Wyjazd w góry 2018 - dzień pierwszy


Niecały miesiąc po powrocie z Chorwacji, wygrzani Bałkańskim słoneczkiem, ruszyliśmy w Tatry! Było to zaraz po obronie mojej pracy licencjackiej, więc humor dopisywał 😁 Z Wrocławia wyruszyliśmy koło godziny 8 rano, a droga mijała nam naprawdę sprawnie i nawet obyło się bez jakiś większych korków na A4 😅



Kubuś ponad połowę drogi przespał, więc naprawdę dobrze się z nim podróżuje! W końcu od małego uczony jest jazdy w foteliku 😉



W miejscowości Mogiliany zatrzymaliśmy się w McDonaldzie na jedzenie 😅 To jest jeden z obowiązkowych punktów prawie każdej naszej wycieczki. Tak... wiemy, że to nie zdrowe, ale McDonald's na trasie musi być 😂


Po około 5 godzinach w podróży (z przystankiem) dotarliśmy do celu! Zarezerwowaliśmy na booking.com pokój na poddaszu w obiekcie Sykowny Dworek w Kościelisku. Cena była naprawdę świetna, ale ważna była dla nas też lokalizacja... Ten wyjazd sprawił, że już zawsze jadąc w góry, będziemy rezerwować pobyt w Kościelisku!  





Rozpakowaliśmy rzeczy i żeby nie marnować czasu, ruszyliśmy do Zakopanego. Pogoda była taka sobie, co jakiś czas padało, ale nie odstraszyło nas to 😁 Do Zakopanego dojechaliśmy autem, które zostawiliśmy na darmowym(!) parkingu.












Pierwszym punktem były Krupówki. Nawet nie były jakoś bardzo zatłoczone 😅 Nie spędziliśmy tam jednak zbyt wiele czasu.  Kilka zdjęć i ruszamy dalej!






Postanowiliśmy, że wjedziemy kolejką na Gubałówkę! Pomału zaczynał kropić deszcz i robiło się coraz chłodniej... Kuba za to był zachwycony kolejką. W końcu to wielki fan pojazdów różnego typu 😅




Jeśli mówiłam, że na dole było zimno to na Gubałówce było po prosu lodowato 😅 Nasze wygrzane bałkańskim słońcem ciała raczej nie były przygotowane na taką temperaturę i musieliśmy się przyzwyczaić. Ale i tak byliśmy zadowoleni, że wjechaliśmy na górę 😃








Po zjeździe z Gubałówki deszcz zaczął padać coraz mocniej. Postanowiliśmy wrócić do naszego przytulnego pokoiku w Kościelisku. Nie ma co się oszukiwać, pomimo podekscytowania, byliśmy już naprawdę zmęczeni... w końcu mieliśmy za sobą przejechane niecałe 400 km...


Szybka kąpiel, czytanie książeczki i Kubuś zaraz poszedł spać. My wypiliśmy ciepłą herbatę, zjedliśmy kolację i też chwilę później padliśmy zmęczeni... To był udany dzień i zapowiadał nam się naprawdę fajny, rodzinny wyjazd.

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękujemy wszystkim za komentarze! Jest nam bardzo miło, że czytacie naszego bloga :)

instagram