Bolek 2015 - dzień piąty
Na terenie fabryki spało się nam naprawdę dobrze, niestety nasz sen przerwał po godzinie 6 rano jeden z jej pracowników... Okazało się, że w miejscu, w którym wczoraj kazano nam zaparkować, nie wolno jednak parkować. Pan Tadziu był zmuszony przeparkować DUET, a my z naszymi karimatami przenieśliśmy się na trawnik. Na trawniku nie spało się już tak dobrze, poszliśmy więc umyć się w kraniku, a następnie zjedliśmy śniadanie - spaghetti!
5 sierpnia Chorwacja świętuje zwycięstwo nad serbskimi separatystami w wojnie z lat 1991-95, czego mogliśmy doświadczyć rok temu w Vukovarze, natomiast dla Serbii jest to dzień żałoby narodowej. W Kninie "został przetrącony kręgosłup idei Wielkiej Serbii" - powiedział szef Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ) i przywódca opozycji Tomislav Karamarko. Uroczystości w rocznicę operacji "Burza" - w Chorwacji obchodzone jako święto niepodległości i wojennego zwycięstwa, w Serbii jako wspomnienie o kilkuset poległych i setkach tysięcy wypędzonych rodaków - od lat są źródłem napięć w relacjach obu krajów. Właśnie dlatego dziś w Gučy panowała cisza, a muzyka i świętowanie miało się rozpocząć po północy...
Żeby jakoś zająć ten dzień, po godzinie 10 wyruszyliśmy w poszukiwaniu cienia! Dotarliśmy również do pomnika trębacza, który jest charakterystycznym znakiem Gučy :)
Żeby jakoś zająć ten dzień, po godzinie 10 wyruszyliśmy w poszukiwaniu cienia! Dotarliśmy również do pomnika trębacza, który jest charakterystycznym znakiem Gučy :)
Przeszliśmy prawie całą mieścinę, aż w końcu udało nam się znaleźć jakiś wolny skrawek cienia! Rozłożyliśmy tam koc, odpoczywaliśmy i graliśmy w karty, oglądaliśmy również zdjęcia, które do tej pory zrobiliśmy.
W cieniu drzew leniliśmy się dość długo. W końcu koło godziny 14 wróciliśmy pod DUET, gdzie leniuchowaliśmy do godziny 18, a następnie poszliśmy na obiad. W miasteczku znaleźliśmy fajne miejsce, gdzie zamówiliśmy Pljeskavicę (Grillowany kotlet), który jest charakterystycznym fast foodem na całych Bałkanach, lecz najsilniejsze przywiązanie do tego dużego, płaskiego grillowanego kotleta mielonego tkwi właśnie w Serbii. Było całkiem smaczne ;)
Po obiedzie wróciliśmy do autokaru, który znowu został przestawiony... Pracownicy fabryki nie mogli się chyba zdecydować, gdzie parkować wolno, a gdzie jednak nie wolno... Rozłożyliśmy się więc na terenie budowy i ponownie graliśmy w karty, by zająć sobie jakoś czas.
Gdy zrobiło się ciemno, poszliśmy zrobić sobie prysznic z pięciolitrówki. Wykąpani i przebrani ruszyliśmy na miasto o godzinie 22. Było dość pusto i cicho, lecz mieliśmy nadzieję, że po godzinie 24 coś się rozkręci ;)
Czekając na północ poszliśmy zjeść kolejną Pljeskavicę ;)
Gdy tylko wybiła północ miasto dosłownie ożyło! Na ulicach pojawiło się mnóstwo ludzi oraz tłumy trębaczy. Skierowaliśmy się więc w stronę pomnika trębacza, gdzie odbywała się największa impreza, ludzie tańczyli na ulicy, trębacze grali. Dopiero teraz odczuliśmy, że niedługo zacznie się prawdziwy festiwal, lecz nas już tu nie będzie.
Pod DUET wróciliśmy koło godziny 2 w nocy. Chcieliśmy się jeszcze przespać przed odjazdem, lecz zrobiło nam się tak zimno, że aż ciężko było zasnąć... Przeczekaliśmy wiec do odjazdu, a o godzinie 3:20 ruszyliśmy w drogę!
Hmm, Serbia jakoś nie wygląda zachęcająco...
OdpowiedzUsuń