Bolek 2014 - dzień piąty

5 sierpnia 2014

Wstaliśmy o godzinie 6:40, spakowaliśmy karimaty i śpiwory, a następnie zaczęliśmy rozmyślać, gdzie pójdziemy się umyć... Na początku mieliśmy iść do toalety w markecie, obok którego spaliśmy, ale większość osób tam poszła, więc żeby nie robić większego zamieszania, wybraliśmy się na dworzec. Był to doskonały pomysł! Z samego rana na malutkim dworcu kolejowym nie było żadnego ruchu, toalety mieliśmy tylko dla siebie! Zadowoleni i umyci poszliśmy do marketu, tego dnia postanowiliśmy zaszaleć i na śniadanie zrobić jajecznicę ;) W markecie było dużo śmiechu, zwłaszcza przy wybieraniu kiełbasy... Pani, widząc piątkę głodnych osób, bardzo się zdziwiła, gdy powiedzieliśmy jej, że chcemy tylko jedną ;) Po zakupach zabraliśmy się do roboty!












Każdy etap robienia jajecznicy został przez nas dokładnie udokumentowany, w końcu na Bolku nie codziennie jemy takie pyszności ;) Jajecznicę musieliśmy robić na raty, niestety patelnia była za mała jak na piątkę osób. Dodatkowo poczęstowaliśmy naszego kierowcę - Pana Tadzia :)
Tak skromnie mówiąc... była przepyszna! 



O godzinie 9 ruszyliśmy w dalszą drogę. W trakcie podróży przez Slawonię, Chorwacja ukazała nam się z zupełnie innej strony, dotychczas przez nas nie znanej. To niesamowite jak zróżnicowany może być tak stosunkowo niewielki kraj.


5 sierpnia to dla Chorwatów bardzo ważny dzień... Dzień Zwycięstwa i Dumy Państwowej, święto upamiętniające wojnę o niepodległość, tego dnia w 1995 r. armia chorwacka podczas operacji wojskowych położyła kres jednostkom serbskim. I właśnie tego dnia dotarliśmy do Vukovaru...

Vukovar, leżący we wschodniej Chorwacji, jest jednym z symboli rozpadu Jugosławii i toczącej się w latach 90. na Bałkanach wojny. Pełna zabytków miejscowość została całkowicie zniszczona w 1991 r. podczas walk między Chorwatami a Serbami i jugosłowiańską armią. Europa nie była świadkiem takiego spustoszenia od czasów II wojny światowej. Po upadku miasta doszło do pogromów etnicznych.


"Okaleczony" Vukovar, na którego podczas 87-dniowego oblężenia codziennie spadały tysiące pocisków, został nawet okrzyknięty miastem bohaterem. Jeszcze wiele lat po wojnie przeważają tam ruiny.

Autokar zaparkowaliśmy pod symbolem Vukovaru - zniszczoną podczas wojny wieżą ciśnień.


Szybko ruszyliśmy na zwiedzanie miasta. Wszędzie widoczne były ślady wojny...












Kościoł św. Jakuba i św. Filipa przy klasztorze franciszkanów.





Bliżej centrum widać, że miasto powoli się odbudowuje, jednak budynki zniszczone mieszają się z tymi nowo wybudowanymi.

Zabytkowa wieża ciśnień.




Dotarliśmy na promenadę, na której znajduje się duży krzyż upamiętniający ofiary wojny w 1991 roku. Po drugiej stronie Dunaju widać już Serbię.



Serbia





Na zakończenie zwiedzania weszliśmy do konzuma zrobić zakupy, a już o 12:30 byliśmy pod autokarem. Miasto wywarło na nas ogromne wrażenie, jeszcze nigdzie nie widzieliśmy tak wielu śladów wojny, jak właśnie w Vukovarze... Warto było zobaczyć to na własne oczy.


Zjedliśmy drugie śniadanie i odpoczywaliśmy w cieniu drzew. Czasami pod wieżę ciśnień podjeżdżały samochody, a ludzie w ciszy przyglądali się jej potwornym zniszczeniom.


Postanowiliśmy rozłożyć na chwilę namioty, żeby się przewietrzyły i wyschły do końca. Jednak składanie ich zajęło trochę czasu, został przeprowadzony nawet szybki kurs składania namiotu ;)





O godzinie 15 wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy dalej. Tego dnia żegnaliśmy Chorwację, jednak nie na długo ;) Na granicy w Orašje, celnicy trzymali nas ponad 40 minut... Jednak w końcu udało nam się przekroczyć granicę i znaleźliśmy się w Bośni i Hercegowinie! Pogoda się zepsuła, zrobiło się bardzo zimno i zaczęło padać...

Na wieczór dojechaliśmy do Gradačac - miasto w Bośni i Hercegowinie; w kantonie Tuzla. Zaparkowaliśmy autokar dosłownie pod meczetem. Cały czas lało...



Grupa poszła spać na budowę, jednak we czwórkę (my, Ola i Ewelina) postanowiliśmy spędzić tę noc w autokarze. Nie czuliśmy się najlepiej, a nie chcieliśmy też zmoknąć i przeziębić się jeszcze bardziej...


Zrobiliśmy szybkie zakupy w konzumie i zjedliśmy kolację. W międzyczasie pierwszy raz usłyszeliśmy wezwanie do modlitwy z wieży meczetu. Na początku się wystraszyliśmy, bo brzmiało to tak, jakby ktoś stał nam pod autokarem, jednak w miarę szybko zorientowaliśmy się co to jest ;)


Pan Tadziu gdzieś poszedł, a po jakimś czasie do autokaru wszedł policjant! Wystraszyliśmy się okropnie, jednak ulżyło nam, gdy za policjantem wszedł Bolek. Okazało się, że ktoś zgłosił, fakt, że grupa bolkowiczów śpi na budowie i policjant chciał tylko sprawdzić ich paszporty. Wszystko było ok i pozwolili im tam zostać :)

Na dworze cały czas padało, ale szybko zasnęliśmy... Byliśmy naprawdę zmęczeni. 

Komentarze

  1. Super fotki. Widać, że dzień był udany. Pozdrawiam jusinx.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz zgrabne, długie nogi. Chyba jesteś wysoka, prawda? Jajecznica wygląda tak apetycznie, że aż mi zaburczalo w brzuchu... ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękujemy wszystkim za komentarze! Jest nam bardzo miło, że czytacie naszego bloga :)

instagram