Pokaż mi Londyn, cz.1


16 kwietnia 2015 r., czyli w 20 urodziny Michała, wybraliśmy się po raz kolejny do Londynu... Tym razem był to bardziej rodzinny wyjazd, bo oprócz nas pojechali również Michała rodzice i Marty Mama, a Tata Marty czekał już na naszą paczkę na miejscu :)

Wstaliśmy około godziny 2 w nocy, było dużo bieganiny i stresu, jednak bez większych problemów udało nam się dojechać na lotnisko. Mieliśmy parę przebojów po drodze, jednak ostatecznie wszystko się udało. Odprawę biletowo-bagażową przeszliśmy na 4 minuty przed zamknięciem bramek, więc byliśmy jednymi z ostatnich wchodzących na pokład samolotu... Pierwszy raz nam się to zdarzyło. Kolejny raz lecieliśmy samolotem linii WizzAir, udało nam się kupić bilety za 180 zł od osoby w dwie strony! Lot minął w miarę szybko, lądowanie było delikatne, a my przeszczęśliwi, w końcu znowu byliśmy w Londynie!
Znowu z lotniska Luton dojechaliśmy na Golders Green autokarem należącym do EasyBusa. Wpuścili nas nawet wcześniej, bo mieli akurat 5 wolnych miejsc. Na Golders Green przesiedliśmy się w autobus 460, którym dojechaliśmy do samego Willesden Bus Garage. Pokazaliśmy rodzicom Michała hostel, w którym mieli spędzić kolejne trzy noce. Był to No. 8 Hostel, który miał bardzo przystępną cenę, w miarę dobre warunki i genialną dla nas lokalizację.


Następnie poszliśmy do domu. Tata był w szoku, że tak szybko udało nam się dojechać ;) Podobnie jak w styczniu, zostaliśmy wspaniale ugoszczeni przez Tatę i jego współlokatorów (Krzyśka, Ewę i Piotrka). W nocy po pracy przygotowywali dla nas niesamowitą ilość steków i pieczoną karkówkę. Gdy przyjechaliśmy  Krzysiek kończył obierać ziemniaki, więc na obiad czekaliśmy krótko. Warto było!!! Obiad był wyjątkowo pyszny! Nie mogliśmy się zdecydować które mięso jeść najpierw i w końcu każdy ponakładał sobie wszystkiego po trochu. Do tego Piotrek zrobił pyszną surówkę, która świetnie pasowała do mięsa. Po sytym obiedzie przyszedł czas na rozpakowanie. Poszliśmy również do hostelu by zobaczyć pokój i odebrać kluczyk. Od razu po tym spakowaliśmy wodę i ruszyliśmy do metra na pobliską stacje "Dollis Hill". Załadowaliśmy po drodze nasze Oystery tygodniowym biletem na autobusy i metro z trzecią strefą włącznie za £37.50. Pogoda nam dopisywała, choć wiał lekki wiatr. Wysiedliśmy na stacji "Green Park" nieopodal Buckingham Palace i The Green Parku. 

Jako że rodzice Michała nie byli jeszcze w Londynie musieliśmy wszystko dokładnie rozplanować i pokazać im Londyn ;) Mogliśmy więc robić za przewodników, choć dla nas to nie jest trudne, bo doskonale umiemy poruszać się po tym potężnym mieście.

Green Park, oficjalnie The Green Park ("Zielony park") - jeden z parków królewskich w Londynie. Znajduje się w dzielnicy City of Westminster, pomiędzy Hyde Park i St. James's Park. Razem z parkiem Kensington Gardens i ogrodami Pałacu Buckingham, parki te tworzą otwartą przestrzeń od Whitehall i dworca Victoria aż do Kensington i Notting Hill. The Green Park zajmuje powierzchnię ok. 53 akrów. W przeciwieństwie do sąsiednich parków, w Green Park nie ma żadnych jezior ani pomników, a jedyną fontanną jest Canada Memorial autorstwa Pierre'a Granche. Park składa się głównie z zalesionych polan. The Green Park wiosną wygląda po prostu niesamowicie! Wszędzie kwitły żonkile. Gdyby czas nas nie gonił z pewnością spędzilibyśmy tam więcej czasu.




