W poszukiwaniu prawdziwej zimy, czyli Karpacz 2014
Od jakiegoś czasu śnieg we Wrocławiu jest zjawiskiem rzadko spotykanym... Brakowało nam go strasznie! Właśnie dlatego wpadliśmy na szalony pomysł spontanicznego wyjazdu do Karpacza :) W końcu z Wrocławia to trochę ponad 2 godziny drogi. I tak oto 30 grudnia 2014 roku rozpoczęła się nasza wyprawa na misję pt. "W poszukiwaniu prawdziwej zimy." :)
Oj ciężko nam było wstać w ferie o godzinie 7:30, jednak jakoś zwlekliśmy się z łóżka, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy w drogę! Już za Bielanami Wrocławskimi dostrzegliśmy śnieg, jednak było go naprawdę mało.
Im dalej jechaliśmy tym bardziej zagłębialiśmy się w tereny zaśnieżone co cieszyło nas przeogromnie ;)
Gdy przed Jelenią Górą odbiliśmy na Karpacz droga stała się nie za ciekawa... Trzeba było zdjąć nogę z gazu, bo było niesamowicie ślisko.
Do Karpacza dojechaliśmy na około godzinę 12 i tam zaczęły się nasze największe problemy... Gdy szukaliśmy parkingu, GPS poprowadził nas na wąską, zaśnieżoną, stromą drogę, obydwoje mieliśmy gigantycznego stresa, czy uda nam się podjechać pod tę górkę. Jakimś cudem udało nam się, lecz nogi mieliśmy dosłownie miękkie. Nie chcąc dalej kombinować i szukać miejsca w nieodśnieżonym Karpaczu postanowiliśmy, że zaparkujemy na Biedronkowym parkingu :) Przynajmniej był darmowy... Choć baliśmy się, że ktoś może się przyczepić, dlatego szybko ruszyliśmy na spacer po mieście.
Karpacz – miasto w województwie dolnośląskim, w powiecie jeleniogórskim. Położone w Sudetach Zachodnich, w dolinie rzeki Łomnicy. Historycznie leży na Dolnym Śląsku. W latach 1945-1954 siedziba wiejskiej gminy Karpacz. W latach 1975-1998 miasto administracyjnie należało do województwa jeleniogórskiego.
Jako pierwszy zobaczyliśmy Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa – zabytkowy kościół katolicki w Karpaczu. Zbudowany jako świątynia ewangelicka dzięki staraniom „Stowarzyszenia Budowy Kościoła”, na którego czele stał pastor Richard Gunther z Miłkowa. Uroczyste poświęcenie kościoła odbyło się 13.09.1908 r. pod przewodnictwem generalnego superintendenta D. Haupta. Od końca II wojny światowej służy katolikom.
Nie mogliśmy się oprzeć i wbiegliśmy do zaśnieżonego parku, cieszyliśmy się dosłownie jak dzieci :)
Spacerując dalej, szukaliśmy miejsca, w którym możemy skorzystać z toalety... domyślaliśmy się, że z pewnością będzie ono płatne, dlatego postanowiliśmy, że wejdziemy gdzieś na gorącą czekoladę, by nie marnować 2 zł na samą toaletę ;)
Nasz wybór padł na "Góralską Zagrodę", w której zamówiliśmy gorącą czekoladę za 9 zł... Nie jest to rewelacyjna cena, lecz tak jak się spodziewaliśmy, toaleta dla klientów była darmowa, a gdybyśmy nie zamówili nic to musielibyśmy zapłacić po 2 zł od osoby... Zagrzaliśmy się, wypiliśmy gorącą czekoladę i spędziliśmy bardzo miły czas we dwoje :)
Idąc dalej zobaczyliśmy Kościół Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny - charakterystyczna sylwetka świątyni wraz z cebulastym hełmem wieży nawiązuje do barokowego budownictwa tyrolskiego.
Podczas naszego spaceru przeszliśmy również obok toru saneczkowego „Kolorowa”, który cieszy się olbrzymią popularnością nie tylko zimą, ale również i latem. Tor jest oznakowany, w nocy oświetlony i spełnia wszelkie wymogi bezpieczeństwa określone przez Okręgowy Inspektorat Dozoru Kolejowego we Wrocławiu.
Zima w Karpaczu jest po prostu przepiękna! Naprawdę warto było tu przyjechać, bo bawiliśmy się wspaniale, a i widoki zapierały nam dech w piersiach :)
Naszym celem było zobaczenie Zapory na Łomnicy, dlatego przeszliśmy przez piękną, drewnianą bramę i wkroczyliśmy do niewielkiego parku, z którego jest zejście na Zaporę.
Kamienny pomnik Liczyrzepy - Na skwerze przy ul. Konstytucji 3 Maja, tuż przy Zaporze na Łomnicy znajduje się rzeźba z kamienia przedstawiająca postać Liczyrzepy - ducha Karkonoszy. Według wierzeń był on panem i władcą Karkonoszy - strzegącym skarbów. Postać Liczyrzepy przedstawiana jest jako stary mężczyzna z długimi włosami i brodą, podpierający się zazwyczaj kosturem.
