Podsumowanie 2015 roku!

Ale ten czas pędzi! Dopiero co pisałam podsumowanie 2014 roku, a już nadszedł czas na podsumowanie kolejnego roku! To był niezwykły, pełen przygód, podróży i wspaniałych chwil rok. Był to również rok ciężkiej pracy i nauki... zakończyliśmy naszą edukację w Technikum Ekonomicznym, zdaliśmy maturę i egzamin zawodowy, a od października jesteśmy studentami :) W czerwcu tego roku zamieszkaliśmy razem, zaczynamy uczyć się samodzielnego życia i wspólnie zmagamy się z obowiązkami domowymi. W tym roku ruszyły również przygotowania do naszego ślubu, którego już nie możemy się doczekać... tyle rzeczy jest jeszcze do zrobienia! Choć jedną z ciekawszych jest planowanie naszej podróżny poślubnej, a pomysłów w głowach mamy sporo :) 
Nasza mapa zapełniła się kolejnymi pinezkami, na blogu pojawiły się relacje z nowych miejsc... W tym roku udało nam się dobić do liczby 25 wspólnie zwiedzonych państw, co jak na nasz młody wiek jest rewelacyjną dla nas liczbą! :) Pojechaliśmy na naszego ostatniego Bolka, udało nam się spełnić marzenie o zobaczeniu Aten, popłynęliśmy promem na malutką Milos, gdzie spędziliśmy noc spadających gwiazd na plaży, wpatrując się w niebo... takich chwil było mnóstwo, tych lepszych i tych gorszych, ale w każdej sytuacji byliśmy razem i wspieraliśmy się wzajemnie. Kolejny raz muszę stwierdzić, że jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami, mamy siebie nawzajem, wspólne plany, pasje i marzenia. Mamy wspaniałą rodzinę, która pomaga nam w realizowaniu tych naszych nierzadko szalonych pomysłów... Z tego miejsca chcielibyśmy podziękować każdemu, kto jest nam bliski... za wszystko!
Chcielibyśmy również życzyć wszystkim naszym czytelnikom (i nie tylko!) by ten nadchodzący rok był jeszcze lepszy, życzymy Wam realizacji wszystkich marzeń i planów, przełamania lęku przed podejmowaniem ryzyka, wielu szalonych, niezapomnianych, czasem może spontanicznych podróży ;) Po prostu... SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!


A teraz krótkie podsumowanie 2015 roku :)

STYCZEŃ - Kraków, Londyn
KWIECIEŃ - Londyn, Częstochowa
LIPIEC - Londyn, Cardiff


Szklarska Poręba i Wodospad Kamieńczyka 2015


Ostatnio ciągle brakuje nam czasu... jak nie praca to studia, a do tego obowiązki domowe... Marzyliśmy o jakimś krótkim wyjeździe tylko we dwoje, bo ciężko nam wytrzymać bez podróży ;) Gdy wreszcie trafił nam się wolny weekend, postanowiliśmy go wykorzystać i wybrać się w miejsce, o którym myśleliśmy już od jakiegoś czasu... I tak oto 29 listopada 2015 roku wiedliśmy w Zafirę i ruszyliśmy w drogę do Szklarskiej Poręby!

Bolek 2015 - dzień dwudziesty trzeci

23 sierpnia 2015 - POLSKA

Ostatni dzień naszej wyprawy... Ostatni dzień w tym autokarze... Ostatni Bolek... Te myśli były i nadal są dość przytłaczające, ale wszystko kiedyś się kończy. Wstaliśmy z samego rana i od razu ruszyliśmy w drogę. Już dziś mieliśmy zjeść domowy obiad, umyć się w normalnej wannie, spać w naszym wygodnym łóżku. Ten ostatni dzień zawsze jest najgorszy, bo im bliżej domu, tym bardziej chce się już dotrzeć do celu, ale jednocześnie chciałoby się cofnąć czas chociaż o tydzień, by móc jeszcze trochę czasu spędzić z tymi niesamowitymi ludźmi w naszym autokarze ;) 