Pierwszym punktem na naszej liście był Buckingham Palace –  położony przy St. James Park, pomiędzy parkami świętego Jakuba, Zielonym i prywatnym Ogrodem królowej. Został on oficjalną, stałą rezydencja królewską w roku 1837. Nazwa pałacu pochodzi od dworu, jaki w roku 1703 wzniósł tu książę Buckingham. Pierwszą mieszkanką pałacu była królowa Wiktoria. Wnętrze pałacu, bogato zdobione, niestety nie jest dostępne dla turystów, jednak dla tych najbardziej spragnionych-turystów udostępnione są: Galeria Królowej i Stajnie Królewskie. Przed pałacem usytuowany jest pomnik królowej Wiktorii Przed pałacem turyści mogą obejrzeć słynną na całym świecie ceremonię zmiany warty. Obecnie pałac ten jest zamieszkany przez królową Elżbietę II. Jej obecność sygnalizuje nam wciągnięty na maszt sztandar.




Z oddali wyłaniało się słynne London Eye, które również znajdowało się na naszym planie zwiedzania ;)


Będąc przy Pałacu Królewski nie da się przejść obojętnie obok Victoria Memorial – rzeźba w Londynie, umieszczona przed Buckingham Palace, poświęcona królowej Wiktorii. Inicjatorami powstania rzeźby byli: Wilhelm II Hohenzollern i jego kuzyn Jerzy V, bedący dwoma najstarszymi wnukami królowej. Rzeźba wykonana przez Thomasa Brocka została ukończona w 1911 roku (10 lat po śmierci królowej), trzy lata później dodano brązowe posągi. Podstawę pomnika, zbudowaną z 2300 ton białego marmuru, zaprojektował angielski architekt Sir Aston Webb.




Byliśmy zachwyceni tą niezliczoną ilością kwiatów znajdujących się przy pałacu. Wiosna w Londynie to naprawdę coś wspaniałego!




Kolejnym punktem był nasz ulubiony park - St. James's Park (park św. Jakuba) - jest najstarszym z parków wchodzącym w skład królewskich parków w Londynie. Park ma powierzchnię 23 hektarów (58 akrów). Granice St. James's Park są wyznaczane przez ulice The Mall na północy, Hourse Guards na wschodzie i Birdcage Walk na południu. W parku znajduje się małe jezioro o nazwie St. James's Park Lake, z dwiema wyspami, Duck Island (nazwana tak ze względu na występowanie w parku wielu gatunków ptactwa wodnego) oraz West Island. Most biegnący nad jeziorem pozwala zobaczyć wschodnią stronę Pałacu Buckingham otoczoną drzewami i fontannami oraz podobnie otoczoną zachodnią fasadę siedziby Foreign Office.



Nie mogło zabraknąć zdjęć z mostu, w końcu to jedno z naszych ulubionych miejsc z naprawdę niezwykłymi widokami. Brakowało nam jedynie wiewiórek... Przecież one zawsze tu były, nawet w styczniu! Ciekawe gdzie się ukryły...



I znowu kwiaty... Naprawdę nie da się przejść obojętnie ;)





Idąc przez park doszliśmy do Horse Guards Parade – największy plac defilad w centralnym Londynie, znajdujący się między Whitehall a St. James's Park w City of Westminster. Corocznie odbywa się na nim ceremonia Trooping the Colour powszechnie zwana „Paradą na cześć urodzin Królowej”, podczas której królowa dokonuje przeglądu wojsk, a później następuje przemarsz oddziałów pieszych i konnych oraz orkiestr wojskowych, a także parada ze sztandarami.


Znowu udało nam się trafić na zmianę warty!





Nie ociągając się ruszyliśmy dalej, zachwycając się miastem na nowo...

BIG BEN - Nazwa początkowo odnosiła się do dzwonu ze St Stephen Tower (ang. Wieża św. Szczepana), zwanej również the Clock Tower (ang. Wieża Zegarowa), należącej do Pałacu Westminsterskiego. Obecnie nazwa Big Ben odnosi się często zarówno do dzwonu, jak i zegara i samej Wieży ma wyskokość 95,7m. Budowę tej wieży podjęto zaraz po tym, jak znaczna część Pałacu spłonęła w 1834 roku. Zapalona latarnia na jego szczycie mówi o odbywającym się posiedzeniu w parlamencie



London Eye - Ta upamiętniająca koniec XX wieku budowla jest jednocześnie największym na świecie kołem widokowym, z którego roztacza się przepiękny widok na cały centralny Londyn. Umieszczone są na nim 32 kapsuły, które są w stanie pomieścić 25 osób każda. Prędkość z jaka porusza się koło to 0,8 km/h, pełny obrót zajmuję około 30 minut. 


