Zieleniec - Zlot Motocyklowy
Kolejna
pinezka na mapie Kubusia została postawiona w Zieleńcu ;) Dostaliśmy od
znajomych propozycję wybrania się na zlot motocyklowy, więc po krótkich
namysłach, zaczęliśmy planować trasę ;) Choć pogoda początkowo nam nie
sprzyjała to w wyśmienitych humorach ruszyliśmy na zlot :) W drogę z
nami ruszył mój przyjaciel Łukasz oraz Kacper, z tym że z tym drugim
spotkaliśmy się dopiero w połowie trasy, gdyż to jedyny motocyklista z
naszej gromadki. Choć nie ukrywam, że w przyszłości ja również planuję
zakup jednośladu, stąd też tak wielkie zainteresowanie moto zlotem z
mojej strony ;) W Zieleńcu czekali już na nas kolejni nasi znajomi,
inicjatorzy pomysłu wybrania się na zlot, czyli Michał i Sandra.
Ruszyliśmy na teren zlotu i tu spotkała nas pierwsza niespodzianka...
Ale najpierw coś o Zieleńcu ;)
Zieleniec
jest popularnym ośrodkiem narciarskim, na jego terenie działa blisko 30
wyciągów narciarskich. Latem jest dobrą bazą wypadową w Góry Orlickie i
pobliskie Góry Bystrzyckie. Znajduje się tu schronisko PTTK „Orlica”
oraz schronisko PTSM. W Zieleńcu panuje specyficzny mikroklimat (jedyny
taki w Polsce) – zbliżony do alpejskiego.
Poprzedniego
wieczoru impreza miała się tak dobrze, że o 12 większość motocyklistów
przekręcała się na drugi bok, odsypiając nocne hulanki. Nie patrząc na
to ruszyliśmy przez pole kempingowe, by porozglądać się wśród
różnorodnych maszyn.
Przechodząc
nie przepuściliśmy żadnej sztuce i każdą komisyjnie ocenialiśmy. Idąc
dalej przez pole namiotowe i oglądając ich niezwykłe maszyny, dotarliśmy
do miejsca z przecudnym widokiem na okolicę. Nie było mowy o tym, by
nie porobić paru zdjęć.
O
godzinie 14 zaczęli się zjeżdżać posiadacze najwspanialszych
jednośladów jakie mieliśmy okazję podziwiać. Od wspaniałych sportów jak
Hayabuza, R1, CBR, GSX-R czy Kawasaki, poprzez choppery, cruisery i
bobbery jak harleye, Victory czy Indiany, po przez turystyki, aż po
piękne, składane od podstaw przez właścicieli perełki.
Marcie
udało się również namówić mnie na przejażdżkę wyciągiem :) Kubuś w
nosidełku oczywiście przejechał się za darmo, a my jako "uczestnicy"
zlotu mieliśmy bilety w niższej cenie.
Następnie
kolejny spacer wśród coraz liczniej pojawiających się maszyn. Chciałem
pokazać synkowi te wspaniałości, lecz spanie pochłonęło go do reszty.
Problem
tego zjazdu i jego porażka zawarta była w celu, dla którego tu
przyjechałem... nie wiem jaki typ maszyn najbardziej mi się podoba i za
czym chcę się w niedalekiej przyszłości rozglądać. Zlot miał to
wyjaśnić, pokazać mi ten jeden typ, który zachwyci mnie najbardziej
jednocześnie oznajmiając, że to jest ta ścieżka, którą chcę podążać... a
tu klapa. Zlot w ogóle nie pomógł, a nawet jeszcze bardziej namieszał
mi w głowie ;) Chyba do rozwiązania tego problemu muszę poczekać na
przyszłoroczne zloty na które na pewno się udam i liczę że znajdę tę
jedną maszynę która ukierunkuje mnie i da cel w długiej podróży przez
kolejne pojemności, aż do upragnionego moto.
Polecam
każdemu wybranie się choć raz na taki zlot, zarówno dla podziwiania
tych wymuskanych, wypolerowanych ślicznotek, jak i dla poczucia tej
niepowtarzalnej atmosfery jaką tworzy motozlot i ludzie, który dzielą ze
sobą pasję, jaką jest ta część motoryzacji.
Moj maz na pewno bylby zachwycony taka akcja :)
OdpowiedzUsuń