tak głodni, że smakować mogło nam dosłownie wszystko ;)
Koron starczyło nam jeszcze na desery. Nigdy nie jedliśmy tak przepysznych gofrów!
Ku naszemu zdziwieniu koron nadal mieliśmy sporo, podjechaliśmy więc do pobliskiego sklepu i kupiliśmy najsławniejszą, czeską czekoladę ;)
Ten wyjazd pokazał nam, że za 40 zł w Czechach można zapłacić za parking, zwiedzić Skalne Miasto, najeść się do syta i jeszcze nie zostać bez niczego ;)
Droga do Wrocławia minęła dość szybko, jednak w rozkopanym Wałbrzychu straciliśmy strasznie dużo czasu na stanie w korku.
Wyjazd był naprawdę wspaniały, jeszcze nie raz odwiedzimy Skalne Miasto!
Całe szczęście dotarliśmy na parking przy wejściu do Skalnego Miasta, ulżyło nam, bo nasz "ogon" dotrzymał słowa i wjechał za nami. Przy wjeździe na parking zapłaciliśmy 50 koron.
Kupiliśmy bilety studenckie po 35 koron i ruszyliśmy w drogę!
Już od początku wędrówki podziwiać można olbrzymie skały mierzące od kilkudziesięciu do blisko 100 m wysokości. Wiele z nich jest na tyle blisko siebie, by tworzyć wąskie kaniony oraz ciasne tunele. Również sam wygląd formacji skalnych jest na tyle niecodzienny, że wiele z nich ma swoje nazwy odzwierciedlające wygląd, m.in.: Sfinks, Niedźwiedź Polarny, Odyniec i Pies, Siekiera Rzeźnika, Gąsienica czy Skalna Narzeczona. Przyznam się, że próbowaliśmy odnajdywać te kształty, jednak autorzy niektórych nazw mieli bardzo bujną wyobraźnię ;)
Spacerując między skałami zachwycaliśmy się niezwykłymi widokami... Ta zieleń była po prostu niezwykła!
Pogoda trochę nam się pogorszyła, zrobiło się chłodniej i zaczęło padać. Nie odpuściliśmy jednak i kontynuowaliśmy naszą wędrówkę. My się nigdy nie poddajemy, bo to nie w naszym stylu ;)
Niebieski szlak, którym szliśmy liczy sobie prawie 6 km. Nie jest to jednak męcząca droga, bardzo rzadko trafiały się schody.
Po jakimś czasie wyszło słońce, co tylko poprawiło nasze i tak dobre humory :)
Na końcu tej trasy znajduje się przejście o nazwie "Sybir" i jest to nazwa jak najbardziej odpowiednia. Zimno tam strasznie, a śnieg leży tu nawet do miesięcy letnich.
W drodze powrotnej postanowiliśmy zdobyć mijany przez nas wcześniej punkt widokowy, na który wspiąć się trzeba po stromych schodach i drabinach (630 m n.p.m.), w XIV wieku na szczycie znajdował się zamek Střmen. Do samego szczytu prowadzi ponad 300 stopni. Michał, Marcin i Marta pod sam koniec trudnej wspinaczki odpuścili, widząc jeszcze bardziej strome schodki. Natomiast ja i Ola, nie poddałyśmy się i zdobyłyśmy szczyt, no bo "my nie damy rady?!" ;)
Koron starczyło nam jeszcze na desery. Nigdy nie jedliśmy tak przepysznych gofrów!
Ku naszemu zdziwieniu koron nadal mieliśmy sporo, podjechaliśmy więc do pobliskiego sklepu i kupiliśmy najsławniejszą, czeską czekoladę ;)
Ten wyjazd pokazał nam, że za 40 zł w Czechach można zapłacić za parking, zwiedzić Skalne Miasto, najeść się do syta i jeszcze nie zostać bez niczego ;)
Droga do Wrocławia minęła dość szybko, jednak w rozkopanym Wałbrzychu straciliśmy strasznie dużo czasu na stanie w korku.
Wyjazd był naprawdę wspaniały, jeszcze nie raz odwiedzimy Skalne Miasto!
Świetne fotki. Muszę się kiedyś tam wybrać, bo zawsze jadę 5 km dalej i chodzę po Adrspach, jakoś mnie ciągnie do tamtego jeziorka :) jest też szlak, który łączy oba skalne miasta, ale to już zostawiam sobie na wycieczkę jak Globtroterek porośnie :P
OdpowiedzUsuńMy w sobotę wybraliśmy się do Adrspach, jeziorko i widoki przepiękne, ale trasa trochę dla nas za krótka ;) Teplice mają jak dla nas bardzo spokojną trasę. Taki 2-3 godzinny spacer, a w Adrspach trochę się trzeba było na tych schodach namęczyć ;)
UsuńPrzepiękne zdjęcia *-*
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wzajemną obserwację???
Zajrzyj do mnie i zobacz NOWY POST! ;)
http://fashionbyaleksandraa.blogspot.com/
Świetne zdjęcia. Widać, że super się bawiłaś. Pozdrawiam :) jusinx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńidealne miejsce dla wielbicieli takich formacji skalnych.
OdpowiedzUsuńczekolad zazdrościmy!
Też miałam okazję zwiedzać Skalne Miasto ;) Świetnie tam jest ;)
OdpowiedzUsuńByłam tam z 10 lat temu, ale widząc Twój post postanowiłam, że w ten weekend na pewno tam pojadę! Świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam !
http://zamenaa.blogspot.com
duża dawka ekstra zdjęc! :D
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńyukozmienia.blogspot.com
Niesamowite miejsce! Tak w ogóle to jesteście super paczką. Tak trzymać!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, zieleń rzeczywiście urzeka.
OdpowiedzUsuńRelacja z Adrszpachu: http://stopawstope.blogspot.com/2016/03/skay-adrszpaskie.html
Pięknie uchwycone skalne miasto! Super! Ja też odwiedziłem to miejsce:)
OdpowiedzUsuńhttp://timothy-travel.pl/teplickie-skalne-miasto/