Nie mogło zabraknąć rodzinnych zdjęć ;)




Pałac Westminsterski (ang. Palace of Westminster, znany także w tym języku jako Houses of Parliament) – miejsce posiedzeń obu izb Parlamentu Zjednoczonego Królestwa (Izby Lordów i Izby Gmin). Pałac znajduje się w Londynie, w dzielnicy City of Westminster, na lewym brzegu rzeki Tamizy.
Najstarsza istniejąca dziś część pałacu, Westminster Hall, powstała w roku 1097. Pałac służył początkowo jako siedziba władcy, ale żaden monarcha nie mieszkał tam od XVI wieku. Większość obecnej struktury pałacu pochodzi z XIX wieku, kiedy to pałac został odbudowany po pożarze w roku 1834. Architektem odpowiedzialnym za odbudowę był Sir Charles Barry, a obecny wygląd pałacu jest przykładem stylu neogotyckiego.


Chcąc mieć wspólne zdjęcie poprosiliśmy o pomoc fotografującego na moście Pana... Miał lustrzankę, statyw... nie mógł nas zawieść! ;)



Tu również poprosiliśmy o zdjęcie dwie dziewczyny mówiące po polsku... Okazało się jednak, że pochodzą one z Ameryki, jednak mają polskie korzenie i czują się polkami. Mówiły doskonale w naszym języku! Dlatego tak śmieszą nas osoby, które wyjadą za granicę na parę miesięcy i nagle "zapominają" ojczystego języka...


London Eye z innej perspektywy ;)

Po przejściu ścisłego centrum wsiedliśmy w metro i dojechaliśmy do stacji "London Bridge". 

Pierwszą budowlą, która rzuca się w oczy po wyjściu z metra jest The Shard (z ang. shard, „odłamek”, znany także jako Shard London Bridge, London Bridge Tower, Shard of Glass) – wieżowiec znajdujący się w Londynie, w Wielkiej Brytanii. Budynek ma 72 kondygnacje. Wysokość budynku wynosi 309,6 metrów. Po zakończeniu prac w 2012 roku stał się najwyższym ukończonym wieżowcem w Europie.


Nie śpiesząc się przeszliśmy się wzdłuż Tamizy spacernikiem zwanym "The Queen's Walk". Już z daleka widać trzy wspaniałe zabytki, dla których tu przyjechaliśmy - Tower of London, HMS Belfast i London Bridge :)

HMS „Belfast” – krążownik lekki brytyjskiej marynarki Royal Navy z okresu II wojny światowej. Wysłużony krążownik został w maju 1971 roku przeznaczony na złom. Jednak dzięki staraniom społeczeństwa brytyjskiego, decyzji tej nie wprowadzono w życie. Przyholowany z Portsmouth do Londynu i zakotwiczony na Tamizie, w październiku 1971 roku został otwarty dla zwiedzających jako okręt-muzeum, największe tego typu w Europie. Dwukrotne kapitalne remonty w suchym doku (ostatni w czerwcu 1999 roku) znacznie przedłużyły żywotność tej muzealnej jednostki. 

Tower of London, HMS Belfast, London Bridge




Tym razem również wybraliśmy się na prawdziwego Guinnessa z beczki (ciemne piwo górnej fermentacji typu stout, produkowane w 50 krajach na świecie), do The Horniman at Hay's. Do piwa obowiązkowy był dla nas sok porzeczkowy ;) 


Po odpoczynku w pubie ruszyliśmy dalej...