ZAPORA NA ŁOMNICY
Łomnica jest jedną z najdzikszych i najniebezpieczniejszych górskich rzek Karkonoszy o długości 20 km. W górnym odcinku średni spadek wód wynosi 72 promile, w dolnym odcinku jest on siedmiokrotnie mniejszy.
Już w średniowieczu jej koryto i dolinę przemierzali Walończycy w poszukiwaniu złota i kamieni szlachetnych. Jest ona bardzo kapryśna i zdradliwa. Podczas powodzi w 1897 zniszczyła wiele domów, dróg i gospodarstw rolnych, a nawet linię kolejową.
W ramach wielkiego programu przeciwpowodziowego latach 1910-1915 koryto rzeki uregulowano i obudowano na wielu odcinkach. Wzniesiono zapory przeciwrumowiskowe. Jedna z nich utworzyła malowniczy zalew oraz atrakcyjny dla turystów wodospad. Skuteczność zapory została potwierdzona podczas „Powodzi Tysiąclecia” w 1997 roku.
Koroną Zapory o długości 105 m poprowadzony jest szlak turystyczny.
Co za widoki! Po prostu nie mogliśmy się napatrzeć! Zapomnieliśmy nawet o tym, że jest nam zimno ;) Właśnie dla takich widoków warto było tu przyjechać właśnie zimą.
Niestety przy dobrej zabawie czas szybciej mija, więc powoli musieliśmy ruszyć w drogę powrotną. Aż szkoda nam było się żegnać z tak niesamowitymi, zimowymi krajobrazami, których brakuje nam we Wrocławiu.
W drodze do samochodu znaleźliśmy miniaturkę Londyńskiego Big Bena :) Była to reklama Parku Miniatur "Budowle Świata", który położony jest w miejscowości Mysłakowice przy trasie Jelenia Góra – Karpacz (8 km od Jeleniej Góry i 8 km od Karpacza). Przypomniało nam to, że już niedługo ponownie odwiedzimy Londyn :)
Idąc do auta, zastanawialiśmy się, czy wciąż stoi ono na parkingu należącym do Biedronki... Jak nam ulżyło gdy ujrzeliśmy tę niedużą, ale jakże przydatną i wdzięczną Corsę :)
W połowie drogi zamieniliśmy się miejscami ;) Jazda była naprawdę przyjemna i minęła niezwykle szybko.
Misję "W poszukiwaniu prawdziwej zimy" możemy uznać za jak najbardziej udaną. Podczas tej podróży przetestowaliśmy również naszego nowo zakupionego Monopoda do robienia tzw. selfie, dzięki któremu powstały nasze wspólne zdjęcia i sprawdził się on naprawdę świetnie ;) Po przyjeździe do Wrocławia, obydwoje byliśmy zmęczeni ale bardzo zadowoleni i uważamy, że warto było zobaczyć Karpacz zimą :)
udana misja zawsze cieszy!
OdpowiedzUsuńNajlepsze są takie spontaniczne wyjazdy :)
OdpowiedzUsuńAle super wycieczka! Piękne zdjęcia, tym bardziej, że pogoda była wymarzona. Te ośnieżone drzewa w blasku słońca- boskie!
OdpowiedzUsuńKarpacz jest mi znany, ale nie w zimowej szacie. Znaleźliście tam piękne miejsca do zobaczenia, no i biały śnieg.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna zima! *.* Chociaż do pierwszego dnia 2015r. u mnie też było sporo śniegu, to jednak o takich widokach mogę tylko pomarzyć! Dlatego tak uwielbiam górskie miasteczka, tyle drzew + śnieg (i jeszcze szczyty w tle) daje zawsze doskonały efekt!!! :)
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia! widzę, że zima została odnaleziona :) urocza z Was para! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMichał załóż czapkę :) Świetne zdjęcia. Takie spontaniczne wyjazdy najlepsze!
OdpowiedzUsuńNa czapkę już za późno, bo Michał leży w łóżku z anginą ;) w Krakowie już bardziej się słuchał i tylko do zdjęć zdejmował, ale o tym w następnym poście ;)
UsuńNo tak to jest jak chce się coolersko na zdjęciach wyglądać :P
UsuńŚwietne zdjęcia. Ja zimą niestety nie miałam okazji być w górach. Pozdrawiam jusinx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJeśli zima, to tylko w górach.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam Karpacz! Mam do tego miasteczka sentyment i zawsze lubię tam wracać:)
OdpowiedzUsuńWidać, że fajnie spędziliście ten czas :) Ja też chciałabym się wybrać z rodzinką, ale może dopiero w ferie zimowe
OdpowiedzUsuńByłam kilka razy w Karpaczu, w zimowej aurze jest naprawdę piękny! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
OdpowiedzUsuń