Bolek 2015 - dzień dwudziesty drugi

22 sierpnia 2015 - Rumunia/Węgry/Słowacja/Polska

Ta noc była po prostu koszmarna... Było strasznie zimno, nawet w śpiworach nie moglismy się zagrzać, a na dodatek przez prawie całą noc jeździły obok nas auta dostawcze, które przywoziły towar do marketu... Po prostu rewelacja. Mieliśmy nadzieję, że Pan Tadziu obudzi się szybciej i otworzy nam nasz ciepły, przytulny DUET. Bolek chyba sam już z zimna nie wytrzymał i zaczął się kręcić obok autokaru, "niechcący" budząc przy tym naszego kierowcę ;) Gdy tylko Pan Tadziu otworzył drzwi, szczęśliwi wbiegliśmy do środka. To była jedna z najgorszych nocy na Bolku... Z samego rana ruszyliśmy w drogę do Polski.... I tu za bardzo nie ma co opisywać, bo naszym celem tego dnia było przejechanie jak największej ilości kilometrów, by jeszcze dziś wjechać do Polski na noc. Pożegnaliśmy Rumunię, przejechaliśmy przez Węgry, a następnie przez Słowację. Przed granicą z Polską trochę się pogubiliśmy i parę razy zmienialiśmy drogę... Bolek nawet myślał, że nie uda nam się wjechać do Polski, ale Pan Tadziu się uparł i dał radę! Miło było być z powrotem naszym pięknym kraju, czuliśmy już, że przygoda dobiega końca i mieliśmy ogromną potrzebę znalezienia się już w domu...  Jadąc już polskimi drogami, szukaliśmy dobrego miejsca na nocleg.


Bolek 2015 - dzień dwudziesty pierwszy


21 sierpnia 2015 - Rumunia

Gdy o godzinie 6:30 zadzwonił budzik, dosłownie myśleliśmy, że nie wstaniemy... Lecz w planach mieliśmy jeszcze parę miejsc do zobaczenia, dlatego ubraliśmy się ciepło, wzięliśmy potrzebne nam rzeczy i ruszyliśmy w drogę. Podobnie jak dnia poprzedniego ruszyliśmy większą grupą, bo oprócz naszej czwórki poszły z nami jeszcze trzy osoby. Poszliśmy więc do najbliższej stacji metra, kupiliśmy bilety i w drogę! Przyjemnie jechało się w cieplutkim metrze, gdy na dworze było chłodno, zdążyliśmy się przyzwyczaić do tych greckich upałów ;) Po wyjściu z metra czekał nas jeszcze półgodzinny spacer, a po drodze mijaliśmy sporo ciekawych budynków, pomników i muzeów.

Bolek 2015 - dzień dwudziesty


20 sierpnia 2015 - Bułgaria/Rumunia

W autokarze spało się nam naprawdę świetnie, a gdy nad ranem okazało się, że na dworze jest ulewa i zmoknięci bolkowicze wchodzili do środka, byliśmy przeszczęśliwi, że jednak nie opuściliśmy ciepłego, przytulnego autokaru :) Do godziny 8 spaliśmy sobie smacznie w naszych śpiworach, a po godzinie 9 ruszyliśmy w drogę. Przed wjazdem do miasta, zatrzymaliśmy się przy McDonaldzie na śniadanie, za co byliśmy Bolkowi wdzięczni ;) Cały czas padał deszcz, lecz gdy byliśmy już na miejscu, pogoda trochę się uspokoiła. Mieliśmy tylko godzinę na zwiedzanie dawnej stolicy Bułgarii, więc szybko ruszyliśmy w drogę.