Tower Bridge – most zwodzony w Londynie przeprowadzony przez Tamizę w pobliżu Tower of London, od której bierze swą nazwę. Jeden z najbardziej znanych obiektów w Londynie, zbudowany w stylu wiktoriańskim. Jego historia zaczęła się w roku 1872, kiedy to parlament angielski rozpatrzył projekt ustawy dotyczącej budowy drugiego mostu nad Tamizą. Mimo zastrzeżeń zgłaszanych przez zarząd zamku Tower of London ustawa została uchwalona. Postawiono jednak warunek, który został spełniony, styl mostu miał harmonizować ze stylem zamku. Architektem jego był Horace Jones, który zastosował modną podówczas konstrukcję: stalowy szkielet obłożony kamieniem w stylu neogotyckim. Most został ukończony w 1894. Jest mostem zwodzonym, umożliwiającym przepływanie statków oceanicznych do około 40,5 m wysokości powyżej poziomu wody.




Ostatnim punktem na dziś było Tower of London (czasem nazywana Londyńską Tower, oficjalna nazwa ang. Her Majesty's Royal Palace and Fortress, The Tower of London, czyli Pałac i Twierdza Jej Królewskiej Mości) – budowla obronna i pałacowa monarchów Anglii, chociaż ostatni z władców Anglii, który z niej korzystał to Jakub I (1566-1625). Wzniesiona została w 1078 roku dla Wilhelma Zdobywcy. W swej historii budynek był fortecą, więzieniem, pałacem, a nawet służył jako zoo. Budowla (łącznie z Bramą Zdrajców) pilnowana jest przez charakterystycznie ubranych strażników, nazywanych Yeomen Warders, a popularnie "beefeaterami" (ang. beefeater – zjadacz wołowiny). W twierdzy są dziś przechowywane liczne zbroje, broń, klejnoty i insygnia koronacyjne (królewski pierścień i jabłko oraz berło z krzyżem i największym na świecie brylantem Cullinanem I, a także koronę brytyjską zdobioną drugim co do wielkości na świecie brylantem Cullinanem II).



Do domu wróciliśmy metrem... Byliśmy po prostu padnięci, lecz bardzo zadowoleni. Cieszyło nas to, że zrealizowaliśmy każdy punkt z listy na dziś. My już znamy Londyn, jednak jesteśmy niezwykle szczęśliwi, gdy możemy pobawić się w przewodników i pokazać go innym. Tego dnia zasnęliśmy dość szybko, w końcu jutro czekał nas kolejny dzień pełen wrażeń :)

Komentarze

  1. Londyn jest super ! Muszę tam kiedyś zabrać swojego chłopaka, bo on jeszcze niestety tam nie był :) Poza tym podoba mi się Wasz blog. Byliście w miejscach, do których ja planuję dopiero pojechać, więc będę miała gdzie o nich poczytać przed wyjazdem :)
    Zapraszam także na mojego bloga, mam nadzieje że Wam się spodoba!
    http://wolnym-krokiem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedziałam, że tam tak pięknie już w kwietniu! A czy w inne miesiące też tam kwitnie tyle kwiatów? W ogóle jaki miesiąc polecasz na wycieczkę do Londynu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam już 6 raz w Londynie i pierwszy raz zwróciłam uwagę na tak dużą liczbę kwiatów. Wydaje mi się, że najlepszym miesiącem na wycieczkę do Londynu jest maj. Wiadomo, że z pogodą może być różnie (przed naszym wyjazdem była wspaniała pogoda, można było chodzić w krótkim rękawku, a podczas naszego pobytu było ciepło, lecz wiał bardzo mocny wiatr), ale późniejszą wiosną Londyn wygląda przepięknie! W parkach jest mnóstwo kwiatów, rozkwitają pąki na drzewach, drzewka owocowe kwitną... CUD! :)

      Usuń
    2. Dzięki za odpowiedź! :) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Super, że mogliście być przewodnikami Michała rodziców i pokazać im Londyn jaki już znacie...:) Kolory cieszą oko! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opisane ... w Londynie byłam 2 x w 2016r i 2018 r , w tym też Anglię odwiedzę. Londyn jest cudny , fajny klimat , jest co zwiedzać , Londyn tętni życiem , tam chce się wracać ...W szare dni pomyśleć o Londynie to zaraz usta sie śmieją , a oczy blasku dostają . Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękujemy wszystkim za komentarze! Jest nam bardzo miło, że czytacie naszego bloga :)

instagram