Wyjazd w góry 2018 - dzień drugi - Kasprowy Wierch
Drugi dzień naszego pobytu w górach... Pogoda zapowiadała się średnia, a to właśnie na ten dzień mieliśmy wykupiony wjazd kolejką linową na Kasprowy Wierch! Z wielkim bólem przyjęliśmy do wiadomości, że raczej nie zobaczymy zbyt wiele ze szczytu... Zjedliśmy śniadanie, ubraliśmy się ciepło i w drogę!
Gdy byliśmy już w pobliżu kolejki, nagle zaczęło się przejaśniać! Zrobiła się naprawdę ładna pogoda, mieliśmy nadzieję, że utrzyma się jak najdłużej. Dzięki temu, że bilety na wjazd wykupiliśmy wcześniej, nie musieliśmy stać w kolejce, tylko od razu skierowaliśmy się do wejścia.
Kolejka na Kasprowy Wierch to jedyna w Polsce wysokogórska kolej linowa. Droga na szczyt Kasprowego Wierchu liczy 4291,59 metrów, ale trwa zaledwie kilkanaście minut. Widoki z wagonika są po prostu przepiękne! Kuba był zachwycony i z zaciekawieniem zerkał przez szybę. Gdy będzie starszy z pewnością spróbujemy zdobyć szczyt pieszo, ale na razie nie odważylibyśmy się wybrać z maluchem w taką wyprawę 😉
Ekspresowa przesiadka do drugiego wagonika i jedziemy dalej! Nogi trochę miękkie, ale te widoki... no coś wspaniałego!
Wysiedliśmy na szczycie i już wiedzieliśmy, że naprawdę mamy wielkie szczęście. Pogoda była wspaniała! Tym bardziej, że nastawiliśmy się na brak jakichkolwiek widoków... dobrze jest się czasem pozytywnie rozczarować 😁
Kasprowy Wierch znajduje się niemal centralnie w środku pasma tatrzańskiego. Górna stacja kolejki jest położona na wysokości 1959 m.n.p.m (zaledwie 26 metrów poniżej wierzchołka Kasprowego Wierchu) i wraz z Obserwatorium Meteorologicznym stanowi parę najwyżej położonych budynków w Polsce. Ze szczytu można wyruszyć na szlak, jednak my z Kubusiem mieliśmy w planach jedynie krótki spacer, wiele zdjęć i zapamiętanie jak najwięcej tych cudnych widoków 😁
Podczas spaceru spotkaliśmy kozice tatrzańskie, które występują w Tatrach oraz w Niżnych Tatrach na Słowacji.

Spotkaliśmy również dwa świstaki 😁
Muszę się przyznać, że tak jak Kubuś, byliśmy na Kasprowym Wierchu po raz pierwszy... Nigdy za bardzo nie ciągnęło nas w góry. Tak naprawdę dopiero od jakiegoś czasu mam do tego miejsca niesamowity sentyment i wiem, że chciałabym tu wracać z Kubusiem jak najczęściej.
Pogoda powoli się pogarszała... zaczął padać deszcz, więc skierowaliśmy się w stronę kolejki. Na ten dzień mieliśmy zaplanowane jeszcze spotkanie z przyjacielem mojego Taty z wojska oraz z jego żoną. Zawsze czujemy się w ich towarzystwie bardzo dobrze i swobodnie, to naprawdę cudowni ludzie 😊
Po spotkaniu i obiedzie w restauracji, wróciliśmy odpocząć do naszego pokoiku w Kościelisku. Pogoda znów trochę się poprawiła, więc postanowiliśmy, że jeszcze gdzieś się wybierzemy, bo szkoda nam marnować.
Nasz wybór padł na Gubałówkę! Tym razem wjechaliśmy tu autem 😁 Zatrzymaliśmy się na chwilę i razem podziwialiśmy widoki... Mam nadzieję, że takie chwile sprawią, że Kuba pokocha podróże tak samo jak my 😊
To był naprawdę udany dzień! Kubuś padł ze zmęczenia, a my oglądaliśmy mecz na telefonie i zajadaliśmy się oscypkami 😅 Planowaliśmy również następny dzień, który miał być dla Kubusia wielką niespodzianką 😁
Cudownie! Musze sie wybrac w polskie gory :)
OdpowiedzUsuńOszołamiające widoki jestem pod wrażeniem. Moim wakacyjnym celem w tym roku jest rehabilitacja w Ciechocinku. Po drobnej kontuzji na rowerze muszę wrócić do formy a taka codzienna forma rehabilitacji bardzo mi w tym pomoże.
OdpowiedzUsuń