Bolek 2015 - dzień dziewiętnasty


19 sierpnia 2015 - Bułgaria

Było już późno w nocy, gdy przekraczaliśmy granicę z Bułgarią. Zaraz po tym zatrzymaliśmy się na zakupy, choć my tylko wyszliśmy skorzystać z toalety. Po północy ruszyliśmy dalej, a Bolek parę razy zapytał czy są wszyscy, słysząc odpowiedź twierdzącą mogliśmy śmiało jechać dalej. Przejechaliśmy już sporo kilometrów, gdy okazało się, że brakuje jednego bolkowicza! Został na granicy. Udało się z nim skontaktować, bo swój telefon zostawił w autokarze i zadzwonił z pożyczonego telefonu na swój numer, lecz Bolek powiedział, że nie zawrócimy i musi on sam do nas dojechać. Było późno, ciemno i trochę chłodno... Zatrzymała nas nawet policja, by nas poinformować, że jeden z naszych został na granicy. Zatrzymaliśmy się 50 km przed celem podróży, by w jakiejś zatoczce spędzić noc, a nasz kolega miał do nas dojechać rano. Wstaliśmy po godzinie 9, okazało się wtedy, że nasz kolega dojechał do nas o godzinie 8 rano. Zjedliśmy śniadanie i o 11 ruszyliśmy w drogę, tym razem w pełnym składzie ;) Droga była kręta i pod górę, więc nasz biedny DUET ledwo dawał radę, ale kolejny raz nas nie zawiódł. Po godzinnej jeździe byliśmy u celu, szybko przebraliśmy się w odpowiednie stroje i ruszyliśmy podbijać Monastyr :)

Bolek 2015 - dzień osiemnasty

18 sierpnia 2015 - Grecja

Nocka w autokarze nie należy do łatwych i wygodnych nocy, lecz jest ona dla nas sporym plusem, bo nie marnujemy dnia na jazdę i nie jeździmy w upale. Obudziliśmy się po godzinie 7, połamani, poczochrani i niezbyt wyspani... Około godziny 8 rano zatrzymaliśmy się w greckim miasteczku - Paralia. Od razu rzucił nam się w oczy potężny masyw Olimpijski, na który patrzyliśmy z tęsknotą. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się zdobyć w tym roku Olimp, lecz Bolek stwierdził, że stracilibyśmy na to zbyt dużo czasu, a do Polski jeszcze kawał drogi... No cóż... mamy powód by kiedyś tu wrócić ;)

Masyw Olimpu leży w południowej części nomosu (to odpowiednik polskiego województwa) Pieria. Najwyższe szczyty masywu znajdują się zaledwie kilkanaście kilometrów od wybrzeża Morza Egejskiego. Wybrzeże to, znane jako Riwiera Olimpijska, jest niezwykle popularnym celem turystów. O Olimpie słyszało wielu ludzi, choć niektórzy mylnie utożsamiają go z kolebką igrzysk olimpijskich - miasteczkiem Olimpia na Peloponezie. Na szczęście większość kojarzy to prawidłowo z górą, która swoją sławą ustępuje chyba tylko najwyższemu szczytowi Ziemi - Mount Everest. Właściwie Olimp to nie jest pojedyncza góra, ale cały masyw o powierzchni 1.270 km2 i rozmiarze około 25 na 28 km. Strome stoki górskie, zbudowane  łupków krystalicznych i zmetamorfizowanych wapieni, pocięte są wąskimi i głębokimi dolinami. A majestat gór podkreśla to, że wyrastają w niebo wprost z równiny. Zauważyli to już starożytni Grecy, umieszczając na niedostępnych szczytach siedziby swoich najważniejszych bogów. Ze względu na rzeźbę terenu klimat Olimpu odbiega nieco od średniej klimatu podzwrotnikowego śródziemnomorskiego, panującego w Grecji. 


