Świątynia Wang w Karpaczu 2018
Wycieczkę do Karpacza planowaliśmy od grudnia, ale zawsze plany nam się zmieniały. A to się nie chciało, a to Kuba był przeziębiony, a to znowu studia... Ostatnio we Wrocławiu nie jest nam dane cieszyć się piękną, śnieżną zimą, więc odczuwaliśmy dość mocne braki śniegu. Na dodatek to była pierwsza zima naszego synka i bardzo chcieliśmy pokazać mu śnieg! Zaplanowaliśmy, że 3 marca obowiązkowo jedziemy na wycieczkę! Gdy rano wstaliśmy mieliśmy przygotowane "50 powodów, dla których nie pojedziemy do Karpacza"... Było mega zimno, a w Karpaczu akurat było jakoś wyjątkowo mało śniegu... Ostatecznie jednak ubraliśmy się ciepło i ruszyliśmy w drogę!
Podróż z Wrocławia trwała trochę ponad 2 godziny. Przejechaliśmy przez Karpacz, bo nie on był naszym głównym celem, a następnie zaparkowaliśmy na płatnym parkingu niedaleko Świątyni Wang. Okazało się, że jednak mamy szczęście i śniegu nie brakowało! Zastaliśmy takie widoki, jakich stęsknione za śniegiem mieszczuchy mogły oczekiwać ;)
Do samej świątyni musieliśmy dojść pieszo leśną drogą... było pięknie! Rudi dostał głupawki na śniegu, Kuba chciał lizać śnieg i się na nim kłaść, a my byliśmy przeszczęśliwi... choć bardzo zmarznięci ;)
Zanim polecą na nas hejty za ubranie psa, bo "przecież ma sierść", chcemy tylko dodać, że owszem ma sierść, ale ma również chorobę zwyrodnieniową stawu biodrowego, więc zimą po prostu go ubieramy, by uniknąć bólu i utykania ;)
Świątynia Wang, lub też Kościół Górski Naszego Zbawiciela, to jedna z ważniejszych atrakcji czekających na zwiedzających Karpacz. Znajduje się on w Karpaczu górnym na wysokości 885 m n.p.m.. Kościół ten pierwotnie zbudowany został w Norwegii w XII wieku w miejscowości Vang, leżącej przy jeziorze Vangsmjøsa. Cała budowla powstała z sosnowych bali, które nasączone żywicą wykazują niezwykłą trwałość.
Świątynia, zanim trafiła do Karpacza, przebyła długą drogę... W dziewiętnastym wieku miasteczko Vang rozrosło się na tyle, że obecna tam świątynia okazała się zbyt mała dla mieszkańców. Postanowiono wybudować większą budowle, jednak miasteczka nie było stać na tak duże przedsięwzięcie. Podjęto decyzję o sprzedaży Świątyni, gdyż dzięki swojej konstrukcji nadawała się ona do rozebrania, a następnie do ponownego montażu w dowolnym miejscu. Kościół został zakupiony przez pruskiego króla Fryderyka Wilhelma IV dla berlińskiego muzeum. W 1841 rozebrano budowle przetransportowano do Szczecina, a następnie do Berlina. Zaprzyjaźniona z królem Fryderykiem hrabina z Bukowca przekonała go, by świątynia trafiła na Śląsk do Karpacza, który w tamtych czasach był miejscem, do którego najłatwiej i najszybciej można było dotrzeć z okolicznych wsi, które nie posiadały własnych kościołów.
Świątynia wywarła na nas mega pozytywne wrażenie! Nie zwiedzaliśmy jej jednak od środka, w końcu byliśmy tu z psem ;) Wstęp do świątyni jest płatny.
Zwiedzanie:
od godz. 9.00 do 18.00 - (15.04 - 31.10)
od godz . 9.00 do 17.00 - (1.11 - 14.04)
W niedziele i święta o godz. 10.00 odprawia się nabożeństwa.
Zwiedzanie kościoła jest wtedy możliwe po godz. 11.30.
Cennik - Bilety:
Dzieci (od 6 lat) - 5,00 zł,
Uczniowie, studenci do 26 lat - 5,00 zł,
Renciści PL, Emeryci PL - 5,00 zł,
Dorośli - 8,00 zł,
Foto, kamera - 5,00 zł.
Wstęp tylko na plac - 1,00 zł.
Na zakończenie naszego zwiedzania postanowiliśmy przespacerować się jeszcze szlakiem i porobić kilka zimowych zdjęć. Było mega zimno, ale za to jak pięknie! Kuba pierwszy raz w życiu dotykał śnieg i nawet dostał śnieżką ;) Z resztą... sami zobaczcie!
Gdy tylko wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę powrotną, Kuba od razu zasną... był naprawdę wykończony, no ale nie ma co się dziwić, tyle wrażeń, tyle emocji, to musiał się zmęczyć ;) Rudi też zasną w bagażniku i nawet musieliśmy sprawdzać, czy aby na pewno wsiadł z nami do auta, bo było tak cicho ;)
Wycieczka była bardzo udana i naprawdę nie żałowaliśmy, że w ten mroźny dzień ruszyliśmy się z domu ;) Świątynia z zewnątrz jest naprawdę przepiękna, a zimą wyglądała cudnie! Jedyny minus to brak opon zimowych w wózku Kubusia, no ale na to nic nie poradzimy, następnym razem pojedziemy już bez wózka ;)
Ladne miejsce, a i widok sniegu tak kojacy w ten cieply poranek :)
OdpowiedzUsuńŚwiątynia Wang bardzo fajna, szczególnie jak jest więcej czasu i mało osób na obiekcie warto przyjrzeć się dokładnie misternym zdobieniom. Jest w nich poukrywanych wiele motywów jakie widzi się dopiero z bliska. Od razu jak się ją zwiedzi też dobrze ruszyć po drodze na szlak - lub odwrotnie jak się z niego wraca odwiedzić świątynię.
OdpowiedzUsuńFajna miejscówka. Mały widać, że również zadowolony ;)
OdpowiedzUsuńWarta zobaczenia świątynia, blisko szlaku na Śnieżkę przez Samotnię. Trzeba wejść do środka i posłuchać nagrania przewodnika. Perełka architektury sakralnej. Warto obejrzeć choćby z zewnątrz
OdpowiedzUsuń