Wyjazd w góry 2012 - Spacer żółtym szlakiem...
10 lipca 2012, czyli nasz drugi dzień pobytu w Sudetach. Obudziło nas wspaniałe słońce, więc pogoda zapowiadała się naprawdę dobrze. Rano poszliśmy na śniadanie do Karczmy, a następnie posiedzieliśmy na naszym tarasie i graliśmy w piłkę. To miejcie było cudowne, nie mogliśmy się nim nacieszyć :)
Mordek już poczuł się jak u siebie i siedząc na tarasie, pilnował naszego domku :)
Jednak żeby nie marnować dnia postanowiliśmy, że wybierzemy się na krótki spacer żółtym szlakiem i pobawimy się naszym nowym aparatem - Nikonem D200 :) Co prawda do najnowszych modeli on nie należy, bo swoje lata już ma, lecz jest to jeden z profesjonalnych aparatów i byliśmy przeszczęśliwi, że należy teraz do nas :)
Tak więc ruszyliśmy w stronę lasu, który prowadzi w kierunku żółtego szlaku. Droga z nieznanym nam jeszcze aparatem się wydłużała, bo nie chciałam robić zdjęć na automacie i bawiłam się ustawieniami manualnym, testowaliśmy również obiektyw makro (co też zajmowało chwilę, bo często zmienialiśmy obiektywy) i nasz nowy (aktualnie nie nadający się już do niczego) statyw :) Zachwycaliśmy się każdym widokiem, więc wszystko trzeba było sfotografować... Choć jedne zdjęcia wychodziły lepiej, inne gorzej to i tak w miarę szybko zapoznawaliśmy ten aparat. Choć muszę się przyznać, że do dziś czasami mnie zadziwia i wciąż odkrywam go na nowo, mimo że od 2012 roku towarzyszy nam na każdej wyprawie :)
Po przejściu przez las dotarliśmy na żółty szlak. Chcieliśmy dotrzeć nim do Mokrej Przełęczy, lecz przy robieniu zdjęć schodziło nam na prawdę sporo czasu. Droga jest naprawdę łatwa i przyjemna, bardziej spacerowa, więc nie da się na tym szlaku zmęczyć ;) Można nim dojść aż do schroniska pod Biskupią Kopą, ale o tym kiedy indziej ;)
Pokrzywna - Przełęcz Mokra - schronisko (2, 30 h/ 2, 15 h)
Ten pies jest po prostu stworzony do mieszkania w górach... Dosłownie ubywa mu lat i przybywa energii. Po prostu Mordek uwielbia ten klimat i górskie wycieczki :)
Szliśmy, co chwilę robiliśmy przystanki na zdjęcia i szliśmy dalej... a czas mijał. Powoli zbliżała się pora obiadokolacji w Karczmie Zbójnickiej, na którą chcieliśmy zdążyć, bo mieliśmy wykupione tam posiłki... Lecz widząc, że zbliżamy się do punktu z przepięknymi krajobrazami, postanowiliśmy przejść się jeszcze trochę.
I nie pożałowaliśmy tej decyzji... widok zapierał dech w piersiach! Już nie mogliśmy się doczekać dnia, kiedy wejdziemy na Biskupią Kopę, ale to mieliśmy zaplanowane na inny dzień.
Porobiliśmy sporo zdjęć i zachęceni widokami, przeszliśmy się jeszcze kawałek dalej. Dotarliśmy do Rezerwatu przyrody, jednak chwilę później musieliśmy zawrócić, by zdążyć na obiadokolacje... Ale spokojnie, jeszcze tu wrócimy ;) Nasz cel - Mokra Przełęcz - nie został osiągnięty, lecz i tak byliśmy zadowoleni, bo powoli opanowywaliśmy naszego Nikona :)
CICHA DOLINA to rezerwat leśny o powierzchni 56,94 ha. Ten największy i jednocześnie najpiękniejszy rezerwat na terenie Parku utworzony został 1 marca 1999 r. na południe od wsi Pokrzywna, w pobliżu granicy państwowej z Republiką Czeską. Obejmuje dwukilometrowy fragment doliny Bystrego Potoku oraz fragment przyległych zachodnich zboczy Srebrnej Kopy i północno-zachodnich zboczy Góry Zamkowej, wraz z porastającymi je lasami mieszanymi górskimi o charakterze naturalnym. W rezerwacie dominuje kwaśna buczyna górska, z okazałymi 100-150 letnimi bukami.
W drodze powrotnej spotkaliśmy przeuroczą sarenkę ;)
I "gigantycznego pytona"... Żartuję, to tylko zwykły zaskroniec. Jednak zaskoczył on mojego Tatę, który zauważył go dosłownie w ostatnim momencie, gdy przepełzał mu koło nóg i z zaskoczenia chwycił za rękę moją mamę, robiąc jej przy tym siniaka. Oficjalna wersja jest taka, że to był naprawdę potężny, krwiożerczy wąż, a zdjęcie nie oddaje jego potężnych rozmiarów ;)
Po obiadokolacji spędziliśmy czas w naszym domku oraz na terenie karczmy, w której korzystaliśmy z uroków WiFi :) To był naprawdę udany dzień, choć gdyby nie zapoznawanie się z aparatem, to z pewnością doszlibyśmy do Mokrej Przełęczy ;)
dobra dobra mały zaskroniec, sam przecież widziałem to potężna bestia była :)
OdpowiedzUsuńWspaniała pogoda, cudowna wycieczka, a i Mordek był bardzo szczęśliwy. Ja nawet takiego "potężnego" węża bym nie chciała spotkać na swojej drodze. Boję się ich i nie lubię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńpies najfajniejszy!
OdpowiedzUsuń