Bolek 2015 - dzień siedemnasty

17 sierpnia 2015 - Grecja

Obudziliśmy się koło godziny 7 rano, a intensywny zapach tej dziwnej rośliny od razu nas orzeźwił... Zjedliśmy śniadanie, przepakowaliśmy torby, bo na górze autokaru mieliśmy już zdecydowanie za dużo rzeczy i to niekoniecznie tych czystych ;) i o godzinie 10 byliśmy już w Adamas. Od razu poszliśmy do sklepu, tym razem nie zamierzaliśmy wydać ani centa na drogie jedzenie na promie. Kupiliśmy wodę, sok, pepsi i ciasteczka, a w piekarni dość spore pizzerki, tym razem 9-godzinna podróż nie była nam straszna ;) Wracając ostatni raz wstąpiliśmy na przepyszne lody do znanej nam już lodziarni. Pod autokarem czekało nas kolejne przepakowanie, bo przez 9 godzin mieliśmy być odcięci od naszego DUETu. Spakowaliśmy więc do torby wszystkie potrzebne nam rzeczy, w tym jedzenie, picie i ładowarki do telefonów i aparatów. Następnie udaliśmy się do darmowej toalety w porcie, gdzie zrobiliśmy sobie pseudo prysznic ;) Trochę szkoda było nam żegnać malutką Milos, choć wiedzieliśmy, że jeśli zostalibyśmy tu choćby jeden dzień dłużej, to moglibyśmy zginąć z nudów ;) 


Bolek 2015 - dzień szesnasty


16 sierpnia 2015 - Grecja - Wyspa Milos

Obudziliśmy się dopiero przed godziną 8 rano, gdy słońce powoli stawało się dla nas nieznośne. W końcu byliśmy naprawdę wyspani! Zjedliśmy śniadanie przy autokarze, a następnie odwiedziliśmy znajomą nam już darmową toaletę przy porcie. Wstąpiliśmy również do piekarni, gdzie kupiliśmy świeżutki chleb. Wróciliśmy do autokaru na pół godziny przed odjazdem. Tego dnia naszym celem była wioseczka o niezwykle polskiej nazwie - Pollonia. Wioseczka ma dość długą linię brzegową z piaszczystą plażą, przy której znajduje się mnóstwo niezbyt tanich knajpek. Nie chcąc nudzić się na tak zwyczajnej plaży, postanowiliśmy się przejść, a po drodze wstąpiliśmy do lodziarni, gdzie zamówiliśmy przepyszną zimną czekoladę i podładowaliśmy trochę telefon ;)

Liebster Award - pytania i odpowiedzi ;)

Już po raz drugi zostaliśmy nominowani do udziału w jedynym internetowym łańcuszku jaki tolerujemy ;) A to wszystko za sprawą Moniki z bloga Podróżowisko.pl :) Ponownie sporo czasu spędziliśmy debatując nad poprawnymi odpowiedziami i właściwymi pytaniami ;) 


Czym jest Liebster Award?
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

1. Skąd pomysł na nazwę bloga?
Nigdy nie przywiązywałam zbyt dużej wagi do nazwy naszego bloga, a pomysł był dość spontaniczny ;) „Zakochani w podróży” można rozumieć na dwa sposoby i oba są poprawne, bo jesteśmy zakochani zarówno w podróży jak i w sobie nawzajem ;) 

2.     Bez czego nie ruszasz na wyprawę?
Bez mojego Michała, który jest dla mnie największym wsparciem w podróży. Poza tym obydwoje nie wyobrażamy sobie samodzielnych podróży, lubimy mieć wspólne wspomnienia z wielu miejsc na świecie i przeżywać wspólnie niezwykłe przygody;)

3. Który wyjazd najbardziej zapadł Ci w pamięć i dlaczego?
Był to z pewnością nasz pierwszy autokarowy EuroTrip – Bolek 2012. Mieliśmy po 17 lat i wyruszyliśmy w naszą pierwszą podróż życia, spaliśmy na karimatach pod gołym niebem, codziennie byliśmy w innym miejscu, nie było czasu na nudę ;) Zawitaliśmy aż do 7 państw! Jednym z nich była Portugalia, gdzie mieliśmy okazję spędzić wspaniały dzień nad Oceanem. Każdy następy autokarowy Trip porównywaliśmy do tego pierwszego i zawsze uważaliśmy, że był on najlepszy ;) 

4. Co byś zrobił(a) z milionową wygraną w totolotka?
Kupilibyśmy sobie domek, w którym moglibyśmy planować nasze kolejne podróże ;)

5. Jaka jest Twoja ulubiona książka podróżnicza?
Nie mam ulubionej książki podróżniczej, bo jeśli chodzi o książki to wolę trochę inny gatunek ;) 

6. Najdziwniejsza rzecz, jaką zjadłeś(aś)?
Opuncje zerwane prosto z kaktusa… Wiem, że może dla innych nie jest to nic dziwnego, ale dla mnie było to takie inne, nowe, dziwne... Choć muszę przyznać, że bardzo smaczne ;)

7. Czy jest na świecie miejsce, które Cię bardzo rozczarowało?
Paryż… Moje wyobrażenia o nim były ciut inne i na miejscu trochę się rozczarowałam, lecz to nie znaczy, że nie chciałabym tam jeszcze wrócić, może zrobiłby na mnie inne wrażenie ;)

8. Czy masz jakieś swoje miejsce na ziemi?
Nieważne jest miejsce, ważne jest to, że jesteśmy tam razem ;) Choć takim naszym miejscem zawsze będzie nasze miasto - Wrocław… lubimy do niego wracać po podróży :)

9. Słodkie lenistwo czy intensywne poznawanie nowego miejsca?
Oczywiście, że intensywne poznawanie nowego miejsca! Gdyby było inaczej, to nigdy nie pojechalibyśmy na autokarowe EuroTripy ;)

10. Co najczęściej przywozisz z podróży?
Lokalny alkohol, wiele niezwykłych przeżyć, wrażeń i historii oraz tysiące zdjęć ;)

11. Czego nauczyły Cię podróże?
Przy tym pytaniu pozwolę sobie skopiować swoją odpowiedź z poprzedniego wyzwania, bo jak na razie nie zmieniła się ona ;)
Uważamy, że podróże przede wszystkim nauczyły nas wytrwałości, wzajemnego wsparcia, współpracy oraz wspólnego pokonywania trudności i przeciwności losu, odpowiedzialności za siebie i swoją drugą połówkę. Wiadomo, że w podróży nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli, spotykają nas niezbyt miłe sytuacje, z którymi musimy sobie poradzić. Podróże to prawdziwa szkoła życia, więc nie można się poddawać przy pierwszym lepszym niepowodzeniu! Nauczyły nas również pogody ducha i wiecznego optymizmu. Pokazały nam piękno otaczającego nas świata. Nauczyły nas, że trzeba doceniać to co mamy i nie zazdrościć innym. Dlatego warto podróżować!


Uff! Nie było to łatwe zadanie ;) A teraz nasze pytania:
1. Czym są dla Ciebie podróże?
2. Planujesz już jakąś podróż na przyszły rok? Jeśli tak – dokąd i dlaczego właśnie tam?
3. Jakie jest najpiękniejsze miejsce w jakim byłeś(aś)? Gdzie chciałbyś(chciałabyś) wrócić?
4. Najdziwniejsze miejsce w jakim spędziłeś(aś) noc?
5. Podróż marzeń...?
6. Jakie jest Twoje najbardziej zatrważające wspomnienie z podróży?
7. Jakie jest Twoje podejście do spontanicznych wyjazdów?
8. Najzabawniejsza historia z podróży?
9. Którą podróż wspominasz z największym sentymentem?
10. Jak zrodziła się w Tobie pasja do podróżowania?
11. Co oznacza dla Ciebie powrót do domu po długiej podróży?


Nominuję i zachęcam do zabawy:
Wolnym-krokiem z http://www.wolnymkrokiem.pl/

instagram